środa, 6 czerwca 2012

Rozdział IV - wygnanie-

selenvolturins@interia.pl
Byłam wściekła. Nie dosyć że musiałam spędzić tydzień w asyście Phila to jeszcze z synem Posejdona! Extra nie? Biorąc pod uwagę że za każdym razem jak się odwrócę mogę oberwać kamieniem w tył głowy zostac zgwałcona przez Olivera...  ale przynajmniej będzie ze mną Nina.  Gdyby nie ona to bym sobie chyba w łeb strzeliła.
Teraz jestem już spakowana w niewielką torbę(taką jak większość nastolatków chodzi do szkoły) nie było w niej nic specjalnego. Nina też juz ze mną stała z podobną torbą.
-Gdzie te debile?- Nina była u kresu wytrzymałości.- Ma nas tu nie byc o 9! A która jest? Za 10 minut 9. Przecież jak nas zobaczy ktoś zobaczy to od razu podkabluje!
-Widzisz, i tak będzie CAAŁY tydzień!
-Co cały tydzień?- zapytał Phil podchodząc do nas
-Gdzie wyście się głąby włóczyli?- zapytałam wściekła
-Coraz bardziej mi przypominasz swojego ojca- powiedział Oliver, a Nina sie roześmiała
-Ty chyba nigdy nie miałeś do czynienia z Aresem, co?- zapytała.Gdy  dwa lata temu  byłyśmy na misji spotkałyśmy mojego ojca. Był z nami chłopak od Hermesa... no cóż Tony(ten syn Hermesa) od tamtego momentu omija dzieci Aresa SZEROKIM łukiem...
-Nie a co?- odpowiedział zdziwiony Oliver
-A to- zaśmiałam się przypominając sobie sprzeczkę Ares kontra Tony- że jeżeli nie miałeś nigdy na pieńku z Aresem... to lepiej siedź cicho. Nie wiesz z kim zadzierasz.
-Wy jeszcze tutaj?- podszedł do nas pan D.- z tego co wiem to od waszej czwórki mam urlop, czyż nie?
-Można tak powiedzieć- prychnęła Nina
-Świetnie- ucieszył się pan D. - tydzień bez Agnes..
-Raczej Adary- poprawiłam go ale Dionizos zachowywał się jakby mnie nie słyszał
-...Nadii...
-A nie przypadkiem Niny?- zdziwiła się sarkastycznie  moja przyjaciółka
-...Orea...
-Olivera!- poprawił go
-...i oczywiście Phileasa!- dokończył pan D. z radosną miną i poszedł do wielkiego domu
-Słyszeliście go?- zapytał  wzburzony Phil, ja również udałam oburzenie
-Tak!- spojrzałam na pana D., z pod łba- jak on mógł...
-No właśnie!
-Phileas Fogg przynajmniej nie był wredną świnią jak ty!
Odwróciłam się i razem z Niną poszłyśmy do lasu śmieją się
-To będzie dłuuuga podróż- mruknął Oliver
-A żebyś wiedział- odpowiedział mu Phil- albo ja ją zabiję albo ona mnie.
Oliver się uśmiechnął
-A ponoć to ja mam być jej oprawcą.
                                                           * * *
Postanowiliśmy zamieszkać przy MOIM dębie. Rozbiliśmy tam dwa namioty. Jeden dla chłopaków drugi dla Niny i mnie.
-To co robimy?- zapytała Nina patrząc na namiot- Obóz rozłożony, nie?
-Jestem głodny -jęknął Phil patrząc na nasz( a ściślej mnie i Ninę)
-Co się tak na mnie lampisz?-zapytała Nina
-Ja też jestem głodny- powiedział Oliver
-A co my mamy z tym wspólnego?- zapytał ostrożnie
-No wiecie-zaczął Phil- od kilkunastu wieków są pewne standardy...
-Co?- sykneła Nina
-A to że- zaczął Phil- no wiesz kobiety powinny....
-Jesteś skończonym debilem i szowinistom!- powiedziałam wściekła- nawet jak na ciebie to przesada! A teraz was uroczyście informuje iz nie mam zamiaru tutaj charowac przy garach. Acha i jeszcze jedno.  Ja teraz idę coś upolować a wy sobie sami radźcie.
Chwyciłam łuk i wbiegłam las. Chciałam jak najdłużej polować.
Około północy siedziałam z Niną, ponieważ mieliśmy dyżur. Postanowiliśmy że chłopcy i ja z Niną mamy po 4 godziny pilnowania namiotów przed bogowie wiedza czym a później druga grupa pilnuje, a reszta śpi.  W każdym bądź razie my miałyśmy dyżur do 00.30, a teraz obie siedziałyśmy i gadałyśmy
-Chce mi się spać- mruknęła Nina
-Mi też ale i tak musimy tu jeszcze siedzieć pół godziny- powiedziałam ziewając- bo dwójka idiotów stwierdziła że tak będzie bezpiecznie
-Ale się zdziwiłam- przyznała Nina
-Niby dlaczego?
-Bo się na TO zgodziłaś. Na to ,,wygnanie''.
-A miałam inne wyjście?
-Uciec?
Prychnęłam
-A po dwóch miesiącach mój tatuś by mnie znowu tutaj siłą przyprowadził...
-Był w tedy sajgon
-No ba. Nie wiem po jaką cholerę on mnie tutaj ciąg ale trudno... i tak bym sobie sama nie poradziła- wzruszyłam ramionami i spojrzałam na zegarek. 20 minut dyżuru.- sądziłam że nie cierpi tego Obozu.
-Ale z toba jest inaczej.- Nina spojrzała na mnie a ja na nią
-Że co, że jak?- sama nie wiedziałam co mówię
-No... Adara jesteśmy przyjaciółkami  i jestem przekonana że wiem o tobie więcej niz Silena albo Amelie ale mimo to... ty jesteś strasznie nieprzystępna. Z nikim nie gadasz o swoich uczuciach i...
-Nina- powiedziałam zła i lekko... hm... smutna? - jak słusznie zauważyłaś nie przepadam za takimi rozmowami.
-To jest trochę dziwne...
-Nina.... co w tym jest dziwne że nie lubię gadać o sobie?
-Bo innym pomagasz- szepnęła- jak ktoś ma problem to wali do ciebie. A ty nie chcesz sobie pomóc. To normalne?
-Nie...
-Właśnie.
-Ale Nina, mi się nie da pomóc i nawet nie próbuj zaglądać do mojego wnętrza. Nie próbuj dowiadywać się jakie mam problemy itp. Ja albo sobie sama pomogę albo w ogóle.
-Zawsze jest drugie wyjście- Nina nadal trwała przy swoim
-Ja mam tak porąbane życie że wątpię. Ojciec tylko patrzy jak zabijać, nie chce mi powiedzieć co wywróżyła przepowiednia,  matki nigdy nie poznała, nie pamiętam wczesnego dzieciństwa, Phil nie daje mi żyć i jeszcze Apollo do mnie zarywa od trzech lat. I to nie wszystko.
-Właśnie Adara. wyrzuć to z siebie- zachęciła mnie Nina
-Nie.- spojrzałam na zegarek. Koniec straży- idę spać.
-Ale zaczekaj chwilkę- Nina chwyciła mnie za rękę- ty... nigdy nie myślałam KTO jest twoją matką?
-I to nie raz- powiedziałam szybko- ale z kąt mam wiedzieć? Jasnowidzem nie jestem a Chejron nie pozwala mi używać wyroczni. Ale sądzę że to z nią spędziłam lata przed podróżą z Thalią, Luke i Annabeth i wstąpieniem do Obozu. A teraz na serio idę spać. Pa.
Obudziłam tych idiotów oblewając ich zimną woda po czym zasnęłam.
Następnego dnia znów polowałam.  Koło 18.30 gdy miałam już swój cel. Wiewiórkę( chłopcy wcale nie musieli nic jeść)
. Gdy już wycelowałam prosto w jej oko usłyszałam głos za mną
-Bardziej w lewo
Przestraszona odwróciłam się gwałtownie
-Idioto- wycedziłam przez zęby słyszą że moja niedoszła ofiara właśnie ucieka- przez ciebie właśnie uciekła nam kolacja!
-Mówiłem że w bardziej w lewo- bronił się Phil
-Celowałam prosto w oko! Dałabym sobie radę bez twych cennych uwag!
-Akurat-prychnął
-Akurat tak!- tupnęłam wściekła nogą
Nagle usłyszałam... silnik samochodu. Na polance koło mnie i Phila zaparkował Rydwan Słoneczny a z niego wyszedł... tylko nie to...
-Witam dzieciaki!-przywitał się Apollo
-Phi- prychnęłam cicho- jeszcze tego mi tu brakowało
-Hejka tato!- ucieszył się Phil
-Hej Phil- Przybili sobie piątkie po czym  spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem- no proszę proszę...
-Pa,pa- pożegnałam się niczym teletubiś i juz chciałam uciec gdy Apollo chwycil mnie w pasie
-A ty gdzie idziesz młoda?
-Jak najdalej od ciebie stary- warknęłam próbując się wyrwac, niestety nieudolnie- Puszczaj mnie!
-Dobra, spoko- puścił mnie- jak tam? Stęskniłaś się?
-N-I-E. nie
-Oj tam.... wiem młoda że jest inaczej 
-Słabo wiesz.
Zaczęliśmy się przekomarzać. Ja ostro- on się śmiał
-Ale przechodząc do sedna sprawy- zaczął Apollo
-Właśnie masz zamiar wynosić się z tond- zakończyłam z udawanym uśmiechem
-Nie. Hermes ma mnóstwo spraw na głowie i poprosił mnie żebym zaniósł to Chejronowi.
-Super! Do obozu tamtędy! - pokazałam palcem
-Ale skoro was tu mam to co wy na to żebyśmy razem się tam wybrali?- zapytał zwiadacko Apollo
-Jesteśmy wygani na tydzień- powiedział Phil
-A Nina i Oliver też?- spytał Apollo
-Eche- odpowiedziałam
-No oni już czekają-  bóg muzyki się uśmiechnął- zapraszam do środka
-Cholera- mruknęłam- mu zawsze się udaje
-Panie przodem- powiedział Apollo
Gdy weszlismy bóg muzyki powiedział w zamyślnieniu
-No mało jest - i zmienił swój rydwan w bus- teraz jest super.
-Kto prowadzi?- zapytała Nina
-Ja!- zawołał Oliver
-Lepiej nie. Jesteś zbyt podekscytowany....
-Ja tez nie- Nina podniosła ręce w niewinnym geście
-A więc...- wzrok Apollo powędrował na mnie
Zaczęłam się śmiac
-Mowy nie ma. I nie mów tylko Oj tam oj tam! Bo pożałujesz

-A chocrze tu- usiadł na miejscu kierowcy a mnie sobie na kolanach
-Jesteś głupi- syknęłam patrząc jak przestawia kluczyki w stacyjce
-Wiem- powiedział- i to kręci wiele dziewczyn, co nie?
-O nie, nie.... - silnik się wlaczył- zaraz ty sobie nie robisz żartów?
-Nie. Dajesz pedał gazu!
Chciałam go kopnąc ale (nie chcący) trafiłam na pedał gazu.Ruszyliśmy
-Widzisz?- zapytał  Apollo- Super! Heros potrafi!
-Olee- mruknęłam cicho z przygnębieniem w głosie. Przyspieszyłam
-W prawo
Skręciłam
-Co ty robisz?
-Skręcam w prawo!
-Nie w to prawo!
-To trzeba mi było mówic że TWOJE prawo a nie moje!
-Siedzisz mi na kolanach! Mamy to samo prawo! Zupełnie jak rok temu z córkom Zeusa!
-Och zamknij się!
-Jesteś słodka, ale moze troszkę zwolnisz- zaproponował
-Popieram - powiedział Oliver
-A ja nie!- Nina była podekscytowana-  jest exstra!
-Jak na córkę Demeter, to nie jesteś zbyt przyziemna- powiedział Apollo
-Jak widac nie wdałam się ani w matkę ani w ojca. I nie będę kontynuowac tego tematu
Podróż trwała może minute gdy wylądawaliśmy na placu w Obozie Herosów

1 komentarz:

  1. Apollo! <3 Jego teksty od dawna wymiatają, a w tym opowiadaniu jeszcze bardziej. ;D

    OdpowiedzUsuń