piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział V -wyrocznia nie odpowiada na drugie pytanie-

Wyszliśmy z busa. Na placu w Obozie było pusto, rozejrzałam się a w tedy Apollo chwycił mnie za nadgarstek.
-Zaczekaj Adara- wyciągnął zza kopertę- to do Chejrona. Daj mu to dobrze?
-A po co?
-To ta wiadomośc od Hermesa. Niech centaur odpowie jak najszybciej, okey?
-Okey. To coś ważnego?
-Najwyraźniej.- Apollo podał mi kopertę po czym dotknął mojej twarzy- dorosłaś
Spojrzałam mu w oczy
-Znowu zaczynasz?
Uśmiechnął się
-Nie rozumiem cię. Nie chcesz ani mnie ani mojego syna...
-Nie kręcą mnie chłopcy.
-Co innego mówiłaś trzy lata temu.
-To było dawno.- odpowiedziałam- BARDZO dawno. A teraz: pa, idę do Niny i Clarisse.
-Pa mała.- ucałował mnie w policzek
I zanim się obejrzałam- Apollo znikł.
-Co ci dał?- zapytał Phil
-List do Chejrona- odpowiedziałam po czym wyruszyłam z Niną, Philem i Olivierem do Wielkiego Domu.
Chejron i pan D., siedzieli i rozmawiali popijając kawę a Eris malowała się czerwona szminką przy kominku. Gdy weszliśmy wszyscy na nas spojrzeli. Zobaczyłam w odbiciu lusterka że Eris zrobiła wielkie oczy i przejechała sobie po policzku szminkom. Odwróciła się i spojrzała na  nas  wściekła.
-Co wy tutaj bachory jedne robicie?
-Eris, spokojnie.- uspokoił ja Chejron
Spojrzałam na Eris spod łba. Było mi nawet żal słów na to... coś. Podeszłam do Chejrona i wręczyłam mu list
-Od Apolla
-Od kogo?- zdziwil się Pan D.
-No... Hermes nie miał czasu.
Chejron zaczął czytac listl. Pod koniec zmarszczył brwi i podjechał (był na wózku) do pana D. Musiało stac się coś naprawdę złego.
Rozmawiali po cichu. Gdy przestali Nina się zapytała
-Co się stało?
Oboje na nią spojrzeli. Nawet Dionizos miał poważna minę.
-Idźcie do domków, dzieci- powiedział Chejron- i powiedzcie starszym obozowiczom że wszyscy mają się tu stawic za kwadrans.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Phila. On odpowiedział swoim spojrzeniem, tez zaniepokojonym.
Wyszliśmy.
-Ja pójdę do bliźniaków Hood- powiedział Phil
-Ja do Sileny i Amelie - powiedziała Nina
-Ja do Clarisse.- uznałam. W końcu to moja siostra
-To ja do Charlesa i Annabeth - Oliver pokiwał głową.
                                                                       * * *
-Stało się coś?- zapytała Silena, gdy weszła razem z Niną
-Tak- Chejron pokiwał głową
Wszystkie oczy pokierowały się ku niemu
-Co?- zapytałam, na to Chejron  wyciągnął kopertę i nam ją pokazał
-Widzicie to dzieci?- zapytał- to koperta która może zmienic życie tysiąca ludzi
Wszyscy spojrzeli po sobie
-Jak to?- zapytała się Annabeth
-A tak to że to jest list od potomków Amazonek. Dziś ten lud nazywa się Amanonami
-Jak?- zapytali się wszyscy równocześnie
-Amanoni- powtórzył Chejron- od kilku wieków ten lud jest nękany przez tytanów, którzy unikli kary dwa tysiące lat temu. Ci ludzie, którzy żyją pod ich dyktaturą nie mogą normalnie życ. Są dyskryminowani i prześladowani.
Spojrzałam na Annabeth. Miała zmarszczone brwi, jakby nad czymś gorączkowo myślała, Clarisse za to była zadowolona... no tak szykuje się wojna
-I oni- zaczął Phil- chcą żebyśmy im pomogli?
-A i owszem- pan D., pokiwał głową-  sądzę że to świetny pomysł.
-Bo możemy wrócic martwi?- zapytał Connor, syn Hermesa
-Nie... tylko
-Chodzi o to że- przerwał Chejron- ci ludzie nas potrzebują. Problem jest w tym że niestety nie jestem pewny gdzie oni się znajdują. A sprawa jest KRYTYCZNA.
-To chodźmy do przepowiedni- zasugerował Oliver
-Przepowiednia przyjdzie do nas- oznajmiła Amelie, rozmarzona głosem. Spojrzałam na nią. Amelie była drobna brunetka o oczach jak z innej epoki. Była typem marzycielki. Żyła we własnym świecie.
-Wątpię żeby...- zaczęłam ale usłyszeliśmy hałas ze strychu. Usłyszałam głos... wyroczni.
Jam jest duch Delf, głos Fojbosa Apolla, zabójcy potężnego Phytona
 Słysząc to wbiegłam na strych. Wszyscy na mnie patrzyli jak na wariatkę.
-Adara, gdzie ty...?- krzyknął ktoś za mną a ja tylko odkrzyknełam 
-Wyrocznia do mnie przemówiła!
-NIE!- krzyknął Chejron ale miałam to w nosie. Skoro tylko ja ja usłyszałam do musiałam tam isc.
Gdy weszłam na strych zobaczyłam ją po raz pierwszy. Wyglądała na coś w rodzaju mumii. Ale jej wygląd mnie nie interesował tylko to co mówiła
Mów, pytająca
Ona mówiła do mnie
Wzięłam oddech. Miałam mętlik w głowie ale zapytałam o misję w sprawie Amamocośtam
-Co musimy robic by pomóc Amamonom?
Zobaczyłam obraz:  zamek w którym walczyła szósta nastolatków z potężnymi mężczyznami. Walczyli tak jakby w chmurach a pod nimi była... ludzka bieda. Przepowiednia przemówiła
Sześcioro niech  wypłynie na wschód 
ku biedzie tysiąca
Herosów rozłączy walka 
w której będzie pułapka
W parach będą walczyc i zrobią co mogą
Uda się pomóc, 
lecz jedno zginie z rodzicielską umową
Sprawdzi się przepowiednia nie jedna,
córka bogów  umrze i odrodzi się jednak.
Wszyscy, nie tylko ja słuchałam przepowiedni. Każdy był na strychu. Gdy usłyszałam tą przepowiednie, przyszła mi do głowy jeszcze jedna rzecz. Mama.
-Czekaj!- krzyknęłam patrząc na Przepowiednie która zaczęła sie zwijac
-Kim ona jest...?
W tedy Chejron zasłonił mi usta i siłą zciagnął mnie na dół

 





1 komentarz:

  1. Wow, świetny pomysł z Amanonami! ;) Ogólnie super rozdział, bardzo ciekawy. ^^

    OdpowiedzUsuń