niedziela, 28 października 2012

Rozdział XVI -willa i pałac-

 Polecam też mój drugi blog:
http://rosalia-black-historia z-hogwartu.blogspot.com
----------
-Patrz!- zawołałam , tego samego dnia wieczorem.
W głowie cały czas siedział mi Peter. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam. A ZNAM! Ale kojarzył mi sie z.. Niną. To imię dalej budziło we mnie niepokój. Myślę że czułabym , jeśli ona by umarła ale nic takiego nie czuję. Tylko niepokój. No ale niby dlaczego ten wysoki , dominujący brunet kojarzył mi się z niską , wrażliwą blondyneczką która śmiała się z byle powodu!? Coś mi tu nie grało.
Wyrwałam się z tych myśli , dopiero gdy zobaczyłam jakiś dom. Była to zrujnowany , dwupiętrowy dom z cegły. Ruina , ale do przespania się jedną noc , mógłby być. Ja w końcu wybredna wcale nie jestem... wcale.
-Chodź- Phil , mnie pociągnął za rękę i zaczął biec , ale mu się wyrwałam-Coś nie tak?
-Nie dotykaj mnie- syknęłam
Zmarszczył brwi
-O co ci chodzi?
-O to co słyszysz. Rusz cztery litery.
Pobiegłam przodem , a ten tuman za mną , nadal nie kumając o co mi chodzi.
Gdy otworzyłam drzwi , te głośno zaskrzypiały. Spodziewałam się ruiny   , gdzie każdy obiekt grozi zawaleniem. Ale nie. Ta z zewnątrz ruina w środku okazała się pięknym , nowoczesnym i dużym mieszkaniem.Były nowe wersalki , fotele a nawet plazma i playstation!
-Na bogów...- wyszeptałam rozglądając się
-Co to jest?- zapytał Phil będąc w szoku
-Dom czubku- prychnęłam
-Dziewczyno opanuj się!- syknął- Tylko z pyskiem do mnie wylatujesz!
-Nie no , nie mów że się nie przyzwycziłeś.
-Żal mi na ciebie słów- prychnął
-A ko ci karze cokolwiek mówić kretynie więc..
-O! PATRZ!- zawołał już mnie nie słuchając. Pobiegł do szklanego stolika i wziął do dłoni nowoczesnego tableta - Przeciez go dopiero co wyprodukowali! Patrz , miesiąc produkcji to marzec!
Zaczął coś tam gadać o technologiach.  Spojrzałam  na niego jak na kretyna , większego niż jest i nic nie mówiąc weszłam do kuchni. Tak jak reszta domu była , naprawdę piękna. Na jednym z blatów stało czerwone wino z dwoma kieliszkami i gustowną , małą karteczką z napisem
OD APOLLA ;*
Nawet nie chce mi się tego komentować.
Tyle czasu minęło od naszego rozstania a on nadal  robił sobie nadzieję. No cóż... przeliczył się biedaczek . Trzeba było mnie nie zdradzać a nie teraz wino dawać...
Karteczkę wyrzuciłam do kosza i wyszłam z kuchni. Znowu podeszłam do Phil , a on już w tedy włączył sobie TV i coś tam oglądał. Na szklanym stoliku oprócz nowych czasopism i tableta , leżało także zielone jabłko. Wzięłamje do dłoni i juz miałam ugryźć , gdy to mój ,,ukochany''towarzysz w ostatniej chwili, centralnie rzucił się na to nieszczęsne jabłko po czym upadł na ziemię. Spojrzałam na niego jak na skończonego debila
-Phil- powiedziałam spokojnie patrząc na niego jak na idiotę- Co ty robisz?
-Nie tym tonem - warknął- Właśnie po raz kolejny uratowałem ci życie.
-O tak- zironizowałam- uratowałeś mnie przed spożyciem jabłka. Gratuluje odwagi i szlachetności. Tyle że wiesz , medalu raczej za to nie dostaniesz.
-To jabłko może być zatrute!
-Taaa... a z telewizora wyskoczy hydra.
-Nie masz za grosz wyobraźni.
-A ty rozsądku. Dawaj mi to...- wyrwaalm mu jabłko i ugryzłam. Ten patrzył się na mnie wielkimi oczami.
Zaczęłam się dławić i się wywróciłam.
-ADARA!- zawołał Phil- Oddychaj... proszę.
Myślałam że sie za chwile rozpłacze.
Gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam a niego. W jego oczach był ból i troska.
Co za kretyn.
-Adara..- Phil spojrzał na mnie jak na boginię- Co... czemu...?
-Jaja se robiłam , głupku- prychnęłam , po czym wstałam , wzięłam jabłko i ruszyłam dalej po schodami na górnę piętro. Były tam tylko dwa pomieszczenia + korytarz. A tymi pomieszczeniami była sypialnia i łazienka. W łazience od razu rzuciłam sie do mycia zębów bo nie robiłam tego od kilku dni , a w czym jak w czym ale  w myciu zębów jestem maniakiem. Uwielbiam ten miętowy zapach.
-Od razu lepiej- wyszeptałam z ulgą , po czym wyszłam z łazienki i weszłam do sypialni.
Zatkało mnie.
Było to wielkie pomieszczenia o ścianach z marmuru i meblach całkowicie pozłacanych. Na samym środku było ogromne łóżko. Niby dwuosobowe ale z 20 dorosłych mężczyzn się zmieściło. Podeszłam do łoża i dotknęłam jedwabistej pościeli. Na środku była mała karteczka , pachnąca różami. Napis brzmiał
OD AFRODYTY , DLA MŁODEJ PARY
Nie no , jak ja jej nienawidzę!
Ale wówczas zrozumiałam. Ten dom jest darem od bogów.
Zeszłam na dół do Phila , ale on raczej nie wyglądał na obrażonego moim dowcipem.  Siedział na sofie i oglądał telewizor
-Nie za dobrze ci?- zapytałam
-Jak sie rozbierzesz to będzie lepiej- rzucił , zmieniając kanał
-Głupi jesteś- prychnęłam
-A ty coraz mnie oryginalna. Przestań się powtarzać.
Uniosłam brew , zdziwiona jego bezczelnoscią.
-Bardziej oryginalna?  - zapytałam, biorą c do dłoni złoty kielich w którym było czerwone wino- Jesteś pewien?
-No tak.
-No to masz- wylałam na jego głowę całą zawartość kielicha. -I co? Dosyć oryginalne?
-Raz udajesz że umierasz , raz oblewasz mnie winem , co ja ci takiego robię?- zapytał , zdejmując koszulę , całą już mokrą. Na sekundę utkwiłam wzrok w jego idealnie wyrzeźbionej klacie. Na bogów... Nie! Stop! Zła myśl!
-Wiesz , jakbyś sie do mnie nie zwracał jak do dziwki , to może bym milsza była- syknęłam , próbując nie koncentrować się na jego mięśniach brzucha
-Ja do ciebie?- zapytał zdziwiony
-,,Jak sie rozbierzesz to będzie lepiej''- zacytowałam- ,,I tak cię zdobędę'' , ,, dam ci spokój , gdy ty mi dasz czego pragnę'' , ,,Zdejmij ten sweterek , bo za mało widać''. Mam dalej wymieniać?
-Nie przesadzaj.
-Ja nie przesadzam- warknęłam- i ubieraj się , a nie patrz się tak na mnie bo sie dziwnie czuję.
-Moja aura na ciebie działa- zasmiał się
-Och , zamknij się- prychnęłam po czym chwyciłam , pierwszą lepsza książkę pod tytułem ,,  Magiczne powiązania''. Przypomniała mi sie moja walka z Philem w Obozie , gdy to jakaś siła odepchnęła nas od siebie. Zmarszczyłam brwi , pi czym schowałam ją do mojej torby.
Gdy ją chowałam , z mojej torby wyleciała... złota drachna. 
Nina.
Jak poparzona wbiegłam na górę do łazienki po czym otworzyłam tęczę i powiedziałam
-Domek Demeter w Obozie Herosów. - i rzuciłam pieniążka.
Nagle pojawił się obraz domku mojej przyjaciółki. Ale jej tam nie było. Prze chwilę miałam okropną myśl że Nina jednak nie żyje. Że jej całun już jest spalony a ona sama już siedzi na Polach Elizejskich. To była najczarniejsza myśl mojego życia.
Zobaczyłam za to Amelie , gdy ta tańczyła w pokoju plecąc równocześnie wianek ze stokrotek.
-Amelie?- zapytałam , a ta zrobiła piruet i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Adara!- ucieszyła się i podskoczyła.
-Gdzie Nina?- zapytałam ponownie
-Nie tutaj- odpowiedziała
Zaczyna się.
-A gdzie?- starałam sie na miły ton
-No w Obozie- Amelie przechyliła głowę w bok. Zacisnęłam pięści.
-A zawołasz ją?
-Nie...
-Czemu?
-Bo ona pewnie śpi.- wyjaśniła brunetka
-Ale tu jej nie ma!- krzyknęłam już zezłoszczona. Z nią gadać to jak z dwuletnim dzieckiem!
-Czemu na mnie krzyczysz?- zapytala a uśmiech spełzł z jej twarzy.
-Bo... nie ważne. Gdzie jest Nina?
-W Obo...
-W którym domku?- czułam jak nerw na policzku zaczął mi pulsować.
-Swojej matki.
Nie no , ludzie! Miałam w tedy ochotę zacząć sobie włosy rwać z głowy.
-Przecież Nina , jest córką Demeter. To czemu jej tu nie ma?- byłam spokojna...
-No bo ona nie jest moją siostrą. Już tu nie mieszka.
Zrobiłam wielkie oczy.
-To gdzie?
Amelie uśmiechnęła sie ponownie. Powiedziała jakieś imię , aczkolwiek nie dosłyszałam. Połączenie się kończyło
-Powtórz.- poprosiłam szybko
-Nina , nie działa na rośliny tylko przyciąga ptaki i potwory- wyjaśniła Amelie- jest córką...
Połączenie sie skończyło.
Przeklęłam na cały głos , aż Phil wpadł do łazienki , juz przebrany (zapewne zobaczył już sypialnie z wielką szafą włącznie)
-Co jest? - zapytał
-Gadałam właśnie z Amelie.- wyjaśniłam. - Chciałam żeby zawołaa Ninę.
-A więc Nina żyje!- ucieszył się Phil- mówiłem ci!
-Tak , ale została ponownie uznana!- przerwałam mu, zła- Jej matką nie jest Demeter!
-To kto?- zapytał się
-No własnie niewiem. A nie mam więcej kasy żeby jeszcze raz użyć Iryfonu!
-No ja też nie mam
-Jejku- usiadłam na pralce , załamana
-Chodź spać- powiedział nagle syn Apolla
Zaprzeczyłam ruchem głowy
-Z tobą?- zapytałam zła- żebyś mnie jeszcze zgwałcił?
-Kusząca propozycja , aczkolwiek nie mam zamiaru jej wypełnić.
Taa... przeciez to będzie zadanie twojego kumpla pomyślałam.

niedziela, 14 października 2012

Rozdział XV - Peter-

Następnego dnia szłam razem z Philem , szukając jakieś wioski i ogólnie ludzi.

-To niemożliwe – stwierdziłam po szesnastej- NIC nie znaleźliśmy.  Nic , a to przecież taka mała wyspa!
-Tu są tylko pola uprawne…- przytaknął mi Phil , lecz po chwili przystanął w miejscu i utkwił oczy w zbożu , które rosło obok ścieżki po której szliśmy.
-Co jest?- zapytałam cicho , ale on zdawał się mnie nie słyszeć. Stał tak dalej i wpatrywał się w zboże. Nagle uniósł głowę i spojrzał tym razem w niebo. Była cudowna pogoda a niebo bezchmurne.  Było  też bardzo ciepło . Jednak wiedziałam że to nie piękna pogoda go zafascynowała. Wolałam się nie odzywać . Phil gwałtownie spojrzał na mnie , tak że aż się cofnęłam o krok.
-A więc i ludzie –wyszeptał mój towarzysz , patrząc na mnie. Ja tez  zrozumiałam. Skoro jest tu zadbane rolnictwo… to są też i ludzie.
I w tedy usłyszeliśmy krzyki młodej dziewczyny.
Bez słowa pobiegliśmy za krzykiem. To nie był zwykły pisk. Był w nim wielki strach i ból. A nawet łzy.
Tuż za polem ,  skryty za drzewami stał  mały drewniany  domek. I to właśnie ta rozgrywało się piekło.  Widziałam dziewczynę w moim wieku. Była podobna do… Niny. Wysoka , zgrabna z blond włosami… tyle że córka Demeter miała ciemniejsze pasemka. Jednak wówczas nie widziałam większej różnicy między nimi. Miała na sobie stare łachmany. Przypominały mi średniowieczną suknię zwykłej chłopki. Wracając do rzeczy: blondynka wrzeszczała z przerażenia. Oczy miała pełne łez a w jej oczach był strach i ból. Łzy spływały jej po zaróżowiałych policzkach. Za łokcie trzymał ją jakiś masywny facet który się śmiał się szyderczo. Wyglądał na jakiegoś strażnika. Miał na sobie pełną zbroję i jedną ręką odwiązywał dziewczynie sznurek , którzy trzymał jej rękawy i zakrywały biust. Przy drzwiach stała kobieta  około 40 letnia, również płacząc i wołając:
 -Zostawcie ją! Proszę , zrobię wszystko! - krzyczała z bólem w głosie-Weźcie mnie , ale zostawcie mi Eve!
Słyszałam tez płacz kilkorga dzieci. obaczyłam jak z domku wybiega około siedmioletni chłopak , na którego szyi była rana cięta.
-Zostawić ?- zaśmiał się strażnik. -Trzeba było płacić podatki , głupia! Teraz twoja córeczka zapłaci , za twoją głupotę. Reszta twoich bachorów będzie następna…
-NIE!- krzyczała dziewczyna nazwana Evą. –Zostawcie ich!
-Na razie ty nam starczysz , ślicznotko- zaśmiał się  mężczyzna gładząc Evie policzek , dalej ignorując jej płacz i silne wyrywanie się.
Nie wytrzymałam . Nie mogłam dalej na to patrzeć.
-Adara…- syknął Phil , chwytając mnie za nadgarstek. Za późno. Już biegłam
-ZOSTAW JĄ!- zawołałam wściekła  do uzbrojonego faceta i  unosząc sztylet aby poderżnąć mu gardło. Ponieważ zaszłam go od tyłu nie zdążył zareagować. Trysnęła krew  z jego szyi , po czym udał na kolana a później na trawę. Teraz jego głowę utrzymywała tylko połowa szyi.
-HEJ!- zawołał ktoś z domku i wyszedł drugi uzbrojony facet , trzymający  małego chłopca , niczym worek po ziemniakach.
Spojrzałam na niego gwałtownie , a wówczas , centymetr od mojej twarzy śmignęła strzała , która uderzyła gościa , prosto w oko. A później , następna strzała uderzyła w drugie oko i człowiek upadł , martwy.
-Jesteś cała?- zapytał się mnie Phil , chwytając za ramię
-Eche- wyszeptałam patrząc na rodzinę.
Z domku wybiegła jakaś mała dziewczynka , odziana tylko w jakąś szmatę  , i przytuliła się do matki
-Cichutko Katie - wyszeptała kobieta przytulając dziewczynkę -Jest dobrze , spokojnie ...cichutko nie płacz...
 Patrzyłam jak kobieta klęka przy małej Katie i ją przytula. Spojrzałam w bok i zauważyłam jak Eva przytula mocno , resztę dzieci które po chwili również wybiegły z domu. Doliczyłam się (razem z Evą) siódemki dzieci.
Z transu wyrwał mnie dopiero donośny krzyk
-EJ!- odwróciłam się i moim oczom ukazał się wysoki brunet o ciemnych , wręcz czarnych oczach. Ubrany tez był w łachmany , dłoni trzymał miecz (cały zakrwawiony) a na plecach leżała mu zabita łania. Wyglądał jakby wracał z polowania. Biegł do nas.
-NIE PETER!- zawołała Eva , puszczając rodzeństwo i biegnąc w stronę bruneta. Gdy dobiegła , próbowała go powstrzymać , co do dalszego biegu , odpychając go do tyłu - ONI już byli! A ta dwójka mnie uratowała! Nie! Peter , spokojnie!
-Evca (czyt. Ewka , przyp.aut.) , spokój!- chłopak , puścił łanię , która trzymał lewą ręką i miecz , po czym chwycił Evę za nadgarstki. Dziewczyna wówczas się uspokoiła. Peter widząc spokojne zachowanie blondynki , puścił ją , podniósł swój miecz i  podszedł do mnie i Phila... zara... ja chyba  znam tego Petera... tylko skąd?
-Kim jesteście?- zapytał brunet , władczym tonem , opierając się o swój miecz , który właśnie wbił w ziemię
-A ty?- zapytał podejrzliwie Phil
Peter się zaśmiał
-Jesteście u mnie , i to ja tu zadaję pytania - odpowiedział
-Po pierwsze- syknęłam- jesteśmy na ziemi twojego ojca a nie...
-Mój ojczym nie żyje- przerwał mi groźnie chłopak- a ja jestem pierworodnym , synem  a więc to moja ziemia.
-Lub tych strażników- zauważył Phil
-Kim jesteście?- Peter puścił uwagę Phila mimo uszu
Spojrzałam na mojego towarzysza. Eva , Peter i ich rodzina nie mogli być groźni.  Phil chyba pomyślał to samo
-Jesteśmy herosami - powiedział blondyn , a na te słowa brunet zagwizdał- Ja jestem synem Apolla.
-A ona?- Peter wskazał na moje głową ,ale nadal patrzył się na Phila
-A ona to...- zaczął Phil , lecz mu kulturalnie  przerwałam
-Ona ,- syknęłam- Umie się sama przedstawić.  Jestem Adara. Córka Aresa. My się przedstawiliśmy. Teraz ty.
-Jestem Peter , a to moja rodzina. - odpowiedział obojętnym tonem.- Uratowaliście moją siostrę. Po co?
-Wolałbyś aby ją zgwałcili?- zapytałam
Nie odpowiedział.
-Po co was tu wysłali?- zapytał ponownie Peter
-A co , mieszkasz tu i nie widzisz co się dzieję?- spytał Phil
-Wiem co się tu dzieję- syknął Peter- I nie myśl że to mi się podoba. Podczas takiej akcji zabili mi ojca i brata.  Dzięki za uratowanie Ev.
-Nie ma za co- odpowiedziałam szybko
-Peter , może byśmy zaprosili gosci do środka- odpowiedziała starsza kobieta , po czym otworzyła drzwi i sie do nas uśmiechnęła- Zapraszam , kochani.
Spojrzalam na Phila.
Kiwnął głowa i oboje weszliśmy do środka
Była to klasyczna wiejska chałupka. Dwie małe izby. Nie było nawet łóżek , tylko siano. W ,,głównej'' izbie był piec ,stoły itp. Razem z Philem usiedliśmy do stołu , i wówczas zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Moje rozpuszczone włosy były w niełazie , miałam wory pod oczami. Na policzku miałam małą ranę po porannym łowieniu. Nie miałam juz na sobie sukni. Tylko strój podobny do tego co mieli bohaterowie Igrzysk Śmierci. Moja suknia i sandały były w torbie , w której miałam wszystkie potrzebne mi rzeczy.
Na przeciwko mnie usiadł Peter i po chwili usiadła także Eva , po tym jak zaprowadziła resztę dzieci do sąsiedniej izby.
-Dziękuje- powiedziała Eva , siadając do stołu. Usmiechnęlam się do niej blado.
-Mamy kilka pytań- zaczęłam
-Domyślam się  - odpowidział Peter- Pewnie chodzi wam o to , co się tu dzieję?
-Mniej więcej- oznajmil Phil
-Okej...- westchnął Peter- Wszystkie tu pola , należą do tytanow. Musimy im oddawać połowę każdych zbiorów  i płacić niewyobrażalne podatki.  Jeśli nie zapłacisz , w tedy gdy przyjdą po kasę zbiory itp , to dzieję się to czego byliście świadkami. Obojętne kiedy przyjdą. W dniu pobierania podatków czy tydzień wcześniej. Masz mieć i tyle.
-Skąd bierzecie pieniądze?
-Handel- odpowiedział- ludzie handlują czymkolwiek mają. A tytani mają w nosie co sie z nami dzieje. Czy głodujemy i w ogóle. Mamy płacić i nic więcej.
-Po co wam tak to tyle dzieci? Skoro nie macie za co żyć? - zapytałam , trochę chamsko
-Trzeba mieć minimum siódemkę dzieci - wtrąciła się Eva- Inaczej wysyłają do obozu.
-Obozu?
-Coś jak obóz koncentracyjny w czasie wojny - wyjaśniła. Oni rzadko zabijają.  Wolą wysyłać do roboty. Mnie tez by nie zabili. Tylko zgwałcili i sprzedali do domu publicznego albo jako niewolnicę.  Żeby coś z mnie mieli , co by im było po mojej śmierci? Nic.
-Nie buntowaliście się?- zapytał Phil
Peter
-O tak ,wiele razy- przytaknął Peter-Ale nigdy nic z tego nie było. No chyba że wysyłanie od Obozu kolejnych ludzi. Do obozów wysyłano chłopaków , a dziewczyny były gwałcone. Dzieci mają tu pracować od piątego roku życia. U nas na polu pracuja już , ja , matka , Eva, Katie ,  Henry , Ann, Adam , Karol i Justyn.  Gabriela jest za mała. To wszystko przypomina dyktaturę... Tytani sa jak Hitler i Stalin. Tak samo przesłuchują i tak dalej. No i dyskryminują.
-Kobiety?- zapytałam
Zawahał się
-No tak , ale w mniejszym stopniu. Chodzi mi o herosów...
-Jest pani ładna- powiedziała jakaś mała dziewczynka do mnie. Miala może sześc lat a włoski miala spiętę w dwa małe warkoczyki
-Ann , idź do drugiego pokoju- rozkazał siostrze Peter
-Zaczekaj , - powiedziałam do dziewczynki , która od razu posłuchała rozkazu brata. Wyciągnęłam z torby słodką bułeczkę i jej podałam - zjedz to.
Dziewczynka się roześmiała i pobiegła do reszty rodzeństwa.
-Nie potrzebna nam jałmużna- warknął brunet
-Potrzebna wam pomoc- odpowiedziałam stanowczo - i my ją wam damy
Patrzyłam mu prosto w oczy. A on mi.
-Róbcie co chcecie- odpowiedział w końcu- I tak nic nie osiagniecie. Tu nikt nie ma litości. Ten facet którego zabiłaś to był brat mojego ojca.I jego kat.
-Może i ty przestałeś wierzyć- wyszeptałam- ale ja nie.
-Nadzieja jest matką głupich - oznajmił
-Zgadzam się- odpowiedziałam- Ja nie mam nadziei. Ja to wiem.
Westchnął
-Nie mam zamiaru was zatrzymywać.  Jeszcze raz dzięki z pomoc siostrze. Jeśli chcecie iść do zamku tytanów to na północ.
-Dowiedzieliśmy się tyle ile nam było trzeba - stwierdził Phil- Chodź Adara , pora na nas.
Wstaliśmy , po czym odmówiliśmy posiłku (matka Petera zaproponowała nam grochówkę).
-Eva- zwróciłam się do dziewczyny przy drzwiach-  Mogę z tobą zamienić słówko?
-Oczywiście  bąknęła dziewczyna , wstając od stołu i podchodząc do mnie
-Będę się streszczać- powiedziałam szybko- masz tu sztylet , którym zabiłam twojego stryja.  Jest on zdolny zabić i śmiertelnika i boga czy tytana. Weź go , ale uważaj. Ten sztylet ma wielką moc. A ty jako śmiertelniczka , uważaj z nim , dobrze?
-Ale dlaczego ty mi go dajesz?
-Bo jak go dostałam to mi powiedziano żebym go dała osobie która go potrzebuję. I ty nią jesteś.
Po tych słowach wyszłam z domu


niedziela, 7 października 2012

POWIADOMIENIE

Jutro wyjeżdżam na Obóz Angielskiego (tz. ,,EuroWeek'') i nie będzie mnie aż do piątku , więc najbliższy rozdział pojawi się za tydzień.
Jeśli będę tam miała sposobność i czas cokolwiek napisać , to  na pewno to zrobię , ale niczego nie obiecuję ;)
Życzę miłego tygodnia i mam nadzieję że jak wrócę to w komentarzach znajdę kilka fajnych pomysłów ;D

czwartek, 4 października 2012

Rozdział XIV - Nina... jak ja moglam cię zostawic?!-

Obudziły mnie jasne promienie słońca , wpadające do jaskini i silny podmuch wiatru. Jednak (ku mojemu zdziwieniu) było mi całkowicie ciepło.
Moja głowa nie leżałam też już na zimnej posadzce , ale na... kolanach Phila.
Spojrzałam na niego nieprzytomnym wzrokiem.
-Obudziłaś się- powiedział , patrząc na mnie
-Yhm- mruknęłam , podnosząc się- Co ja tu robię? Przecież leżałam tam...
-Tak się trzęsłaś że aż mnie obudziłaś. Więc cię przytuliłem. Masz- rzuci mi 3-bita- to twoje śniadanie.
-Jakże zdrowe - mruknęłam
-I praktyczne. - dodał- Nie marudź , tylko zjedz i rusz cztery litery. Musimy się rozejrzeć po okolicy
-Jaki miły- zironizowałam
-Odezwała się miss optymizmu- prychnął
-Nie obrażaj mnie- syknęłam , po czym wzięłam łuk i miecz i wyszłam z jaskini, a Phil po mnie
Jak minął ten dzień?
Nijak. Phil cały czas prowadził , a ja znudzona za nim.
Cały dzień łaziliśmy bez celu. Przeszliśmy z dwadzieścia mil , jeśli nie więcej.
-Phil!- zawołałam , w pewnym momencie -Nie mam zielonego pojęcia gdzie mnie ciągniesz , gdzie jesteśmy i która godzina , ale jestem cholernie zmęczona!
-Nie marudź , skarbie - odpowiedział , po czym chwycił mnie za ramię i popchnął do przodu. Puścił mnie i ruszył dalej. Nawet nie chciało mi się komentowac tego skarba.
-A czy ja marudzę?- syknęłam , zła gdy mnie minął
-Tak... No ale chodź , prześpimy się , jest juz późno.
No i pociągnął mnie do jakiejś dziury. Jej wnętrze opiszę jednym słowem:FUJ!
-Ty idź pierwsza spać , ja obejmę wartę- powiedział Phil , siadając na ziemi
Miałam ochotę się kłócić , ale jeszcze zanim otworzyłam usta , ten  odezwał się
-Widac że jesteś padnięta więc zamknij tą swoja sliczną buźkę i idź spać
-Nie będziesz mi rozkazywał!- warknęłam , ale oczy mi się już kleiły. Usiadłam i wzięłam nóż do dłoni , aby go zaostrzyć jednak-usnęłam 
Nagle wylądowałam w... domku Demeter w Obozie. Na jednym z łóżek siedziała nastolatka z bujnymi blond włosami , które miały czekoladowe pasemka.
Dziewczyna siedziała w głową między kolana.
Płakała.
-Nina?- zapytałam cicho , a ta , jakby na odpowiedź , uniosła głowę. Jednak nie spojrzała na mnie tylko na sufit. Tusz do rzęs spływał jej po zaróżowiałych od płaczu policzkach. Również jej kremowa tunika miała... najróżniejsze ślady , sama nie wiem po czym a czarne rurki były poobcierane.
-Co ja temu chujowi zrobiłam?- zapytała przez łzy... Wówczas poczułam że stało się coś na serio złego. Nina rzadko przeklinała- Jaka ja jestem naiwna - ciągnęła swój monolog- jak  mogłam mu zaufać? Ale ... nie rozumiem jak mógł mnie tak wykorzystać... ma wszystko a chce jeszcze więcej... -po czym zniżyła swój to i powiedziała- ty tylko jeden raz Nina, idź i daj mu tego co pragnie... Kariery przez łóżko mu się zachciało! Córkę do łóżka jakiegoś obleśnego gościa chciał wstawić... dziewicę kuźwa...
I w tedy usłyszałam piosenkę... Waka Waka... dzwonek Niny z telefonu. Moja przyjaciółka , powoli wyciągnęła dłoń po swojego samsunga.
Chwyciła go i spojrzała na ekran.
Nie mal od razu upuściła go na podłogę , z oczami jakby we mgle.
Spadając , jej telefon uderzył o zieloną słuchawkę.
Usłyszałam niski męski głos
-TY MAŁA SUKO!-wydarł się facio w telefonie , na co moja przyjaciółka zareagowała płaczem. -TY SKOŃCZONA DZIWKO! JESZCZE CIE DORWIE , A W TEDY SIĘ POLICZYMY! Kontrakt mi zrujnowałaś! Trzeba było cię kajdankami zakuć do tego łózka! Thomson miałby dziewicę na noc , a ja 20 000 tysięcy! Ale nie martw się dziwko... już po ciebie jadę. Tylko kilka kilometrów mi zostało do tego twojego Obozu... tak ... już po ciebie jadę , szykuj się ty zdziro... wyciągnę sie stamtąd i od razu do Thomsona jedziemy! Przeprosisz go na kolanach zrozumiałaś?! I... wiesz co? Powiem mu żeby sobie kolegów zaprosił , szwedzki , żywy stół będą mieć... O! Tak.. już widzę to pole truskawek. Idę po ciebie...
Teraz wiedziałam kto to...
To ojciec Niny , tak jej groził.
Na te słowa , blondi gwałtownie zerwała się z łóżka po czym podbiegła do szafki (po drodze zdeptując telefon) i chwyciła wielki nóż , myśliwski...
Usiadła na łóżku i cała w łzach zawołała
-Wybaw mnie matko!
Po czym uniosła prawą dłonią nóż i wbiła sobie w żyły.
Krew trysnęła i Nina upadła na poduszkę.
-NIE!- wydarłam się , ale obraz si rozmazał... zobaczył jeszcze tylko pawia , który znikąd pojawił sie przy jej łóżku.
 -NINA! - obudziłam się z krzykiem.
-Adara!- Phil, mną potrząsnął  , a ja spojrzałam na niego wielkimi oczyma- Adara... dobrze sie czujesz?...
-Nina- powtórzyłam , czując jak pot oblewa moje czoło. -Phil!- zawołałam po kilku sekundach ciszy- Daj mi kasę!
-Jaką..? Adara , co sie dzieje?
-Nina nie żyję!- odkrzyknęłam , wstając i zaczynając przeszukiwać kieszenie. Musiałam zobaczyć co z Niną. Musiałam.. Jak ja mogłam ją zostawić?!
-Że co?- zapytał Phil  mając w swoich błękitnych oczach strach- Dziewczyno co ty gadasz?! Jak to Nina nie żyje? Ty się słyszysz?
-Podcięła sobie żyły!
-CO?!
-To co słyszysz! Śniła mi się!
-Ale dlaczego miałaby...
-Jej ojciec!
Zrobił wielkie oczy
-Widziałaś jej ojca?
-Nie , słyszałam ... on chciał ja wsadzić do łóżka jakiemuś Thomsonowi , a ona... nie wiem , nie zgodziła się albo uciekła... a jej ojciec pojechał do Obozu żeby ją stamtąd wziąśc!
-Ale , to był tylko sen- odpowiedział spokojnie już Phil , chwytając mnie za dłoń- Adara... to był tylko koszmar...
-NIE!-zawołałam przez łzy...- Ona popełniła samobójstwo , rozumiesz?! Zabiła się!
Jednak zaprzestałam dalszych poszukiwań , tylko spojrzałam na blondyna
-Nina...- zaczęłam się powtarzać- O bogowie... Nina....
Phil , chwycił mnie za podbródek , tak żebym spojrzała mu w oczy
-Już drugi raz płaczesz- wyszeptał z lekkim uśmiechem - Nienawidzę tego... ale masz taki piękny uśmiech... proszę ... pokaż go
-Niby jak?- zaszlochałam
-Widziałaś jak popełniała samobójstwo... może ja odratują...
-Może , nic nie pomoże...
-Adara...- wyszeptał , ocierając drugą dłoniom łzy z mojego policzka - Chejron nie pozwoli jej umrzeć ,   a jej ojcu wedrzeć sie do Obozu.
-Masz rację- przyznałam
Uśmiechnął się
Położyłam głowę na jego kolanach i zasnęłam....
Phil śpiewał mi kołysankę...