-Zgłupiałaś!?- zawołałam do Niny.
To była pierwsza okazja , bo ponoć pojechała sie spotkać z rodzicami. Od
początku czułam ze to bujda. Nie była aż taka głupia aby znowu jechać do jej
nienormalnego ojca. Z Herą na serio się spotkało ale trwało to godzinę. A nie
parę dni. A wiecie co się okazało? Jakiś fotograf zobaczył Ninę i zaprosił na
sesję. A moja przyjaciółka ma zdjęcie naszej paczki na tapecie i w ten sposób i
ja dostałam propozycję pójścia w wybiegu
*szok* . Zgodziłam sie bo to jest coś innego niż to co mam na co dzień.
Oj jakbyście wiedzieli jaki dostałam opieprz od ojca. Ale to nieważne! Nina
zerwała z Peterem! Czy on z nią , kij mnie to obchodzi!- Ty i Peter byliście
idealna parą!
-Silena i Charles też. Ty i Phil
również! Nie wszytko co piękne trwa wieczne , to twoje słowa Adara!
-U mnie i Phila to nie miało
sensu. Strasznie tęskniłam za Luke'iem...
-Luke to zdrajca!- ryknęła Nina ,
po czym rzuciła na jego adresem parę przekleństw-Zostawił nas! I ciebie i mnie
! Zawiódł nas i niech zdechnie! Nienawidzę go!
Zdziwiła mnie. Tą złością i
nienawiścią w głosie. Dawniej Nina miała z Luke'iem relacje może w jednym
procencie gorsze niż ja. Ale on dla niej i tak był jak brat i ojciec w jednym.
Ona bardzo źle przyjęła wiadomość o zdradzie Luke'a. Do mnie to za długo nie
dochodziło. Natomiast gdy zobaczyłam że Luke to... to Kronos ... to
uświadomiłam sobie że jestem przegrana. Po raz pierwszy od tak dawna
rozpłakałam się. Annabeth dałą sobie radę. Ja nie umiałam. Nadal nie umiem.
Kocham go jak brata . Nie zrezygnuje z niego. Nina natomiast ma Luke ' a w
nosie.
-Przestań.- wyszeptałam
-Nie , Adara. On nas zostawił.
Minął. Miał w czterech literach. Udawał przyjaciela.
-Nie skrzywdziłby nas.
Ona prychnęła.
-Już to zrobił. Wiesz co? Nie
wierze w to. Teraz to jakby się role odwróciły. Ja mówię tak jak ty . A ty jak
ja.
-Ludzie odchodzą , Nina. Mi sie
nie udało z Philem bo tęskniłam. Teraz wiem dlaczego Apollo ze mną zerwał.
Jestem córką Artemidy i Aresa. Ale psychicznie jestem sierotą.
-Jesteś ode mnie silniejsza.-
odparła Nina- Ale zrozum , Ad. Luke nie jest nic wart. Nie obchodzi mnie to że
nie chciał tuż przed przemianą bo to świadczy o tym że jest tchórzem.
-Mylisz się.
-Nie.- ton Niny był mocny- To był
bezwartościowy śmieć. Żałuje ze wcześniej tego nei zobaczyłam , oszczędziłabym
sobie bólu. A wracając do tematu : może i nasze zerwanie było zbyt emocjonalne.
Przez kłótnie. Ale ty jesteś ważniejsza. Po prostu Peter nie jest mi pisany. A
zresztą... już wiesz co czułam po twoim
zerwaniu z Philem.
***
Byłam z Clar w szóstce i po raz pierwszy się tak pokłóciłyśmy.
-Jesteś córką Aresa?!- wydarła się
Clarisse
-Jestem! Ale nie mam zamiaru tu
siedzieć bezczynnie! Wojna się rozpoczyna! Nie będę się obrażać o jakiś durny rydwan!
-Ares ma dostać to co chcę!
-Weź , ojciec ma w dupie nas! Nie
interesuje go to , zrozum! A jesteśmy dziećmi boga wojny , nie możemy tu
siedzieć!
-Jeśli jesteś córką Aresa to tu
zostaniesz , z nami.- ton mojej siostry był stanowczy. Patrzyłam się na nią
tępym wzrokiem , nie wierząc w jej słowa. To był szantaż.
-Przepraszam cie siostro.-
pochyliłam sie nad swoim łóżkiem. Wzięłam miecz a łuk przerzuciłam przez
ramię.-Ale są rzeczy ważniejsze od naszego ego.
I wyszłam , gotowa postawić czoła
Wojnie Ostatecznej.
-ZDRAJCZYNI!- usłyszałam wrzask
Clar. Stanęłam w miejscu i wbiłam wzrok w ziemię, przede mną. Moja twarz
pozostawała bez Zdrajczyni? Czy to słowo
naprawdę mnie określało? Mnie?-Głupia , żałosna zdrajczyni!
Clarisse bolały te słowa. Czułam
to w jej głosie. Chwytała sie ostatniej deski ratunku , by jej ukochana
siostra została i ją poparła. Ale nie
miałam zamiaru. Wyczułam w jej głosie gniew na mnie i łzy.
Nie odwróciłam się. Miałam
nadzieję że lar zdaje sobie sprawę z tego że może mnie widzieć ostatni raz.
Okazało sie że mimo tego że jestem dzieckiem dwóch bóstw to mogę umrzeć w
walce.
-Nie rozumiesz.- wyszeptałam.- A
to , jest jednym z największych grzechów wojny. Ja się nei urodziłam po to by
tylko nienawidzić.
I poszłam dalej.
***
-Oby było jak z cudem nad Wisłą.-
powiedział Phil. Opierał się o barierkę i patrzył na uśpiony Nowy Jork.
-Nie mieli szans , ale wygrali.-
przypomniałam sobie. Stałam koło niego. Właśnie byłam po kłótni z Hermesem.
Miał za złe mi i Ann to że nie pomogłyśmy Luke’owi. A szczególnie na mnie. Przypomniałam sobie o tym
co mówił nauczyciel historii Europy w internacie. Tak samo jak Phil , był
Polakiem wychowanym w Stanach i naprawdę dużym patriotom. Jego dziadek od
strony ojca był Amerykaninem. To był
najlepszy nauczyciel w szkole , żaden inny nie uczył tak szybko i z taką pasją.
Nawet chodziłam na kółko historyczne.
-I uratowali Europę . Jest tak
samo , widzisz?- zapytał marszcząc brwi.- My jesteśmy Polakami. Walczymy , a
nasze siły są o wiele mniejsze od wroga. Oni … ci ludzie co tam śpią , są
resztą Europy. Nie mają wpływu na dalsze wydarzenia. Tytani są bolszewikami.
Silniejsi i pewni siebie…
-Po trupach Polski , dojdziemy do
Europy.- to są słowa naszego profesora . Powiedział je zaledwie raz ale wątpię
bym kiedykolwiek je zapomniała. To stwierdzenie jest świadectwem ludzkiej
arogancji i poczucia wyższości. No i oczywiście głupoty.
Philip prychnął.
-Weź. Ale debile. Wygraliśmy dzięki wiarze i chęci
wolności. Nie masz pojęcia ile bym dał żeby żyć w tamtych czasach. Choćbym miał
umrzeć. Chcę walczyć o niepodległość.
-Walczysz.- przypomniałam mu ,
nadal mając wzrok utkwiony w nowojorczykach.
-Nie tu.- prychnął- to też
zaszczyt , nie przeczę ale ja jestem patriotom. Chcę wrócić do Polski , cofnąć
się do rozbiorów , wojny i walczyć o niepodległość. Gdzie każda siła się liczy.
-Tu też.
-Wygramy.- głos Phila był pewny
siebie.- Jak Polacy.
-Obyśmy tylko polityką wszystkiego
nie spaprali.- uśmiechnęłam się. On też.
-Dla tego kraju. I dla ciebie.
Spojrzałam na niego , nie mając
pojęcia o co chodzi.
-Co?
-Chcę to wygrać. Mam w sobie
polską i amerykańską krew , Adara. Wiem że nie przegramy , mam w sobie coś z
najwspanialszych narodów świata. Ale zależy mi na tym byś nie skończyła jako
usługa seksualna w pałacu Kronosa.
Wzięłam oddech.
-Yhm…- zacisnęłam usta.- To… miłe
Phil.
-Chcę być zapamiętany w tej
bitwie.- powiedział.- Nie mam zamiaru być jedną z tych bezimiennych ofiar , jak
było w rozbiorach czy wojnie trojańskiej.
-Przeżyjesz.- stwierdziłam.- Ty
dasz radę. Nawet gdy przegramy. Urodziłeś sie by wygrywać. Nie ma szans byś
zginął.
-Ty też. -odparł- przeżyłaś zbyt
wiele. Nie umrzesz. Przetrwasz , wygrasz. Jak zawsze.
-Właśnie że nie. Czuje sie za
słaba na to wszytko.- rozejrzałam się- i za głupia.
-Nigdy nie byłaś głupia.- odparł
stanowczo- Nigdy , rozumiesz?
Na moim policzku zalśniła łza,
-Dziękuję , Phil.- przytuliłam go
mocno. Potrzebowałam go, bardziej niż
myślałam. On odwzajemnił uścisk , lekko się garbiąc co ułatwiło mi
położenie brody na jego ramieniu. Był
ciepły. Po raz pierwszy poczułam to ciepło od dawna. Z nikim się tak nie czułam
, ani z Apollem , ani z tym dawnym , ani z nikim… zaraz a ja jeszcze z kimś byłam? Eh…
Nagle ktoś chrząknął . Oboje z Philem spojrzeliśmy w
kierunku drzwi na balkon. Stał w nich Peter. Puściłam Phila , a on mnie.
Zrobiliśmy to niemal równocześnie , tak samo jak następnie włożyliśmy dłonie do
kieszeni. Zestresowałam się , co mnie dodatkowo
zdenerwowało. Zestresowałam się taką głupotą… a Peter to mój przyjaciel. Przed nim?
Stres? Chyba w głowie mam a ku ku.
-Przepraszam jeśli w czymś
przeszkodziłem.- powiedział Peter. Spojrzałam na niego zła. Przepraszam?! Przeszkodziłem!?
W czym i za co jeśli mogę wiedzieć!? To że przytuliłam Percy’ego , Charlesa ,
Luke’a czy nawet samego Petera nie jest oznaką tego że robię bogowie wiedzą co!
Za kogo ten mały cham mnie ma!? Wydusiła
z siebie tylko jakieś oburzone ‘’aaa’’.
-Co jest?- zapytał szybko Phil.
-Już czas.- odparł Peter. Ja nagle odgarnęłam włosy z czoła.- Ty i
Michael macie się zająć mostem Williamsburskim.
-A ja?- zapytałam. Nie było tu
reszty mojego rodzeństwa.
-Główny front.
-Co?!- zawołał Phil- przecież to będzie jedno z najniebezpieczniejszych
miejsc!
-Muszę sobie dać radę.- spojrzałam
mu w oczy- Nie będę sama.
-Ale…
-Phil- przerwałam mu- most
Willamsburski.
On westchnął ciężko.
-Dobra.- Phil wziął ze stolika łuk
i go przerzucił przez ramię. Nagle usłyszałam z dołu jakiś wrzask. Spojrzałam.
Jakaś córka Afrodyty dała znak zbliżania się linii wroga. Była potężna.
Potężniejsza od nas. A nad ich głowami , powiewała fioletowa flaga. Ich znak.
-Zaczyna się… - wyszeptał Phil.
Szybko odwróciłam głowę w stronę Petera.
-Gdzie Nina?- spytałam. Miałam
nadzieję że nie stoi już na dole i nie czeka na armię wroga.
-Na dole. Przygotowuje się.-
odpowiedział Peter. Pokiwałam lekko głową , po czym szybko przytuliłam Phila.
Gdy się puściliśmy spojrzałam mu w oczy. Bał się że coś mi się stanie. Może i
byłam ‘nieśmiertelna’ ale jak Łowczyni. Podczas walki MOGĘ zginąć. Tego się obawiał.
Szybko jednak , odeszłam i gdy mijałam w drzwiach Petera , równocześnie się z
nim odezwałam
-Powodzenia.- spojrzeliśmy na
siebie zaskoczeni. On pierwszy powiedział.
-Idź już do niej.- wymamrotał.
Miał rację . Puściłam się biegiem na dół. Bałam się że stracę Nine. Że ona tam
zginie. A gorszego momentu na jej śmierć nie mogło być. Była młoda i piękna. Kariera
zarówno muzyczna jak i świat modelingu był przed nią otworem. Jestem pewna że za niedługo znowu będzie z
Peterem. Nie mogła umrzeć. Ne teraz. Nie.
Zobaczyłam ja jak zakładała
ochraniacze na kolana i łydki. Włosy miała upięte w wysoki kucyk. Od złotą
zbroją było widać zieloną bluzkę. Jej długie złot kolczyki lekko zdzwoniły.
Cienki , długi i ostry miecz był koło niej.
Podeszłam , do przyjaciółki i
klękłam koło niej.
-Boisz się?- spytałam.
-Tylko głupcy nie umieją się bać.-
wymamrotała , po czym spojrzała mi w oczy-
postaram się przeżyć.
Wiedziała że nie będę gadać o
naszej pewnej wygranie i wrzeszczeć jak na córkę Aresa przystało. Czuła że boję
się o jej śmierć. Że nie jestem pewna wygranej.
-Wiem.- wyszeptałam , powstrzymując
łzę by nie wypadła z oka.
-Ty też mi obiecaj.- Nina się nie
powstrzymywała. Po jej zaróżowiałym policzku płynęła łza.- Adara , proszę
obiecaj!
-Przysięgam.- odpowiedziałam. Ona
się uśmiechnęła.
-Kto mówi że łyz nie są oznaka
słabości? Że tylko silni umieją płakać?- spytała cicho.
-ja.
-Więc daj im wypłynąć.- dotknęła
mojego policzka. Wypełniłam jej prośbę.
-Zrobię wszytko by przeżyć.-
wstałam , a ona za mną.
-Ufam ci Adara. Ja też zrobię
wszystko.
Mocno się przytuliłyśmy. Ona
musiała przeżyć. Phil tez. Peter , Percy , Ann , SIlena też. Bardzo żałowałam
że nie mogłam jeszcze przytulić Clarisse. Nagle rozległ się donośny huk.
-Zaczęło się. –wyszeptałam. Chwyciłyśmy
się za dłonie i trzymając w drugiej ręce broń (Nina jest leworęczna) poszłyśmy walczyć
o nasza niepodległość. Jak ponad półwieku temu robili to Europejczycy.