niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział XVII - Zostałam narzeczoną Phila... numer do psychiatryka proszę!-

 Obudziły mnie jasne promienie wpadające do pokoju.
Rozejrzałam się po pokoju i mój wzrok padł na zegar na ścianie. Była trzynasta!
Zerwałam się z łóżka jak poparzona. Ja nigdy tyle nie śpię!
W lustrze zobaczyłam że jestem w skąpej piżamie (?!) , a więc otworzyłam szafę i uniosłam brwi do góry.
-Nie założę NIC z tych  szmat- zdecydowałam głośno , więc ubrałam na siebie jedwabny szlafrok i zeszłam na dół w puszystych kapciach. Byłam głodna , więc pokierowałam swe kroki do kuchni.
 Nigdzie nie było Phila. Nie żebym narzekała , ale dziwnie się czułam.
Gdy przechodziłam w holu koło  dużego lustra , zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na nie. Nie myślcie tylko że chciałam poprawiać swój wygląd. Co to to nie! Zatrzymałam się bo w lustrze mignęła mi postac dziewczyny... Clarrisse... w tym lustrze na chwile pokazana była moja siostra! Wówczas zrozumiałam. Były 3 takie domy. Po jednym na parę , a to lustro jakby... zastępowało telefon ,. czy coś takiego.
Powinnam zawołac Clarrisse ale głód wziął górę.
Wyciągłam chleb i podniosłam miecz , który leżał na stole kuchennym. Nigdy wcześniej nie cięłam chleba a więc to był mój debiut w kuchni. Na szczęście bez konfetti.
Zaczęłam wręcz znęcać się nad tym biednym bochenkiem chleba , który po 5 minutach wyglądał jak... nie umiem dobrać właściwych słów.
-Pokonałam hydrę  z nogą w gipsie- mruczałam wściekła- ucięłam mackę Scylli gdy rżałam jak idiotka i uratowałam moją przyjaciółkę przed śmiercią gdy było -25 stopni... a nie umiem , cholera jasna bochenka chleba pokroić!
-Nie złość się , kochana - usłyszałam za sobą znajomy , irytujący głos- złość piękności szkodzi...
-A więc tobie już nie zaszkodzi- syknęłam nie odwracając się , ale odkładając miecz na bok.
-Oj tam , oj tam- zaśmiał się- pomogę ci.
Chwycił moją dłoń i pokierował ją  tak żeby najpierw otworzyła szufladę , wzięła nóż i zaczęła delikatnie kroić chleb. Po chwili było już sześc  kromek.
-A teraz masło- zdecydował. Po około 5 minutach miałam już gotowe kanapki. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy je jeść .
-Gdzie byłeś?- zapytałam w końcu
-Rozejrzec się. To ile tu jeszcze zostajemy?
Wzięłam oddech
-Nie zmieniaj tematu , okej? Wiem że masz już cały plan , ale pytam się gdzie byłeś?
-Mówię ci że się rozejrzeć.  Ale... spotkałem Evę...
-No i?- zapytałam , patrząc się na niego uwaznie
-Ona mi powiedziała coś bardzo istotnego... wiesz ci tytani niszczą wiarę w olimpijczyków , i śluby są przy błogosławieństwu tytanów  a nie bogów. Ale ludzie nadal wierzą w Zeusa i biorą tz ,,drugie śluby''. Pierwsze oficjalne są pod okiem tytanów a drugie bogów.
-Przejdziesz do sedna sprawy?- syknęłam. Nie   podobało mi się to o czym on mówił
-Tu śluby są brane wcześniej , jakbyś tu mieszkała to byś już miała dziecko i...
-Phil! Gadaj o co chodzi!
-Jeśli chcemy się ich pozbyć musimy udawać parę.
Zrobiłam wielkie oczy. Przez głowę przemknęły mi 3 myśli. Po pierwsze: może Phil się czegoś nacpał. Po drugie: może ja spie i zaraz się ten koszmar skończy. Po trzecie: NIECH ON SE JAJA ROBI!
-Kiedy mam zacząc sie śmiac?- zapytałam
-To nie żart.- był poważny
-No ale jak?!- wybuchłam- kro normalny uwierzy że nas coś łączy?! Phil , my się nienawidzimy , kretynie! I to od zawsze!
-To jedyne dobre wyjście- odpowiedział spokojnie- Po prostu pójdziemy tam i powiemy że prosimy o ich błogosławieństwo... na pewno się ucieszą jeśli będziemy udawać zatwardziałych przeciwników bogów... jak nam dadzą nocleg to zdążymy wybić w nocy...
-Świetny plan-zironizowałam- tylko że jak może się udać dwójce nastolatków zabić setkę tytanów! 
-Musimy zdobyć pomoc
-Niby jak? Mija już tydzień! Zostało max 3 dni to wypełnienia przepowiedni!
-Wiem. Zadzwonimy iryfonem do Obozu , aby nam kilku wysłali i postaramy sie znaleźć Pery'ego , Annabeth i resztę...
-Chwila- przerwałam mu- masz kasę?
-Nom , a co?
-A to , że jak cię pytałam o kasę gdy chciałam pogadać z Niną to nic nie miałeś!
-Została mi jedna moneta , Adara! Wiedziałem że może stać się coś gorszego!
-Co..?
-Ja się idę przyszykować do wyjścia , ty też się jakoś ubierz.- wstał od stołu i wyszedł z jadalni.
Wymamrotałam pod nosem kilka przekleństw po czym usiadłam na sofie i otworzyłam książkę , tą samą którą wczoraj znalazłam. O magicznych więziach. Znalazłam potrzebny mi dział i zagłębiłam sie w lekturze.
Pojedynki
Podczas pojedynków , więzi są często wystawione na próbę , jednak wówczas najczęściej się ukazują. Gdy jedna z osób zaatakuje w sposób , który może zakończyć się śmiercią lub ciężkim kalectwem drugiej osoby , to w tedy może ją odepchnąć nadprzyrodzona siła nazwana ,,Siłą Afrodyty'' , nazwa to pochodzi od bogini miłości która chciała ukazać uczucia osób , które z pozoru się nienawidzą. To wyjątkowo rzadkie zjawisko , występujące w szczególnych przypadkach...
Dalej mi się tego nie chciało czytac. Co za bzdury!
Zawtórowałam Philowi i poszłam na górę się przebrać. Postanowiłam ubrać zieloną , długą  suknie która wyglądała jakby pochodziła z przełomu IV i V wieku.
Ponownie zeszła do holu , aby jeszcze raz popatrzyc na to lustro... i ponownie zobaczyłam w nim...
-Clarrise!- uśmiechnęłam się
-Adara - zawołała moja siostra
-Gdzie jesteście?
-Gdzieś blisko plaży , bo Oliver mówi że tu jesteśmy bezpieczni , blisko jego ojca.. nie rozumiem go. A wy?
Zawahałam się
-W lesie- powiedział w końcu po czym wypaliłam- Clarrisse północ. Musicie iść na północ. Ja idę dziś z Philem do pałacu Tytanów , chcemy ich zabić. Pomożecie?
-No jasne!- odpowiedziała od razu - Mam pieniądze , poinformuję  Annabeth. Kiedy tam idziecie?
-Jak najszybciej- odpowiedziałam
-Okej... Idę im powiedzieć. 
Pokiwałam głową a Clarrise znikła
-Adara- Phil chwycił mnie za nadgarstek- musimy iść.
-Czekaj- zarzuciłam na ramie łuk , po czym wzięłam wazon do dłoni
-Adara , co ty...- zaczął Phil , ale wówczas już walnęłam z całej siły lustro i je rozbiłam
-ADHD dostałaś?1- zawoła Phil
-E no , wczesny jesteś- wymamrotałam po czym wzięłam mały odłamek lustra i wyszła z domu.
Szliśmy z Philem przez kilka godzin i zabraliśmy przy tym az 3 kąpiele , najróżniejszymi olejkami. Czemu? Aby jak najbardziej zmyc zapach herosa.
W końcu zobaczyliśmy GO
Ten pałac był ogromny. Miał ze sto wież i był cały złoty... to znaczy czarno złoty.
Nic dziwnego że nawet bogowie się ich bali.
To była potęga.
-Wchodzimy?- spytał Phil
-Teraz nie ma już innego wyścia.
Zapukaliśmy trzy razy kołatką 
-------------------
to mój najsłabszy rozdział , wiem o tym i przepraszam.
Mam natomiast pytanie , myśle czy nie założyć takiego bloga w którym będzie trochę mitologi greckiej. Dwie półboginie trafiają do Obozu Herosów a tam się okazuję że jedna jest córką Artemidy (lub Zeusa) a druga Ateny (lub Posejdona). Tam spotykają Hekatę , która widzi w  nich potencjał i bierze do siebie by tam dziewczyny studiowały Magię.  Czytalibyście ten blog? Prosze o szczerosc

2 komentarze:

  1. Tytuł rozdziału mnie rozwalił. :D
    Słaby?! Weź, był genialny! Biedna Adara, musi udawać parę z Philem. )': No zakładaj tego bloga! Atena to moja ulubiona bogini i chętnie bym coś takiego poczytała. ;>
    Pozdrawiam,
    Risana
    PS.: I dziękuję bardzo za komentarze na moim blogu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. masz super blog , bardzo mi się spodobał

    OdpowiedzUsuń