czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział XLIX



Spędziłam w Krakowie dość sporo czasu , nawet nie liczyłam. Może nawet parę miesięcy , pojęcia nie mam.  Samoloty się opóźniły , z warunków pogodowych i reszta ekipy nie mogła przyjechać.  W polskim obozie spodobało mi się. Dobrze się z nimi dogadywałam , było naprawdę fajnie. Co wieczór były ogniska i opowieści , takiej starej heroski , mojej siostry. Miała na imię Maria i pamiętała wojnę. Pięknie opowiadała o legionach herosów walczących w tym kraju. Był też pan Jan , który był jej mężem i mężem Marii , był jedynym żyjącym dzieckiem Wielkiej Trójki jeszcze sprzed Przysięgi.  Jan był też dyrektorem obozu a pani Maria kucharką , ale  gotowała jedynie w weekendy oraz w święta. Tak  to , posiłki sporządzały nimfy. Nie miały zbyt wielkiego talentu , kończyło się grą pokera i jedzenia pizzy w domku wychowanków Hermesa.
Najbardziej zdziwiona byłam tym jak tam było… luźno.  Czuć było fajną atmosferą , zapominałam tam o problemach a nocne opowieści Marii i Jana były wspaniałe. Nawet , ci obozowi idioci słuchali z szeroko otwartą buziom. Jednak… zawsze wydawało mi się że Polacy są wielkimi patriotami , a… wśród niektórych zauważyłam , że wieczorami razem z resztą śpiewali piosenki o tematyce mitologicznej oraz z domieszką patriotyzmu. No i wieczorem , wszystko fajnie , wielcy Polacy ale potem... jakby to nikło. A jak oglądanie telewizora w stołówce tylko powiększało to uczucie. 
Po pewnym czasie przyjechał nie kto inny jak Phil. Mogłam się domyśleć , że będzie jednym  z moich towarzyszy. 
- Adara.- powiedziała Wiktoria , jedna z córek Afrodyty. Przypominała nieco Silene. – To jest Filip Wilk?
-Moja sława , mnie wyprzedza , prawda?- zaśmiał się Phil , stojąc za mną. Zdenerwowała mnie reakcja Wiktorii  , bo tak samo zareagowali na mnie. Gdy myśleli że nie widzę , wskazywali na mnie palcem i coś mówili. Jakby myśleli że nie słyszę. Jakiś chłoptaś , uznał że to co o mnie mówią bo ‘gołym okiem widać , że jestem silna w gębie ale zdziwił by się jakbym umiała się zamachnąć mieczem’. Wiktoria mówiła że przed moim przyjazdem wszyscy mówili tylko o tym. Identycznie było z Philem , tyle że wszystkie laski gadały o nim 24h.
-Idź sprawdź , czy cię nie ma gdzie indziej.- warknęłam , odwracając się.
-Niby półkrwi a taka nie wychowana- zakpił.- No , Adarciu , pokaż że jesteś herosem.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie , nie muszę nic udowadniać.
-O , zaczynasz pokazywać swoją dominację?
-Wcale nie jestem dominująca!- zaprzeczyłam. I miałam rację. Co prawda lubiłam wiedzieć co się dzieję , ale nie dominować. Nienawidziłam przewodzić na misjach.  
-No w ogóle tego , teraz nie pokazujesz.
-Ja przynajmniej mam co w sobie oprócz próżności!
-Przesadzasz , mała.
-Nie jestem mała!
- To udowodnij!
-Ja?! Poszłam za tobą do…- opamiętałam się w porę- jesteś głupi!
-A ty naiwna!
Miał rację. Byłam naiwna. Inaczej bym tyle dla niego nie zrobiła.
-A ty…
-Ej , nie kłóćcie się.- poprosiła Wiktoria.
-Cicho bądź!- zawołałam wraz z Philem.
 -Zawsze wszystko niszczysz!- zawołał Phil , do mnie- Miałem świetny humor a ty…
-Ja wszystko niszczę!?
-Nie udawaj głupszej niż jesteś , chociaż ty ponoć nic nie musisz udawać.
-Osz ty… - popchnęłam , go ale on zrobił zaledwie jeden krok do tyłu i się zaśmiał
- Patrzcie! To jest najzdolniejsza amerykańska heroska , a nie umie nawet porządnie pchnąć!
-Ty głupi…- wyciągnęłam miecz , ale Wiktoria coś krzyknęła i mi go odebrała.
-Uspokójcie się- poprosiła- to nie ma sensu.
Oboje ją zignorowaliśmy.
-Ja nie umiem walczyć? Ja?- syknęłam- A kto wygrał w turnieju łucznictwa , Wilcox? Pokonałam dzieci Apolla , w tym ciebie!  To chyba coś mówi o moich zdolnościach.
-Chyba łóżkowych.
-Co proszę!?- zawołałam gdy pierwszy szok minął.
-Naprawdę , ogarnijcie się.- wtrąciła się ponownie Wiktoria , bez powodzenia.
-To co umiem , dostałam tylko przez swoja własną ciężką pracę i trening! Nikt mi w niczym nie pomagał.
-Tak , tak , na pewno.
-Po prostu , masz  za duże ego , aby stwierdzić że dziewczyna jest od ciebie lepsza!
-Ja mam ego?
-No oczywiście! Jesteś skończonym debilem , Phil!
-Mówisz tak bo mi zazdrościsz.
-Czego?
-Tego.- wskazała na siebie.- Zawsze byłem inteligentniejszy od ciebie i bardziej niezależny. Ty dążyłaś do niezależności , ale zawsze ktoś musiał ci pomóc. Ja sobie sam dawałem radę. A mała Dara jest za naiwna na to wszystko.
Chciał mi dopiec. I mu się udało. Patrzyłam na niego przez parę sekund.
-Nienawidzę cię.- wyszeptałam. Nie był wart nic
***
Pewnego dnia postanowiłam zwiedzić cały Kraków. Zapowiedziałam że wrócę za kilka dni i wprowadziłam się do hotelu.
***
-Mówię przecież że otwarte!- zawołałam lekko zdenerwowana. Trzy razy mówiłam że otwarte ale gość nie  wszedł , więc otworzyłam drzwi i natychmiast pożałowałam. Stał w nich Phil.- A ty tu czego?
-Mam sprawę , Black.- powiedział wchodząc i siadając na moim łóżku
-Ktoś ci pozwolił wejść?
-Mam sprawę- powtórzył. –Bardzo dla mnie ważną.
-A co mnie to obchodzi?- syknęłam , kładąc ręce na piersi.
-Potrzebuję cię , Ad.- uśmiechał się , a ja prychnęłam.- Wiesz , że jesteśmy na mojej ziemi?  Nie musisz odpowiadać , ja wszystko wiem.
-Och tak , przecież jesteś tak inteligentny.- odparłam sarkastycznie.
-No wiem. - wzruszył ramionami- tak więc , potrzebuje twojej ślicznej twarzyczki w moim domu. Moja rodzina , strasznie chcę cię poznać. Nie odmówisz mi prawda?
-Mam udawać twoją dziewczynę?- zapytałam tępo. Następnie ogarnęła mnie wściekłość- Ty masz Cassandrę ! Wynoś się stąd , już!
-Spokojnie.- ten poczuł najwyraźniej rozbawienie , widząc moją złość- Cassandra to stara historia…
-Słucham? Byłeś z nią tydzień!
-No widzisz . Teraz potrzebuję ciebie. Spoko , pójdziesz tam , parę razy się uśmiechniesz i będzie fajnie.
Prychnęłam.
-Słuchaj.- On wstał i spojrzał na mnie z góry- To dla mnie ważne , nie musisz udawać dziewczyny tylko przyjaciółkę. Proszę cię.
Spojrzał na mnie z prośbą w oczach i pogłaskał po policzku.  
Wymiękłam.
-No dobrze.- wymamrotałam  - pójdę.
-Świetnie , dzięki mała.- ucałował mnie w czoło i sobie poszedł. Mała? Ja!? On mnie traktował jak dziecko , młodszą siostrę a nie dojrzałą dziewczynę. A ja głupia , mu uległam.
***
-Może opowiesz mi o swojej rodzince , hmm?- zaproponowałam gdy jechałam z nim samochodem. Co prawda miał zaledwie 17 lat , ale w Stanach miał już prawo i tu jeździł normalnie swoim oplem od Apolla. 
-No cóż. Mam dziadka , prababcie , wujka , dwóch kuzynów…
-Dokładniej.-poprosiłam.
-Mój dziadek miał dwójkę dzieci – moją matkę i wujka Daniela. Wujek ma dwóch synów , Artura i Adama. Adam jest wikarym…
-Kim?- zapytałam tępo.- Wikarym?
-Zastępcą proboszcza w parafii.
-Nie , chodzi o to! Twoja rodzina , nie wierzy w bogów?- kiwnął głową , potakując. Zrobiłam wielkie oczy. Jak on sobie wyobrażał moją wizytę w jego domu?!- To oni co myślą , o twoim tacie?
-Nic , nie myślą.- uciął temat.- Artur ma jakieś wysokie stanowisko , mieszka w Warszawie w jakimś apartamencie ale , ciągle tu przyjeżdża. Ma narzeczoną , Sarę która jest w ciąży , za miesiąc poród. Wiesz , typowe mieszczuchy , nic więcej.   Mam też paru dalszych kuzynów , chyba spotkasz Dawida , ale nie obiecuje.
-Ty masz jakąś kobietę w rodzinie?- zapytałam- Oprócz matki.
- Aha i jeszcze prababcia Eliza , ona jest podobna do Marii z obozu.- przypomniał sobie.
-Super.- spojrzałam za okno- Świetnie. A oni myślą że ja kim jestem?
-Ojciec jest amerykańskim żołnierzem , a matka  zaginęła dlatego wychowujesz się w Obozie. 
 -Świetnie -odparłam gdy Phil zaparkował.
------
następny rozdział pojawi sie na przełomie sierpnia i września

3 komentarze:

  1. Po tym rozdziale nie lubię Pilla :c
    Po co ona mu do tej rodziny?
    Weny życzę i do następnego c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :)
    Lubię czytać twojego bloga :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiem, że jestem okropna i upierdliwa xD Ale tak się cichutko pytam czy może następny rozdział się niedługo pojawi? C:

    OdpowiedzUsuń