piątek, 28 września 2012

Rozdział XIII-,,Herosów rozłączy walka w której będzie pułapka''--

Siedzieliśmy w jaskini.
Było już po zmierzchu , więc rozpaliliśmy ognisko.
-Ale nuda- jęknął Oliver , około północy
-No..- przytaknęła mu Clarisse , rzucając w bok miecz
-To co proponujecie?- zapytałam. Mi też się cholernie nudziło.
-MAM!- wydarł się Phil wstając , z kamiennej posadzki
-Co się drzesz , kretynie-syknęłam do niego zła- jakbyś nie zauważył , jesteśmy w jaskini pełnej nietoperzy , pająków i ...
-PAJĄKÓW?-pisnęła Annabeth
-żartowałam- uspokoiłam ją- ale po prostu krzycząc , nie pokazujemy swojej dojrzałości , a bogowie tylko wiedzą co nas tu może spotkać - z ostatnim zdaniem spojrzałam na Phila
-Ale co ,,masz''?- zapytał się Percy Phila
-Pomysł- Phil się uśmiechnął - gramy w chamskie pytania w butelce?
-W co?-zapytał ponownie syn Posejdona
-O nie , nie..- zaprzeczyłam sztywno- Mowy nie ma. Ja wiem jak to się skończy.
-Niby jak?- zapytał ten debil z niewinnym uśmiechem na twarzy
-Właśnie?- dodał Oliver
Spojrzałam na nich , wielkimi oczyma. Nikt nie musiał wiedzieć jak skończyła się nasza ostatnia gra.... NIKT!
-Okej , gramy- powiedziałam po kilku sekundach , gdy to wszyscy mi się bacznie przypatrywali.
-Ale o co w tym chodzi?- dopytywał Percy
-Jedna osoba kręci butelką- zaczęłam wyjaśniać znudzona- a ta na która padnie , ma zadawane chamskie pytanie. Bardzo chamskie...
-Ja nie gram- stwierdziła Annabeth- tylko idę spać.
I poszła
-Nie no Annabeth- zawołał Phil- Nie daj się prosić!
-Miłych snów- stwierdziła i się położyła
-Skąd weźmiemy butelkę?- spytała Clarisse
-Z ni kąt. Nie ma butelki więc- uśmiechnął się Phil- ja pierwszy zadaję pytanie.
Popatrzył na mnie
-Nie- ucięłam szybko , widzą jego wzrok
-Tez  cię kocham , skarbię. A więc , wolałabyś skoczyć z mostu czy pocałować...
 -Skoczyć- odpowiedziałam , nie czekając na ciąg dalszy i zwróciłam się do Clarisse- Siostro , wolałabyś pójść do burderu z jakimś kretynem z domu Afrodyty , czy pocałować jedną osobę z nas?
-Pocałować- odpowiedziała
-Kogo?- pociągnęłam ją za język
Zawahała się     
-Skoro już muszę , to wybieram tego gamonia - wskazała na Olivera.
Graliśmy już dwie godziny , gdy to Phil ponownie zwrócił się do mnie
-Adarciu wolałabyś mnie pocałować czy pójść do łóżka z bezdomnym?
Prychnęłam
-Jesteś najgłupszym kretynem , jakiego w życiu spotkałam - oznajmiłam wściekła
-Odpowiadaj - powiedział , siadając koło mnie
-Brr.. nienawidzę cię- warknęłam , po czym westchnęłam- pocałować.
-No to dajesz - pociągnął mnie do siebie i wbił we mnie swoje usta.
-Co ty do ch...- zaczęłam , aczkolwiek miałam już zajęte usta.Ale moją pierwszą reakcją wcale nie była wściekłość.  Tylko szok. Co on wyprawiał?! Oczy miałam skierowane prosto na niego i kipiała z nich wściekłość. CO ON SOBIE WYOBRAŻAŁ?!
(od tego momentu polecam słuchać  piosenkę libera,,winny'')
On mnie całował... i ta jak....
Tylko dlaczego skoro wiedział że tego nie chce?!
Przypomniał mi się Apollo.
NIE!
JA TEGO NIE CHCE!
W dodatku nikt nas od siebie nie odciągał. Wszyscy się lampili jak na jakiś rzadki okaz w ZOO. Jakbym byla jakimś zaginionym gatunkiem , a Phil towarzyszem. A na deser , dodam że ten cham trzymał swą jedną łapę na moim tyłku , a drugą wplótł we włosy.
Nie miałam sił , mu się wyrwać. Jak z nim wygrywałam w walkach , to dzięki sprytowi i zręczności. Nie sile.
Ale , na szczęście (albo i nie...  zaraz co ja plece?!) puścił mnie.
-I jak?- zapytał z uśmiechem. Z UŚMIECHEM! Mu się to podobało!
-Ty...- syknęłam , ale wówczas poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. I słusznie , bo miałam ochotę użyć prawego sierpowego w stosunku do Phila -co to miało być?!
-Najalepszy pocałunek mojego życia- stwierdził
-CO?! -wydarłam się z bólem w głosie-Ty chamie , pieprzony kretynie! Ko ci pozwalał mnie dotykać?!Kto ci pozwalał mnie całować?! NIKT! Nigdy więcej zboczeńcu!
W oczach miałam niemal łzy. Posejdonowi trzymali mnie za nadgarstki , ale przestałam się wyrywać. Nie miałam już sił. Chciałam tylko płakać. Nie wiem czemu.
-Ale Adara , nie widziałem...- zaczął Phil , a uśmiech spełz z jego twarzy , gdy zobaczył , jak hamuje łzy
-NIE ODZYWAJ SIĘ DO MNIE!- wydarłam się jak nigdy w życiu. Aż gardło mnie zabolało
Nastąpiła chwila ciszy.
Usłyszeliśmy kroki. Głośne kroki. Nie ludzkie.
Ja nadal patrzyłam na Phila.
Nie wiem czemu tak to bolało.
-Zmywamy się stąd -zakomenderowała Clarisse.
-Adara , szybko - ku mojemu zdziwieniu pociągnęła mnie Annabeth. A więc już się obudziła
Dalej patrząc na Phila , pognałam za przyjaciółką . W oczach miałam łzy.
Bolały mnie te wszystkie słowa. TYLKO CZEMU?!
-Adara...- wyszeptał
-Nie- odpowiedziałam , a twarz zasłoniły mi włosy.
Łza upadła mi z policzka.
Wybiegliśmy z jaskini a po drodze wzięłam do ręki łuk , zarzuciłam , strzały za ramię i wyciągnęłam miecz z pochwy.
Od razu uderzył mnie chłód , jednak się nie zatrzymałam.
Zaczęliśmy biec przed siebie. Mnie cały czas ciągła mnie Annabeth. Gdyby nie ona , nadal bym stała w miejscu.
Już słyszeliśmy głośny ryk...
-CHIMERA!- krzyknęła Clarisse
-W nogi!- zawołał Percy
Nie trzeba było dwa razy mi tego powtarzać.
A raczej Annabeth.
Uciekaliśmy ,  ale chwilami ja i Phil chwilami celowaliśmy w bestię strzałami.
Pod czas , gdy my strzelaliśmy pociskami reszta walczyła.
Nie pytajcie się ile to trwało , i co się wówczas działo. Sama nie wiem. Działałam jak maszyna. Tylko strzelałam i nic więcej , szczerze to nie jestem nawet pewna czy oddychałam.
Otrzeźwiła mnie dopiero chwila , gdy to poczułam że mocno rąbnęłam o ziemię. Na mnie leżał Phil.
Spojrzałam na niego wielkimi oczyma.
Miałam zamiar się zapytać , co on wyprawia , ale wówczas zobaczyłam... wielką kule ognia.
-Co tu się dzieję?- zapytałam z roztrzęsionym głosem , patrząc jak ogień się rozprzestrzenia.
Nie widziałam nikogo oprócz Phila.
Ogarnął mnie strach. 
Nie wiedziałam co się dzieję.
Dopiero po chwili zrozumiałam.
 ,,Herosów rozłączy walka  w której będzie pułapka''
To właśnie się stało.  Ta walka nas rozdzieliła a ja trafiłam razem z Philem.

Spojrzałam na niego
-Uratowałeś mi życie- wyszeptałam. Nadal leżała na ziemi , a on na mnie-Drugi raz...
Jego twarz była  tuż nad moją. Patrzyłam mu w oczy. Jednak po chwili spuściłam wzrok.
Nie umiałam mu patrzyć prosto w te niebieskie oczy.
-Na to wygląda - odpowiedział zbyt szybko i wstał , po czym mi pomógł wstać oraz podał mi łuk ze strzałami
-Trzymaj- powiedział zimno i dał mi łuk.
Wzięłam go do dłoni.
- Dziekuję-szepnęłam
Spojrzał mi w oczy. Na sekundę.
Co było w oczach blondyna?
Mieszanka uczuć.
Nie odpowiedział , tylko ruszył dalej , mijając mnie niczym powietrze.
Rozwiało mi oczy.
Sama nie wiedziałam co mam czuć.
Spojrzałam na niego , jednak on już maszerował prosto przed siebie.
 
-Chodź tu - odezwał się godzinie do mnie Phil . Wszedł do jaskini , a ja za nim.- Tu będziemy dziś spać.- oznajmił bez uczuć , po czym się położył i zamknął powieki.
Ja położyłam się naprzeciwko niego.
Było zimno , naprawdę , byłam wtulona w samą siebie.
Spojrzałam na Phila.
Wówczas strasznie chciałam żeby mnie przytulił i żeby nie było mi już tak zimno. I na skórze i w sercu....

-----------------------------
Po pierwsze: przepraszam za tak długą przerwę , ale straciłam chwilowo wenę która na szczęście powróciła ^^.
Po drugie: wiem że to kiepski rozdział , więc go nikomu nie dedykowałam, jak miałam w zamiarze
;D
KOMĘTUJCIE
  

4 komentarze:

  1. Słaby rozdział...?
    Dziewczyno ogarnij się. Rozdział najlepszy od bardzo długiego czasu który czytałam!!!
    Słuchając Libera i czytając ten rozdział, przyżegam ci miałam łzy w oczach i tak jak Adara nie wiedziałam czemu... hehe^^
    Boże natychmiast siadaj i pisz następny! ROZUMIESZ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, wow, wow!
    W porównaniu z pierwszym rozdziałem a tym, postęp jest OGROMNY! Piszesz coraz lepiej, i bardzo dobrze! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ........
    Nie mam nic więcej do powiedzenia

    OdpowiedzUsuń