środa, 29 maja 2013

Rozidział XLII - zaczynamy wojne-


-Zgłupiałaś!?- zawołałam do Niny. To była pierwsza okazja , bo ponoć pojechała sie spotkać z rodzicami. Od początku czułam ze to bujda. Nie była aż taka głupia aby znowu jechać do jej nienormalnego ojca. Z Herą na serio się spotkało ale trwało to godzinę. A nie parę dni. A wiecie co się okazało? Jakiś fotograf zobaczył Ninę i zaprosił na sesję. A moja przyjaciółka ma zdjęcie naszej paczki na tapecie i w ten sposób i ja dostałam propozycję pójścia w wybiegu  *szok* . Zgodziłam sie bo to jest coś innego niż to co mam na co dzień. Oj jakbyście wiedzieli jaki dostałam opieprz od ojca. Ale to nieważne! Nina zerwała z Peterem! Czy on z nią , kij mnie to obchodzi!- Ty i Peter byliście idealna parą!
-Silena i Charles też. Ty i Phil również! Nie wszytko co piękne trwa wieczne , to twoje słowa Adara!
-U mnie i Phila to nie miało sensu. Strasznie tęskniłam za Luke'iem...
-Luke to zdrajca!- ryknęła Nina , po czym rzuciła na jego adresem parę przekleństw-Zostawił nas! I ciebie i mnie ! Zawiódł nas i niech zdechnie! Nienawidzę go!
Zdziwiła mnie. Tą złością i nienawiścią w głosie. Dawniej Nina miała z Luke'iem relacje może w jednym procencie gorsze niż ja. Ale on dla niej i tak był jak brat i ojciec w jednym. Ona bardzo źle przyjęła wiadomość o zdradzie Luke'a. Do mnie to za długo nie dochodziło. Natomiast gdy zobaczyłam że Luke to... to Kronos ... to uświadomiłam sobie że jestem przegrana. Po raz pierwszy od tak dawna rozpłakałam się. Annabeth dałą sobie radę. Ja nie umiałam. Nadal nie umiem. Kocham go jak brata . Nie zrezygnuje z niego. Nina natomiast ma Luke ' a w nosie.
-Przestań.- wyszeptałam
-Nie , Adara. On nas zostawił. Minął. Miał w czterech literach. Udawał przyjaciela.
-Nie skrzywdziłby nas.
Ona prychnęła.
-Już to zrobił. Wiesz co? Nie wierze w to. Teraz to jakby się role odwróciły. Ja mówię tak jak ty . A ty jak ja.
-Ludzie odchodzą , Nina. Mi sie nie udało z Philem bo tęskniłam. Teraz wiem dlaczego Apollo ze mną zerwał. Jestem córką Artemidy i Aresa. Ale psychicznie jestem sierotą.
-Jesteś ode mnie silniejsza.- odparła Nina- Ale zrozum , Ad. Luke nie jest nic wart. Nie obchodzi mnie to że nie chciał tuż przed przemianą bo to świadczy o tym że jest tchórzem.
-Mylisz się.
-Nie.- ton Niny był mocny- To był bezwartościowy śmieć. Żałuje ze wcześniej tego nei zobaczyłam , oszczędziłabym sobie bólu. A wracając do tematu : może i nasze zerwanie było zbyt emocjonalne. Przez kłótnie. Ale ty jesteś ważniejsza. Po prostu Peter nie jest mi pisany. A zresztą... już wiesz co  czułam po twoim zerwaniu z Philem.
***
Byłam z Clar w szóstce  i po raz pierwszy się tak pokłóciłyśmy.
-Jesteś córką Aresa?!- wydarła się Clarisse
-Jestem! Ale nie mam zamiaru tu siedzieć bezczynnie! Wojna się rozpoczyna! Nie będę się obrażać o jakiś durny  rydwan!
-Ares ma dostać to co chcę!
-Weź , ojciec ma w dupie nas! Nie interesuje go to , zrozum! A jesteśmy dziećmi boga wojny , nie możemy tu siedzieć!
-Jeśli jesteś córką Aresa to tu zostaniesz , z nami.- ton mojej siostry był stanowczy. Patrzyłam się na nią tępym wzrokiem , nie wierząc w jej słowa. To był szantaż.
-Przepraszam cie siostro.- pochyliłam sie nad swoim łóżkiem. Wzięłam miecz a łuk przerzuciłam przez ramię.-Ale są rzeczy ważniejsze od naszego ego.
I wyszłam , gotowa postawić czoła Wojnie Ostatecznej.
-ZDRAJCZYNI!- usłyszałam wrzask Clar. Stanęłam w miejscu i wbiłam wzrok w ziemię, przede mną. Moja twarz pozostawała bez  Zdrajczyni? Czy to słowo naprawdę mnie określało? Mnie?-Głupia , żałosna zdrajczyni!
Clarisse bolały te słowa. Czułam to w jej głosie. Chwytała sie ostatniej deski ratunku , by jej ukochana siostra  została i ją poparła. Ale nie miałam zamiaru. Wyczułam w jej głosie gniew na mnie i łzy.
Nie odwróciłam się. Miałam nadzieję że lar zdaje sobie sprawę z tego że może mnie widzieć ostatni raz. Okazało sie że mimo tego że jestem dzieckiem dwóch bóstw to mogę umrzeć w walce.
-Nie rozumiesz.- wyszeptałam.- A to , jest jednym z największych grzechów wojny. Ja się nei urodziłam po to by tylko nienawidzić.
I poszłam dalej.
***
-Oby było jak z cudem nad Wisłą.- powiedział Phil. Opierał się o barierkę i patrzył  na uśpiony Nowy Jork.
-Nie mieli szans , ale wygrali.- przypomniałam sobie. Stałam koło niego. Właśnie byłam po kłótni z Hermesem. Miał za złe mi i Ann to że nie pomogłyśmy Luke’owi.  A szczególnie na mnie. Przypomniałam sobie o tym co mówił nauczyciel historii Europy w internacie. Tak samo jak Phil , był Polakiem wychowanym w Stanach i naprawdę dużym patriotom. Jego dziadek od strony ojca był Amerykaninem.  To był najlepszy nauczyciel w szkole , żaden inny nie uczył tak szybko i z taką pasją. Nawet chodziłam na kółko historyczne.
-I uratowali Europę . Jest tak samo , widzisz?- zapytał marszcząc brwi.- My jesteśmy Polakami. Walczymy , a nasze siły są o wiele mniejsze od wroga. Oni … ci ludzie co tam śpią , są resztą Europy. Nie mają wpływu na dalsze wydarzenia. Tytani są bolszewikami. Silniejsi i pewni siebie…
-Po trupach Polski , dojdziemy do Europy.- to są słowa naszego profesora . Powiedział je zaledwie raz ale wątpię bym kiedykolwiek je zapomniała. To stwierdzenie jest świadectwem ludzkiej arogancji i poczucia wyższości. No i oczywiście głupoty.
Philip prychnął.
-Weź.  Ale debile. Wygraliśmy dzięki wiarze i chęci wolności. Nie masz pojęcia ile bym dał żeby żyć w tamtych czasach. Choćbym miał umrzeć. Chcę walczyć o niepodległość.
-Walczysz.- przypomniałam mu , nadal mając wzrok utkwiony w nowojorczykach.
-Nie tu.- prychnął- to też zaszczyt , nie przeczę ale ja jestem patriotom. Chcę wrócić do Polski , cofnąć się do rozbiorów , wojny i walczyć o niepodległość. Gdzie każda siła się liczy.
-Tu też.
-Wygramy.- głos Phila był pewny siebie.- Jak Polacy.
-Obyśmy tylko polityką wszystkiego nie spaprali.- uśmiechnęłam się. On też.
-Dla tego kraju. I dla ciebie.
Spojrzałam na niego , nie mając pojęcia o co chodzi.
-Co?
-Chcę to wygrać. Mam w sobie polską i amerykańską krew , Adara. Wiem że nie przegramy , mam w sobie coś z najwspanialszych narodów świata. Ale zależy mi na tym byś nie skończyła jako usługa seksualna w pałacu Kronosa.
Wzięłam oddech.
-Yhm…- zacisnęłam usta.- To… miłe Phil.
-Chcę być zapamiętany w tej bitwie.- powiedział.- Nie mam zamiaru być jedną z tych bezimiennych ofiar , jak było w rozbiorach czy wojnie trojańskiej.
-Przeżyjesz.- stwierdziłam.- Ty dasz radę. Nawet gdy przegramy. Urodziłeś sie by wygrywać. Nie ma szans byś zginął.
-Ty też. -odparł- przeżyłaś zbyt wiele. Nie umrzesz. Przetrwasz , wygrasz. Jak zawsze.
-Właśnie że nie. Czuje sie za słaba na to wszytko.- rozejrzałam się- i za głupia.
-Nigdy nie byłaś głupia.- odparł stanowczo- Nigdy , rozumiesz?
Na moim policzku zalśniła łza,
-Dziękuję , Phil.- przytuliłam go mocno. Potrzebowałam go, bardziej niż  myślałam. On odwzajemnił uścisk , lekko się garbiąc co ułatwiło mi położenie brody na  jego ramieniu. Był ciepły. Po raz pierwszy poczułam to ciepło od dawna. Z nikim się tak nie czułam , ani z Apollem , ani z tym dawnym , ani z nikim… zaraz a ja jeszcze  z kimś byłam? Eh…
Nagle ktoś  chrząknął . Oboje z Philem spojrzeliśmy w kierunku drzwi na balkon. Stał w nich Peter. Puściłam Phila , a on mnie. Zrobiliśmy to niemal równocześnie , tak samo jak następnie włożyliśmy dłonie do kieszeni.  Zestresowałam się , co mnie dodatkowo zdenerwowało. Zestresowałam się taką głupotą… a Peter to mój przyjaciel. Przed nim? Stres? Chyba w głowie mam a ku ku.
-Przepraszam jeśli w czymś przeszkodziłem.- powiedział Peter. Spojrzałam na niego zła. Przepraszam?! Przeszkodziłem!? W czym i za co jeśli mogę wiedzieć!? To że przytuliłam Percy’ego , Charlesa , Luke’a czy nawet samego Petera nie jest oznaką tego że robię bogowie wiedzą co! Za kogo ten mały cham mnie ma!? Wydusiła  z siebie tylko jakieś oburzone ‘’aaa’’.
-Co jest?- zapytał szybko Phil.
-Już czas.- odparł Peter.  Ja nagle odgarnęłam włosy z czoła.- Ty i Michael macie się zająć mostem Williamsburskim.
-A ja?- zapytałam. Nie było tu reszty mojego rodzeństwa.
-Główny front.
-Co?!- zawołał Phil- przecież  to będzie jedno z najniebezpieczniejszych miejsc!
-Muszę sobie dać radę.- spojrzałam mu w oczy- Nie będę sama.
-Ale…
-Phil- przerwałam mu- most Willamsburski.
On westchnął ciężko.
-Dobra.- Phil wziął ze stolika łuk i go przerzucił przez ramię. Nagle usłyszałam z dołu jakiś wrzask. Spojrzałam. Jakaś córka Afrodyty dała znak zbliżania się linii wroga. Była potężna. Potężniejsza od nas. A nad ich głowami , powiewała fioletowa flaga. Ich znak.
-Zaczyna się… - wyszeptał Phil. Szybko odwróciłam głowę w stronę Petera.
-Gdzie Nina?- spytałam. Miałam nadzieję że nie stoi już na dole i nie czeka na armię wroga.
-Na dole. Przygotowuje się.- odpowiedział Peter. Pokiwałam lekko głową , po czym szybko przytuliłam Phila. Gdy się puściliśmy spojrzałam mu w oczy. Bał się że coś mi się stanie. Może i byłam ‘nieśmiertelna’ ale jak Łowczyni. Podczas walki MOGĘ zginąć. Tego się obawiał. Szybko jednak , odeszłam i gdy mijałam w drzwiach Petera , równocześnie się z nim odezwałam
-Powodzenia.- spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni. On pierwszy powiedział.
-Idź już do niej.- wymamrotał. Miał rację . Puściłam się biegiem na dół. Bałam się że stracę Nine. Że ona tam zginie. A gorszego momentu na jej śmierć nie mogło być. Była młoda i piękna. Kariera zarówno muzyczna jak i świat modelingu był przed nią otworem.  Jestem pewna że za niedługo znowu będzie z Peterem. Nie mogła umrzeć. Ne teraz. Nie.
Zobaczyłam ja jak zakładała ochraniacze na kolana i łydki. Włosy miała upięte w wysoki kucyk. Od złotą zbroją było widać zieloną bluzkę. Jej długie złot kolczyki lekko zdzwoniły. Cienki , długi i ostry miecz był koło niej.
Podeszłam , do przyjaciółki i klękłam koło niej.
-Boisz się?- spytałam.
-Tylko głupcy nie umieją się bać.- wymamrotała , po czym spojrzała mi w oczy-  postaram się przeżyć.
Wiedziała że nie będę gadać o naszej pewnej wygranie i wrzeszczeć jak na córkę Aresa przystało. Czuła że boję się o jej śmierć. Że nie jestem pewna wygranej.
-Wiem.- wyszeptałam , powstrzymując łzę by nie wypadła z oka.
-Ty też mi obiecaj.- Nina się nie powstrzymywała. Po jej zaróżowiałym policzku płynęła łza.- Adara , proszę obiecaj!
-Przysięgam.- odpowiedziałam. Ona się uśmiechnęła.
-Kto mówi że łyz nie są oznaka słabości? Że tylko silni umieją płakać?- spytała cicho.
-ja.
-Więc daj im wypłynąć.- dotknęła mojego policzka. Wypełniłam jej prośbę.
-Zrobię wszytko by przeżyć.- wstałam , a ona za mną.
-Ufam ci Adara. Ja też zrobię wszystko.
Mocno się przytuliłyśmy. Ona musiała przeżyć. Phil tez. Peter , Percy , Ann , SIlena też. Bardzo żałowałam że nie mogłam jeszcze przytulić Clarisse.  Nagle rozległ się donośny huk.
-Zaczęło się. –wyszeptałam. Chwyciłyśmy się za dłonie i trzymając w drugiej ręce broń (Nina jest leworęczna) poszłyśmy walczyć o nasza niepodległość. Jak ponad półwieku temu robili to Europejczycy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz