Spędziłam w Krakowie dość sporo
czasu , nawet nie liczyłam. Może nawet parę miesięcy , pojęcia nie mam. Samoloty się opóźniły , z warunków pogodowych
i reszta ekipy nie mogła przyjechać. W
polskim obozie spodobało mi się. Dobrze się z nimi dogadywałam , było naprawdę
fajnie. Co wieczór były ogniska i opowieści , takiej starej heroski , mojej
siostry. Miała na imię Maria i pamiętała wojnę. Pięknie opowiadała o legionach
herosów walczących w tym kraju. Był też pan Jan , który był jej mężem i mężem
Marii , był jedynym żyjącym dzieckiem Wielkiej Trójki jeszcze sprzed Przysięgi. Jan był też dyrektorem obozu a pani Maria
kucharką , ale gotowała jedynie w
weekendy oraz w święta. Tak to , posiłki
sporządzały nimfy. Nie miały zbyt wielkiego talentu , kończyło się grą pokera i
jedzenia pizzy w domku wychowanków Hermesa.
Najbardziej zdziwiona byłam tym
jak tam było… luźno. Czuć było fajną
atmosferą , zapominałam tam o problemach a nocne opowieści Marii i Jana były
wspaniałe. Nawet , ci obozowi idioci słuchali z szeroko otwartą buziom. Jednak…
zawsze wydawało mi się że Polacy są wielkimi patriotami , a… wśród niektórych
zauważyłam , że wieczorami razem z resztą śpiewali piosenki o tematyce
mitologicznej oraz z domieszką patriotyzmu. No i wieczorem , wszystko fajnie ,
wielcy Polacy ale potem... jakby to nikło. A jak oglądanie telewizora w
stołówce tylko powiększało to uczucie.
Po pewnym czasie przyjechał nie
kto inny jak Phil. Mogłam się domyśleć , że będzie jednym z moich towarzyszy.
- Adara.- powiedziała Wiktoria ,
jedna z córek Afrodyty. Przypominała nieco Silene. – To jest Filip Wilk?
-Moja sława , mnie wyprzedza ,
prawda?- zaśmiał się Phil , stojąc za mną. Zdenerwowała mnie reakcja
Wiktorii , bo tak samo zareagowali na
mnie. Gdy myśleli że nie widzę , wskazywali na mnie palcem i coś mówili. Jakby
myśleli że nie słyszę. Jakiś chłoptaś , uznał że to co o mnie mówią bo ‘gołym
okiem widać , że jestem silna w gębie ale zdziwił by się jakbym umiała się
zamachnąć mieczem’. Wiktoria mówiła że przed moim przyjazdem wszyscy mówili
tylko o tym. Identycznie było z Philem , tyle że wszystkie laski gadały o nim
24h.
-Idź sprawdź , czy cię nie ma
gdzie indziej.- warknęłam , odwracając się.
-Niby półkrwi a taka nie
wychowana- zakpił.- No , Adarciu , pokaż że jesteś herosem.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie ,
nie muszę nic udowadniać.
-O , zaczynasz pokazywać swoją
dominację?
-Wcale nie jestem dominująca!-
zaprzeczyłam. I miałam rację. Co prawda lubiłam wiedzieć co się dzieję , ale
nie dominować. Nienawidziłam przewodzić na misjach.
-No w ogóle tego , teraz nie
pokazujesz.
-Ja przynajmniej mam co w sobie
oprócz próżności!
-Przesadzasz , mała.
-Nie jestem mała!
- To udowodnij!
-Ja?! Poszłam za tobą do…-
opamiętałam się w porę- jesteś głupi!
-A ty naiwna!
Miał rację. Byłam naiwna. Inaczej
bym tyle dla niego nie zrobiła.
-A ty…
-Ej , nie kłóćcie się.- poprosiła
Wiktoria.
-Cicho bądź!- zawołałam wraz z
Philem.
-Zawsze wszystko niszczysz!- zawołał Phil , do
mnie- Miałem świetny humor a ty…
-Ja wszystko niszczę!?
-Nie udawaj głupszej niż jesteś ,
chociaż ty ponoć nic nie musisz
udawać.
-Osz ty… - popchnęłam , go ale on
zrobił zaledwie jeden krok do tyłu i się zaśmiał
- Patrzcie! To jest najzdolniejsza
amerykańska heroska , a nie umie nawet porządnie pchnąć!
-Ty głupi…- wyciągnęłam miecz ,
ale Wiktoria coś krzyknęła i mi go odebrała.
-Uspokójcie się- poprosiła- to nie
ma sensu.
Oboje ją zignorowaliśmy.
-Ja nie umiem walczyć? Ja?-
syknęłam- A kto wygrał w turnieju łucznictwa , Wilcox? Pokonałam dzieci Apolla
, w tym ciebie! To chyba coś mówi o
moich zdolnościach.
-Chyba łóżkowych.
-Co proszę!?- zawołałam gdy
pierwszy szok minął.
-Naprawdę , ogarnijcie się.-
wtrąciła się ponownie Wiktoria , bez powodzenia.
-To co umiem , dostałam tylko
przez swoja własną ciężką pracę i trening! Nikt mi w niczym nie pomagał.
-Tak , tak , na pewno.
-Po prostu , masz za duże ego , aby stwierdzić że dziewczyna
jest od ciebie lepsza!
-Ja mam ego?
-No oczywiście! Jesteś skończonym
debilem , Phil!
-Mówisz tak bo mi zazdrościsz.
-Czego?
-Tego.- wskazała na siebie.-
Zawsze byłem inteligentniejszy od ciebie i bardziej niezależny. Ty dążyłaś do
niezależności , ale zawsze ktoś musiał ci pomóc. Ja sobie sam dawałem radę. A
mała Dara jest za naiwna na to wszystko.
Chciał mi dopiec. I mu się udało.
Patrzyłam na niego przez parę sekund.
-Nienawidzę cię.- wyszeptałam. Nie
był wart nic
***
Pewnego dnia postanowiłam zwiedzić
cały Kraków. Zapowiedziałam że wrócę za kilka dni i wprowadziłam się do hotelu.
***
-Mówię przecież że otwarte!-
zawołałam lekko zdenerwowana. Trzy razy mówiłam że otwarte ale gość nie wszedł , więc otworzyłam drzwi i natychmiast
pożałowałam. Stał w nich Phil.- A ty tu czego?
-Mam sprawę , Black.- powiedział
wchodząc i siadając na moim łóżku
-Ktoś ci pozwolił wejść?
-Mam sprawę- powtórzył. –Bardzo
dla mnie ważną.
-A co mnie to obchodzi?- syknęłam
, kładąc ręce na piersi.
-Potrzebuję cię , Ad.- uśmiechał
się , a ja prychnęłam.- Wiesz , że jesteśmy na mojej ziemi? Nie musisz odpowiadać , ja wszystko wiem.
-Och tak , przecież jesteś tak
inteligentny.- odparłam sarkastycznie.
-No wiem. - wzruszył ramionami-
tak więc , potrzebuje twojej ślicznej twarzyczki w moim domu. Moja rodzina ,
strasznie chcę cię poznać. Nie odmówisz mi prawda?
-Mam udawać twoją dziewczynę?-
zapytałam tępo. Następnie ogarnęła mnie wściekłość- Ty masz Cassandrę ! Wynoś
się stąd , już!
-Spokojnie.- ten poczuł
najwyraźniej rozbawienie , widząc moją złość- Cassandra to stara historia…
-Słucham? Byłeś z nią tydzień!
-No widzisz . Teraz potrzebuję
ciebie. Spoko , pójdziesz tam , parę razy się uśmiechniesz i będzie fajnie.
Prychnęłam.
-Słuchaj.- On wstał i spojrzał na
mnie z góry- To dla mnie ważne , nie musisz udawać dziewczyny tylko
przyjaciółkę. Proszę cię.
Spojrzał na mnie z prośbą w oczach
i pogłaskał po policzku.
Wymiękłam.
-No dobrze.- wymamrotałam - pójdę.
-Świetnie , dzięki mała.- ucałował
mnie w czoło i sobie poszedł. Mała? Ja!? On mnie traktował jak dziecko ,
młodszą siostrę a nie dojrzałą dziewczynę. A ja głupia , mu uległam.
***
-Może opowiesz mi o swojej
rodzince , hmm?- zaproponowałam gdy jechałam z nim samochodem. Co prawda miał
zaledwie 17 lat , ale w Stanach miał już prawo i tu jeździł normalnie swoim
oplem od Apolla.
-No cóż. Mam dziadka , prababcie ,
wujka , dwóch kuzynów…
-Dokładniej.-poprosiłam.
-Mój dziadek miał dwójkę dzieci –
moją matkę i wujka Daniela. Wujek ma dwóch synów , Artura i Adama. Adam jest
wikarym…
-Kim?- zapytałam tępo.- Wikarym?
-Zastępcą proboszcza w parafii.
-Nie , chodzi o to! Twoja rodzina
, nie wierzy w bogów?- kiwnął głową , potakując. Zrobiłam wielkie oczy. Jak on
sobie wyobrażał moją wizytę w jego domu?!- To oni co myślą , o twoim tacie?
-Nic , nie myślą.- uciął temat.-
Artur ma jakieś wysokie stanowisko , mieszka w Warszawie w jakimś apartamencie
ale , ciągle tu przyjeżdża. Ma narzeczoną , Sarę która jest w ciąży , za
miesiąc poród. Wiesz , typowe mieszczuchy , nic więcej. Mam też paru dalszych kuzynów , chyba spotkasz
Dawida , ale nie obiecuje.
-Ty masz jakąś kobietę w
rodzinie?- zapytałam- Oprócz matki.
- Aha i jeszcze prababcia Eliza ,
ona jest podobna do Marii z obozu.- przypomniał sobie.
-Super.- spojrzałam za okno-
Świetnie. A oni myślą że ja kim jestem?
-Ojciec jest amerykańskim
żołnierzem , a matka zaginęła dlatego
wychowujesz się w Obozie.
------
następny rozdział pojawi sie na przełomie sierpnia i września
Po tym rozdziale nie lubię Pilla :c
OdpowiedzUsuńPo co ona mu do tej rodziny?
Weny życzę i do następnego c:
Fajne :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać twojego bloga :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Ja wiem, że jestem okropna i upierdliwa xD Ale tak się cichutko pytam czy może następny rozdział się niedługo pojawi? C:
OdpowiedzUsuń