czwartek, 16 maja 2013

Rozdział XL - Nareszcie słyszę kawałek przepowiedni-

-Co?- warknęłam tępo. Byłam zdziwiona i zdezorientowana. Co oni za głupoty gadali? Po chwili te uczucia ustąpiły innym. Złości i chęci zabicia ich. Dosłownie. Chwyciłam mocniej miecz , będąc gotowa zadać cios. Ale oni byli nieśmiertelni. Szybciej Nina nie zjadła by pizzy z pieczarkami niż ja bym ich zabiła. Żadne z nich mi nie dopowiedziało. Artemida miała chyba łzy w oczach , a ojciec zaczął się śmiać jakby był psychicznie psychiczne chory. A ja stałam jak wryta ciężko oddychając.- POWIECIE ,  CHOLERA!?
Nie odpowiedzili. Oojciec zaczął sie lekko trząść a na jego twarzy błąkał sie uśmiech szaleńca.
 -Nie , nie , nie , nie... to nie możliwe...- wymamrotałam.
-Przepraszam cię...- zaczęła ruda , ale jej przerwałam.
-KIJ MI PO TWOICH PRZEPROSINACH! - wydarłam się i chciałam wyjść z domku - SPIEPRZYŁAŚ MI 10 LAT ŻYCIA!
 ale ona zawołała :
-Kochanie...
Odwróciłam się. Ja już nie byłam zła. Ani wściekła. Tego... nie da się opisać słowami. Ale mogę się postarać (dziękować Ninie:'' jak to opiszesz to się wyładujesz , daj sobie pomóc...'' i tak uważam ze lepszym sposobem jest polowanie).
Spojrzałam na nią dzikim , pełnym nienawiści wzrokiem.
-Nigdy...- zaczęłam , spokojnym tonem który nie wróżył nic dobrego-  niemów... do mnie ...'kochanie'. Nie masz takiego prawa. NIGDY!
Po czym wybiegłam z piątki.
-Misiek!- zawołała Nina , biegnąc w moim kierunku-Czekaj!
-Nie dotykaj mnie- syknęłam.
-Ale...
-NIE DOTYKAJ MNIE!- wrzasnęłam , chwytając ją rozwścieczona do granic możliwości za dłoń i odpychając od siebie. Nigdy nie wykazywałam się większą siłą , ale to co jej zrobiłam... dotąd sobie tego nie umiem wybaczyć. Ona się zgięła w pół i wrzasnęła z bólem w głosie , osuwając się na trawę.
-Na bogów , Nina...- uklękłam przy niej , ale ona z trudem oddychała- wszytko w porządku?- zapytałam cicho.
-Co ty zrobiłaś?- zapytała Nina z strachem-Jak ty to...
-Ale co?
-Poparzyłaś mnie prądem- odparła.- Znowu.
-Co? Jak to 'znowu?'
Nie odpowiedziała. Tylko spojrzała na coś nade mną .
-Taki prezent od ojca- usłyszałam głos Aresa. Spojrzała na niego z kamienną twarzą- abyś nie przyniosła mi wstydu na bitwy. A teraz chcę z tobą porozmawiać. Za dwie minuty w piątce i nie spóźnij się.
Po czym odszedł.
-Ale fajnie- podsumowałam całą sytuację.- Ninuś , nic ci nie jest? Przepraszam...
-Spoko. Ale talent to masz sporawy- wymamrotała blondi- O ja pitole ...
-Zaprowadzić cie do szpitalu?- zapytałam , pomagając jej wstać.
-Nie , dzięki , obstawiam że umiesz gorzej... idź do ojca.
-Przestań , Nina!
-Oh , to ty sie zamknij!- zaprotestowała moja ukochana Barbie-  To ja ci tu powinnam kurcze dziękować! Jakbyś pokazała wszystkie swoje umiejętności to bym skończyła z taką twarzą jakbyś mnie kwasem oblała.
-Nawet tak nie mów!- powiedziałam z minimalną paniką.
-Spokojnie , jejku a ponoć ja jestem taką panikarą... pająk , pająk , Adara pająk!- wydarła się Nina , nagle majac siły. Ona sie strasznie boi pająków. Ona. Dziewczyna która zabiła córkę Kronosa i siostrę Neonatiego , boli się małego pajączka.  Jak Annabeth , tak wiem , ale ona ja była malutka to się obudziła z wielkim brzydkim ,  pająkiem na twarzy.
-Tak , Nina. Nie jesteś panikarą.- odparłam bez emocji. Ona sie uśmiechnęła.
-No już , Black. Zmykaj do ojca.
-I matki- mruknęłam. Blondynka spojrzała na mnie zaskoczona z lekko rozwartymi ustami.
-Kogo?
-Nikogo.- pomogłam jej wstać.
-Adara , przestań. Jak to matka?!
-Nie chce mi sie o tym gadać , muszę iść do Aresa.
-Ale...
-Potem.- po czym pobiegłam do mojego domku. Artemida siedziała kołysząc się w te i wewte.
Minęłam ją wściekła i usiadłam na biurku. Ojciec , przypatrywał się naszym broniom.
-Ile mieliście to jeszcze przede mną ukrywać , co?- zapytałam , nagle.-Rok , dwa?
-Nigdy , nie miałaś się dowiedzieć.- powiedziała słabym głosem Artemida.
Prychnęłam.
-Kochanie...
-Ty jesteś głucha czy masz sklerozę?- warknęłam- Powiedziałam ci jasno , że nie masz prawa nazywać mnie 'kochanie'...
-Adara.- syknął na mnie ojciec. Najwyraźniej przesadziłam.- Musicie pogadać. Będę za pięć minut.
I wyszedł. Prychnęłam.
-I?- zwróciłam się w kierunku Rudej.- Co masz mi do powiedzenia?
-Że cię przepraszam.- wyszeptała , patrząc mi w oczy. Czy według niej , to był jakiś akt odwagi , w stosunku do mnie? Okej , szacunek za to że ciągle nie patrzyła się jak głupia na swój sandał.
-Za co?- warknęłam zła. To nie była moja matka. NIE!- Że mnie zostawiłaś dla opini publicznej? Żeby nikt nie wiedział  że przespałaś sie z ojcem!? Zachowałaś się jak matka Phila! Jak zwykła śmiertelna szmata.
-Z tego co wiem to Patricia Wilcox , byłam w związku z każdym olimpijskim bogiem. Ja tylko z Aresem...
-Ale mnie zostawiłaś!- wydarłam się. Nie umiem opisać jaka byłam wściekła. Ale szał , jaki przeżyłam zaraz po dowiedzeniu się o NIEJ. Gdy zobaczyłam ból Niny , uspokoiłam się . Dla niej. I tylko do mojej przyjaciółki. -Samą! Gdyby nie Luke i Thalia zamarzłabym w tym drzewie! Oni mi uratowali życie , ojciec mnie uratował nakierowywując ich na mnie! Jesteś nikim.
-Adaro , przepraszam cię , stokrotnie- Artemida nagle wstała , podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia Ja po moim kazaniu , patrzyłam za okno , aby widok ... czegokowiek oprócz jej paskudnego łba. Gdy tylko mnie tknęła , spojrzałam na nią z ogniem w oczach , które na pewno były godne córki Aresa.
-Nie dotykaj mnie!- zawołałam prze zęby , pragnąc by jej palec zetknięty z moją skórą , poskutkował poparzeniem jej prądem. Rzeczywiście , cofnęła dłoń , ale jestem 1000% pewna że mogło ją bardziej zaboleć.
-Zawsze byłam gorliwą dziewicą- szeptała- nie spałam z twoim ojcem. Tylko go pocałowałam , ale to starczyło , aby złamac tą poważną barierę między mną a mężczyznami , aby doszło do zapłodnienia. Byłam w ciąży z tobą tydzień. I... zajmowałam sie tobą sześć lat , jednakże... nie umiałam cię pokochać. Wybacz.
-Jesteś nikim.- powtórzyłam , unosząc wyżej głowę.- Matko.
To ostatnie słowo. Powiedziałąm to z największą ironią , jak tylko mogłam. CHCIAŁAM żeby ją to zabolało. Tak samo jak mnie bolała jej nieobecność przez te dziesieć lat.
W jej oku zalśniła łza. Odwróciła się , by wyjść , ale na końcu w progu drzwi , odezwała się ostatni raz.
-Pamiętaj że jesteś boginią , Adaro. - wzięła oddech i następne słowa , wypowiedziała bardzo szybko-
Ból i niespełnienie , w jej życiu będzie , 
zazna je prawie wszędzie.
Gdy będzi jeszcze czysta , zostanie zgwałcona ,
a jej oprawcą jest syn Posejdona.
Matki będzie szukać z skrytą zaciekłością ,
a łuk i przyjaźń- na wieki jej własnoścą.
Nie zawacha się , nim wstąpi na arenę , 
i zmierzy się ze swym największym lękiem.
W ten sposób poznałam słowa swej przepowiedni.
----------------------------
Po pierwsze: PRZEPRASZAM! Długa nieobecność , wiem ale pisałam pracę na konkurs- oto moje jedyne wytłumaczenie :*
KOMĘTUJCIE *-*

1 komentarz:

  1. psychicznie psychicznie - powtórzenie
    sie - się (bardzo wiele razy!)
    ze - że
    niemów - nie mów
    cie - cię
    boli się małego pajączka - boi...
    byłam w związku z każdym... - była...
    zawołałam prze zęby - zawołałam przez...
    złamac - złamać

    To wszystko co wyłapałam. Oczywiście jeszcze problemy z przecinkami i kropkami, wiem że przez nie uwagę, albo nie znanie zasad... głowa opada.

    Pamiętaj żeby nie pisać "ona" -.-
    Np. ona strasznie się boi pająków - Nina strasznie się boi pająków/Moja przyjaciółka.../Blondynka.../Strasznie boi się pająków itp.

    OdpowiedzUsuń