poniedziałek, 31 grudnia 2012

Życzenia

Kochani !
Zaczał sie nowy rok , a więc ja razem z wszytkimi herosami , życzę wam wszytkiego najlepszego! Oby ten rok był lepszy! Oraz aby was rodzic was uznał! Kto nim jest?? Jak myślicie?? /Sorry w życzeniach jestem kiepska
Adara <3

Rozdział XIX- czerwoni rządzą-

-Może się przejdziemy?- spytała Nina-Tam ci wszystko wytłumaczę...-A co tu niby jest do tłumaczenia?- zapytałam zła- kto jest cholera jasna, twoją matką?! Afrodyta? Atena...?
-Nie- dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy
-No oczywiście -zironizowałam- Atena jest osobą rozsądną. A dziewczyn która ufa ojcu który ją bił , znęcał się nad nią i chciał z niej zrobić stół szwedzki , DRUGI RAZ nie może być rozsądna.
Nina spojrzała w bok. Te słowa ją zabolały. Jej dłoń mimowolnie powędrowała do na nadgarstek z podłużną blizną w nożu.
-Na bogów , Nina prze...- zaczęłam podchodząc do niej i ją przytulając
-Spoko- uśmiechnęła się Nina- Chodź , pogadajmy...
Trochę dziwne uczucie. Powinnyśmy się  przygotowywać do bitwy , a ja siedziałam z Niną na trawie i rozmawiałyśmy.
-Kto nią jest?- zapytałam cicho
Nina wzięła oddech
-Hera.
Pokiwałam głową i przymknęłam oczy.
-To wiele wyjaśnia.
-Wiem... - Nina , podciągnęła nagolennik- tylko są przy tym MALEŃKIE komplikacji.
Spojrzałam na nią z ukosa
-Jakie komplikacje?- spytałam - Nie żartuj że Zeus się na tobie mści!
-Nie żartuję. Jak tylko wyszłam z Obozu omal nie zginęłam przez piorun. JEGO. Ale Chejron z nim pogadał i już jest okej. Skoro popłynęłam przez kawałek Atlantyku i tu dotarłam bez niepotrzebnych burz , to hcyba sobie odpuścił...
-Zeus? Odpuścił? Dobrze się czujesz?
-Wiem , jak to idiotycznie  brzmi , ale ... no nie wiem , ale może Hera z nim pogadała... to wszystko jest takie porąbane...
Schowała głowę w ramiona a ja ją przytuliłam
-Nina... spokojnie. Przynajmniej już nie żyjesz w kłamstwie i ... Peter. Znowu go spotkałaś! Nie cieszysz się?
-Wiesz co , Adara? W radach jesteś dobra ale w pocieszaniu beznadziejna- Nina spojrzała na mnie. Nie płakała. Na szczęście.
-Ty mała glizdo , ty..- lekko ją popchnęłam
-Bardzo śmieszne , naprawdę!- ale na szczęście się uśmiechnęła
- A wracając do rzeczy: Demeter cię uznała , na prośbę Hery , tak?
Moja przyjaciółka pokiwała głową bez emocji
-A zamierzała ci KIEDYKOLWIEK o tym powiedzieć?- zapytałam z niedowierzaniem
-Dobre pytanie. Pozwól że dodam je do pytań które jej zadam jak ją spotkam.
-NIE SPOTKAŁYŚCIE SIĘ?!- wykrzyknęłam
-Nie.
-Kochana mamuśka. Ale i tak lepsza od mojej. Chociaż ci się ujawniła.
-A ty masz za to lepszego ojca. Dopełniamy się.- stwierdziła blondi
Zaśmiałam się
-Sie wie- odpowiedziałam -Ale Nina , powiedz mi... co u Dakoty i Paula?
Ninka spohrzała na mnie ze zdziwieniem
-Przecież ty ich ledwo znasz.
-Są moim rodzeństwem- przypomniałam jej - Co z nimi? Wszytko okej?
-Trzy , dwa dni temu jak się obudziłam ze szpitala , to w tedy Chejron wysłał Paula z Jaschonem (synem Apolla) i Jerry'm , na misję.
-Co?- spytałam- przeciez on ma dwanascie lat?! I spędził tydzień w Obozie!
-Tak samo jak Jackson- stwierdziła Nina
-Ta , ten sławny Wybraniec.
-Wojna pto wojna. Każdy na nią wyrusza
Westchnęłam cięzko po czym wstałam i podałąm Ninie dłoń.
-Chodź , córko Hery , najwyższej z bogiń. Zabij dla niej kilku tytanów.

***

Percy i Oliver mieli poprowadzić osobny atak na plaży. Peter , miał najpierw poprowadzić atak  wszystkich buntowników z wysp i herosów których sprowadziła Nina. Annabeth , stworzyła całą strategię i miała następnie zastąpić Petera. Clarisse , miała złamać ochronę . A ja , Phil , Nina mieliśmy przejść tajnym przejściem aby zaatakować z zaskoczenia. Po kilku minutach miała dojść Clarisse z Peterem. 
-I co?- zapytała się Annabeth patrząc na nas z  niepokojem. Widziałam nasze wojska na mapie (my byliśmy czerwoni a tytani - niebiescy. Fajnie że chociaż raz nasz kolor jest potraktowany w dobrej wierze. No bo CZERWONI RZĄDZĄ). Wszystko było świetnie rozplanowane.
-Nie- Jackson trzepał głową jakby miał wszy- Nie pozwalam.
-A twoje zdanie , nas tyle obchodzi , śmieciu- zironizowała Clarisse
-No właśnie. Tak dużo , żebyś się tylko nie zdziwił- potaknęłam
-Nie pozwalam!-krzyknął
-Jackson , ogarnij się!- zawołała Nina- O co ci biega?
Spojrzałam mu w oczy. On właśnie wymieniał spojrzenia z Annabeth
Cały czas kręcił głową
Zauważyłam że Peter , też zauważył ich spojrzenia. Po tym popatrzył sie na mnie.
Kiwnęłam głową
-Póki , ja będę na ataku , Annabeth włos z głowy nie spadnie. - obiecał Peter
-A później ?
-Oddamy wojska Beckendorfowi.- zadecydowałam
-Co?
-Jeśli nie zaufasz Charlesowi , to nie powinieneś nikomu z nas.
Spojrzał na mnie tak jakbym mu wbiła sztylet w plecy i czekał jeszcze tylko na dobicie. Ja jednak nie zmieniłam wyrazu twarzy. Byłam przyzwyczajona do takich spojrzeń i ZAWSZE dobijałam.
-Dobrze- odpowiedział w końcu.
-Sorry że przeszkadzam , ale chce zameldować że  pułapki są wszędzie gdzie miały byćc- powiedział Beckendorf , wchodząc do namiotu
-Charlesie Beckendorfie- powiedział Phil , podchodząc do niego- mianuje cię oficerem , w tej bitwie. A teraz w tył zawrót , przyszykuj wojska.
Charles , zrobił wielkie oczy , ale wyszedł
-Och , Philipie- powiedziałam sarkastycznie- jaki to zaszczyt słyszeć te słowa z twoich ust!
-A tój sarkazm jest wart wszystkiego- odpowiedział
-Kiedy zaczynamy atak?- spytał Oliver
Wymieniłam spojrzenia z Peterem i Philem
-Teraz- odpowiedzieliśmy równocześnie

***

-Tędy - mówiłam do Niny , jak szłyśmy zbokiem góry. Prowadził Phil (Nie mam zielonego pojęcia skąd znał drogę)- Uważaj , tu jest bagno...
-A!- pisnęła  , ale Phil zasłonił jej usta dłonią- spokojnie , Nina.
Spojrzałam na niego z zdziwieniem. Przed nami stały dwa wielkie konie. Jeden był brązowe a drugi czarny. Oba miały dziki wzrok i patrzyły się na nas bykiem.
-Phil- zdołałam wydusić coś z siebie- Czy ty wiesz , co stoi przed nami?
-Wiem- odpowiedział spokojnie
-I jaki cudem ty zachowujesz taki stoicki spokój?
-Tak jak ty często. Ogólnie ty zmeinna jesteś. Raz spokojna a po chwili dresz się o byle co.
-Och odezwał się...- zaczęłam , zapominając o koniach , które zaczęły sie wrogo poruszać
-Nie wiem czy zauważyliście- odezwała się Nina-Ale przd nami stoją DWA konie Diomedesa! Mięsorzerne konie , które jedzą  ludzi , a wy się kłócicie o charakter Adary?! To jak wy się dogadywaliście tyle czasu?
-Dobre pytanie- mruknął Phi , po czym wziął mi miecz z ręki (który przed chwilą wyciągnęłam)- Nie tak to załątwimy.
-No oczywiście- zironizowałam - damy im swoje ręcę na przekąske , co ty na to?
-Przymknij się- warknął . Ja oczywiście chciałam odpyskować , aczkolwiek Nina , położyła mi d oń na ramieniu i wyszeptała coś w stylu , żeby choć raz odpuściła.
Phil , powoli podchodził do koni , wyciągając wolno ku nim dłoń.
-Co on odstawia?- wymamrotałam niezadowolona.
Nikt nie odpowiedział
A tymczasem Phil , poklepał po pysku kasztanka a czarnemu dał kostkę cukru...
-Jak ty to...- podeszłam do Phila i spojrzałam na niego zszokowana- Skąd ty wiesz jak się oswaja konie Diomedesa?!
Zaszczycił mnie spojrzeniem i powiedział
-Wiesz jaka jest etymologia mojego imienia?
-Wiem. Twoje imię po łacinie brzmi :Filihippos. Czyli kochający konie...
-No sama widzisz.
Przedrzeźniłam go cicho. No ale ten wielbiciel koni miał rację.
-Damy radę przejść?- spytała dla upewnienia Nina
Phil poklepał konia po pysku i stwierdził
-Tak.
W tym samym momencie nadbiegł Peter
-Charles , prowadzi atak- zameldował- Tytani puścili pierwszą armie na atak , ale jak do was biegłem wypuszczali drugą. Zaraz pewnie pójdzie trzecia , bo jest ich , mało w porónianiu do nas , ale wiesz... są na serio dobrzy.
-A Neonati?- zapytała Nina
-Nie ma go , Ani reszty jego rodziny.
Spojrzałam na Phila
-Jeśli się pośmieszymy , to może niezauważy że nas nie było...- powiedziałam , ale on zaprzeczył ruchem głowy
-Domyślił się , na pewno. Dlatego wysłał te konie , Diomedes jest po ich stronie , nie?
-Ale mówił że nas zostawi samych. Widzi że jest atak , i pewnie sie domyślił że jest tu Filihippos! Nawprawdę myślisz , że wysyłał by wówczas konie!?
-No stu procentowo , nie wezwał każdej możliwe pomocy?!
-A...
-Możemy w każdej chwili wycofać wojska- wtrącił się Peter
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem
-Co?- spytałam na równi z Philem
-Jaki ma sens ta bitwa , skoro macie się kłócić?- zapytał spokojnie- Jesteście dowódcami. Jeśli nei jesteście w stanie sie przy czymś takim dogadać , to po co herosi mają tam umierać? Nie wygramy takim sposobem wojny.
-On ma rację.- powiedział Phil , po czym chwycił mnie za dłoń. Pobiegłąm za nim. Peter miał rację . Nie byo sensu sie kłócić.
------------------------
Udało się ! Zzebrałam sie w sb i napisałam ten rozdział ^^ postaram sie jak najszybciej napisać następny :*



wtorek, 11 grudnia 2012

POWIEDOMIENIE

Bardzo mi przykro , jednak najbliższy rozdział pojawi się zapewne pod koniec miesiąca , może troszkę później. Teraz mam dużo nauki , muszę pozdawać zaległe kartkówki itp. Dodatkowo zaniedbałam swojego drugiego bloga i to na tamtym będę w najbliższym czasie publikowała posty.
Przepraszam , i mam nadzieję że w najbliższym roku , nadal będziecie czytać nowe przygody Adary , bo wówczas rozkręci się akcja.
Pojawi się min. rozdział w którym okaże się kto jest ,,oprawcą'' Adary , czy Chejronowi uda się odnaleźć Córkę Bogów oraz kogo wybierze Adara. Phila czy Apolla? A może to ona będzie tą co ,,umrze z rodzicielską umową''?? Zapraszam do czytania nowych rozdziałów =)