Usłyszałam stęk Niny. Phil mnie
puścił , a ja opuściłam wzrok , zszokowana. Nie spodziewałam się tego. On był
taki delikatny… ani grama chamstwa. Może to mnie tak zdziwiło?
-To ja wam nie przeszkadzam.-
powiedziała Nina , wstając z łózka i wychodząc z pokoju. Zatrzasnęła za sobą drzwi a ja się
zachowywałam jakbym nie zwróciła na to kompletnie uwagi.
-Przepraszam- wyszeptał Phil.- Nie
powinienem.
Ani nie drgnęłam.
-Czego ty ode mnie oczekujesz?-
zapytałam- Że co zrobię?
Nie odpowiadał , jakby się
zastanawiał nad tym co ma
powiedzieć. Ale ja to pytanie uważałam za trafne. Czego
oni ode mnie oczekiwali? Że co zrobię ,
jaka będę? Nie chciałam robić nic wbrew
sobie.
-Każda dziewczyna.- powiedział- Te
z klubów , z którymi spałem , te z internatu… za każdym razem wyobrażałem sobie
że całuje ciebie. Każda z nich dla mnie była tobą. Byłem żałosny… ale gdy zobaczyłem ciebie z
ojcem , wściekłem się. Uznałem ciebie za szmatę. Przepraszam.
Zacisnęłam usta.
-Pamiętam każdy nas wspólny
dzień.- wyszeptałam-Każdą misję , chwilę trwogi gdy ryzykowaliśmy życie. Każdy
zachód słońca , pocałunek i podniesiony ton. Wszystkie naprawione błędy.
Wspólne wejście na szczyt szczęścia.
-Ale to już
przeszłość.-przypomniał mi.
-Gdy znowu będziemy mieć kryzys?
Znowu się poddam. Oboje to wiemy. To się nie uda , jestem na to po prostu za
słaba.
-Wygram dla ciebie każdą wojnę.- obiecał dla miłości. Dla ciebie. Dla honoru i Polski zrobię wszystko.- ujął moją twarz w dłonie- dla ciebie będę walczył w każdej bitwie , Adara.
Zdęłam jego dłoń z mojego policzka.
-Ciągle widzimy tylko te złe strony , Adara. Jakbyśmy znali nasz scenariusz , nawet jakby był szczęśliwy to i tak szukalibyśmy błędów. Widzimy tylko to złe. Ze się nie uda , że nie będzie szczęśliwego zakończenia. A mamy dopiero 16 lat , to dopiero początek tyle , przed nami. Nie zastanawiajmy się co będzie , żyjmy chwilą. A jeśli życie już ma nasz scenariusz , wie co z nami będzie to myślę że będzie zabawniej jeśli teraz nic nam nie powie.
Zdęłam jego dłoń z mojego policzka.
-Ciągle widzimy tylko te złe strony , Adara. Jakbyśmy znali nasz scenariusz , nawet jakby był szczęśliwy to i tak szukalibyśmy błędów. Widzimy tylko to złe. Ze się nie uda , że nie będzie szczęśliwego zakończenia. A mamy dopiero 16 lat , to dopiero początek tyle , przed nami. Nie zastanawiajmy się co będzie , żyjmy chwilą. A jeśli życie już ma nasz scenariusz , wie co z nami będzie to myślę że będzie zabawniej jeśli teraz nic nam nie powie.
Spojrzałam mu w oczy.
Zabawniej? Zaśmiałam się lekko.
-Na przekór losu , chcesz iść ,
tak?- spytałam nie oczekując odpowiedzi.
-Jak idziemy wyznaczą trasą to się
gubimy.- stwierdził.
-Chcę walczyć przy twoim boku ,
Phil.- powiedziałam- Wiem że nie skrzywdzisz by ktoś skrzywdził mnie.
-Poszedłbym za tobą w ogień. Zrobię wszystko żebyś była bezpieczna. Nic
nam już nie stanie na drodze , obiecuje ci. W twoich oczach , widzę ten
blask…przed nami mnóstwo problemów , wiem ale mimo to ja w nas wierze. Potrzebuje cię.
-Pamiętam wszystkie chwile złe ,
ale pomijając je pamiętam też te dobre.- wyszeptałam –Były zloty i upadki , ale
na samym końcu zawsze byłeś i wspierałeś mnie.
-Przeżyjemy wszystko co dał świat.
Uda nam się. –mówił z zapałem- Proszę
cię , Adara… daj nam szanse.
Wzięłam oddech. Odgarnęłam włosy
do tyłu i chwyciłam go za dłoń. Następnie puściłam.
-Przepraszam , ale nie. Po prostu
nie.
***
-Hyperion.- powiedział Peter , gdy
walka już się rozpoczynała. Ja stałam na uniesieniu razem z innymi łucznikami i
Peterem . Jackson nas tu postawił , abyśmy zarządzali siłami łuczników (chociaż
nie mam pojęcia , dlaczego w takim razie jest tu Peter) i w razie sytuacji
krytycznej im pomogli. Możecie być zdziwieni : dwójka herosów jest pomocą
ostateczną (nie licząc łuczników) . Ale
za to jaka dwójka z nas. Świetne połączenie. Peter jest świetny w rzucaniu
włócznią i walką wręcz. Ja natomiast w walce i strzelaniu z łuku. Jakby była
Nina to byłby perfekt. Ona i sztuki walki , plus rzucanie nożami. Podczas bitwy
w terenie , w tamtym roku w Obozie ja byłam z Clarisse i tez stanowiłyśmy duet
nie do pokonania. Ona walka z bliska , ja z daleka. Z Philem też by mi dobrze poszło , ale myślę
że tylko zaczęlibyśmy się kłócić i nic więcej. – Walczy z Jacksonem.
-Na kogo stawiasz?- spytałam lekko
drżącym tonem.
-Znając szczęście Percy’ego , to
na niego.-powiedział stanowczo. Spojrzałam na niego. Wzrok Petera nie był
skupiony na synu Posejdona. Sama nie wiem nawet na kim. Ale wiedziałam kogo
szukał. Niny.
-Ona sobie da radę.- wyszeptałam ,
celując w Hyperiona strzałą. Puściłam ją. Nie trafiłam. –Szlag.
-On też.- powiedział Peter.
Zmarszczyłam brwi.
-Nie wiem o co ci chodzi.-
odparłam lekceważąco.- Łucznicy , przygotować się!- zawołałam.
-Gdzie celujemy?- zapytał jeden z
synów Apolla.
-W przeciwnika ważnej dla was
osoby.- odpowiedział za mnie Peter. Puściłam strzałę w przeciwnika Annabeth ,
po czym spojrzałam poirytowana na Petera.
-O co ci chodzi , co!?- zawołałam.
-O nic. Tylko dziwnie by brzmiało
jakbyś teraz zapytała się gdzie jest Phil i czy żyje. Wyszłoby na to że się o
niego martwisz.
-A jeśli się martwię to co?
Powiesicie mnie za to , spalicie na stosie jak czarownice?- syknęłam.
-Zraniłaś go.- powiedział Peter ,
bez większych emocji w głosie- Powiedziałaś że nie i wyszłaś.
-A co innego miałam robić!? Na
kolanach go błagać o przebaczenie?- zapytałam- Powiedziałam że nie chcę
wchodzić w żaden związek. Jest wojna , tu nie ma miejsca na miłość i strach.
-Nie rozumiem cię. Kto mówił że w dwóch przypadkach lęk jest dozwolony : w
wojnie i w miłości?
-Ja?- zdziwiłam się- Nie przypominam sobie.
-Clarisse.- oświecił mnie- I
jestem pewien że ty też.
-Peter , do czego ty zmierzasz?-
zapytałam.
-Do tego że ja na pewno znowu będę
z Niną. A Phil z tobą. Miłość jest zawsze i wszędzie tylko od nas zależy czy o
tym wiemy. Adara- on spojrzał na mnie ,
odrywając na chwilę wzrok z pola bitwy – ty się boisz a to na pewno nie
świadczy o twojej głupocie. Tylko o mądrości , a ty jesteś mądra.
-Zależy mi na nim.- powiedziałam
szczerze- Ale boję się ze go zawiodę. Bardziej niż teraz.
-Wy nigdy nie będziecie
przyjaciółmi.-stwierdził- Albo będziecie razem , albo zniknijcie sobie z oczów
na zawsze. On w tedy się zabije a ty gdy się o tym dowiesz , zrobisz tak samo.
A dramatu to my tu nie potrzebujemy.
Spojrzałam na swoje buty. Rozmowa
z Peterem była kojąca. Był szczery ale nic nie wymuszał. Najgorsze było to że
miał rację. Ale… skoro rozmawiam z nim o
miłości , to czemu by nie pójść na całość?
-Luke.- powiedziałam nagle- To
jest najgorsze.
Potaknął głową , a ja ponownie
spuściłam wzrok.
-Rozumiem.- wyszeptał Peter.
Zmarszczyłam brwi , zdziwiona jego słowami. Rozumie? Zawsze mówił lakonicznie .
-Jak to?- zapytałam. Usłyszałam
jak ten wzdycha.
-Mój ojczym- zaczął- miał brata
pamiętasz? Opowiadałem wam o tym z grubsza na wyspach.
Jak przez mgłę zaczynam sobie
przypominać moją wizytę w domu Petera. Jak strażnicy chcieli wsiąść tą
blondynkę co tak bardzo przypominała Ninę… Eve siostrę Petera. Jej płacz ,
wołanie jej matki by zostawili córkę , przysięgi że zapłaci rachunki ,
przerażone krzyki dzieci … jak podbiegłam i poderżnęłam gardło , by po tym omal
nie stracić życia z rąk drugiego strażnika który zginął ze strzały Phila. Potem
jak pojawił się Peter którego nie poznałam po paru latach. To było tak dawno ,
niemal zapomniałam ten dzień. Pokiwałam głową.
-Że został aresztowany , tak?-
sama do końca nie pamiętałam- i coś o jego bracie…
-Mój wujek był po stronie zła.-
przerwał mi Peter- był gotów zrobić wszystko dla pieniędzy nawet zamordować
rodzinę brata. A ja ojczyma kochałem- nie wiem czemu ale przez ułamek sekundy
cofnęłam lekko głowę do tyłu zaskoczona. Peter powiedział że kochał ojczyma…
nie spodziewałam się tych słów , kompletnie. Do uczucia jego i Niny byłam
przyzwyczajona więc nie ruszały mnie już szczególnie czułe słówka , ale tak to
nie słyszałam aby Petr komukolwiek wyznał miłość- stryja też. A on zabił mi
ojczyma , który był dla mnie jak ojciec. Hermes co prawda nie zostawił mnie na
pastwę losu ,jednak… - zawahał się, po czym poszedł z naszą rozmową w innym
kierunku- stryj nas zdradził. Rozumiesz?
Przez chwilę myślałam , po czym
kiwnęłam głową.
-Tak.- stryj , który powinien być
bliski sercu Petera… być może nawet dawniej był , wówczas się zmienił.
Przeszedł an stronę zła i go zostawił.
-A po drugie Luke to mój brat.-
rzucił dość niedbale.- Jednak uwierz że cię rozumiem.
-Luke był zawsze ze mną.-
wyszeptałam , patrząc tępo na
zmasakrowane ciała poległych. Nagle w mojej głowie rozległ się głos. Nie Petera
, Niny , Phila czy chociażby Luke’a. Głos Kronosa.
- Luke za niedługo całkowicie przestanie istnieć. Zniknie – mówił
tonem pewnym mściwości Kronos.-Stajesz po
stronie słabych. Jesteś po prostu głupia.
-Nie jestem głupia- powiedziałam
na głos. Peter spojrzał na mnie zdziwiony po czym chwycił. Straciłam
przytomność.
***
Stałam w tunelu. Ciemnym tunelu ,
gdzie nic nie było widać. Nic. Ciemność. Niepokojący spokój. Zacisnęłam miecz , nie będąc pewna czego mogę
się spodziewać. Nagle gdzieś w
oddali , za sobą usłyszałam głos Niny.
-Jaką piosenkę puścić?- spytała
moja przyjaciółka. Ani nie drgnęłam chociaż miałam ochotę zapytać , kto tam
jest.
-So Cold- odparł… mój głos ,
wydobywający się z ciemności. Po chwili , krótkiego podśpiewania mojej
przyjaciółki , w moich uszach rozległa się ta wspaniała piosenka. Nagle zobaczyłam
, jak na jednej ze ścian tunelu wyświetla się film. Nie ‘Szybcy i Wściekli’ czy
cos takiego. Film z kamerki.
Zobaczyłam siebie , skacząca na
kolana Luke’a w wieku siedmiu lat i podająca mu książkę , następnie pakującą
się do łóżka. Nie kojarzyłam tamtego dnia.
Zobaczyłam jak sześcioletnia dziewczynka którą w tedy byłam zasypia w
środku książki , a siedzący przy niej Luke całują ją w czoło. Przechyliłam
głowę w bok gdy zauważałam że … ssałam palec. Luke się zaśmiał cicho i odsłonił
mi czoło z włosów. Potem zgasił lampkę ,
zabrał mnie na ręce i wynosił do domku Aresa.
Potem zobaczyłam jak jemy piknik
nad wodospadem i się śmiejemy. On mnie chwycił za głowę i zaczął tarmosić we
włosy. Mi wcale nie było do śmiechu , nie mogłam mu się wyrwać , a denerwujące
było to jak naelektryzowały mi się włosy. Zobaczyłam jak ciągnął mnie na narty
, chociaż wiedział ze tego nienawidzę. Ale dopiero następne wspomnienie było
jednym z najszczęśliwszych w moim życiu.
Oboje leżeliśmy na kocyku w cieniu drzewa i rozmawialiśmy o wszystkim. Było t
tuż przed .. jego zdradą. Zadał mi w tedy pytanie , które powinno mnie
zastanowić.
-Jakbym stanął po przeciwnej
stronie niż ty- mówił- To co byś zrobiła?
Spojrzałam na niego zaskoczona ,
siadając.
-Luke , o czym ty gadasz?- odpowiedział
pytaniem na pytanie. Nie rozumiałam o czym mówił.
-No … wyobraź sobie że ja będę po
stronie Kronosa. Co się w tedy zmieni…?
-Nic.-odpowiedział szybko-
Absolutnie nic.
-Jeśli będziemy wrogami?
-Nie będziemy.
-A jeśli?
-Luke!- zawołałam zirytowana- O czym
ty do mnie mówisz!? Jacy wrogowie?!
-Ja będę po stronie Kronosa , ty
bogów. Co dalej?- powiedział nieco jaśniej , też siadając. Zamknęłam usta. Ale
o co chodzi?
-Do czego ty zmierzasz , co?
-Co byś w tedy zrobiła? Jak
zareagowała? Powiedz , proszę.
Spojrzałam w dal.
-Czułabym pustkę. – wyznałam-
zostawiłaby mnie osoba którą kochałam…
-Kochałaś?
-Kocham , i kochać będę mimo
wszystko.-poprawiłam się- Obojętne co byś zrobiła i tak bym ci to wybaczyła.
Nie umiem być na ciebie zła. –spojrzałam na niego- Ale , Luke do czego ty
zmierzasz?
On patrzył się na mnie ze
skupieniem.
-Do niczego , Ad.- przybliżył się
i mnie przytulił.
-Ale nigdy mnie nie zostawisz ,
prawda?- zapytałam , wtulona do niego. Długo nie odpowiadał więc spytałam
dobitniej.-Luke , prawda?!
-Tak.-odpowiedział szybko.- Jesteś
dla mnie najważniejsza. Ty Annabeth , Nina , Phil… kocham cię Ad.
-Wiem.
Sceneria się rozmyła i zmieniła.
Biegłam. Miałam sześć lat , Luke trzymał mnie za rękę , a w drugiej ręce miał
miecz. Annabeth biegła przodem , Thalia nieco za nami. Goniła nas hamara
potworów , które następnie miały omal nie zabić córki Zeusa.
-NIE!- zawołałam , nie chcąc
oglądać tego filmu dalej. Kucnęłam i chwyciłam się dłońmi za włosy- Błagam ,
przełączcie to!
Głos Thalii umilkł. Zmienił się na
krzyki Jane. Uniosłam głowę. Jane leżała na ziemi , uśmiechając się lekko. Jej
ciemne włosy były w krwi , podobnie jak moje czoło. Tyle że ta jedenastolatka
która była mną , miała zaschniętą już krew.
Nie świeżutką.
-Nie!-krzyczał Luke , nad jej
ciałem- Nie , Jane błagam nie opuszczaj mnie!
Ninę do szpitala zaniósł Phil. Ja
stałam patrząc na śmierć siostry , która mimo wszystko nadal chciała mieć nas
przy sobie. Dotknęła twarzy Luk’a zakrwawionym palcem.
-Dziękuję że jesteś- wyszeptała po
czym spojrzała na mnie- Adarciu , byłaś najlepszą siostrą na świecie , kochana.
-Kocham cię Jane- wyszeptałam. Nie
chciałam żeby umarła. Chociaż powinnam się spodziewać… w Obozie nigdy nie było
więcej niż 2 córki Aresa , jak pojawiała się trzecia to jedna z nich… po prostu
umierała. Gdy ja weszłam do Obozu i
zostałam uznana , od paru dni Clar też wprowadziła się do domku Aresa.
Emily Snow , która była moja pierwszą
siostrą która zginęła , umarła dwa dni później przez jakiegoś potwora. Córki
Aresa zawsze umierają w walce.
-Ja ciebie też , siostrzyczko-
odparła Jane- Powiedz też Ninie że ją kocham i Philowi. Wszyscy jesteście
wspaniali. Cieszę się że was poznałam…
-Jane , nie mów tak , proszę cię-
wyszeptał Luke- zaniosę cię do szpitala…
-Nie , kochany- Jane zakrztusiła
się po czym wypluła trochę krwi-To już koniec… proszę dobij mnie , ja już nie
mogę… ja cierpię , proszę cię.
-Nie , Jane…- wyszeptał syn
Hermesa.- Jak możesz tak mówić…
-Wyłączcie to..- wyszeptałam
czując łzę na policzku. Nie chciałam patrzeć znowu na jej śmierć.- WYŁĄCZCIE ,
BŁAGAM!
Nie chcieli wyłączyć. Dlaczego?!
So cold nadal grało , a mi się chciało płakać. Jane była za dobra by umrzeć.
Nie chciałam na to patrzeć , nie umiałam. Gdy miałam jedenaście lat i byłam
światkiem jej zgonu musiałam przy niej być , patrzeć siostrze w oczy , by nie
myślała że ją zostawiłam. Ale w tunelu nie musiałam. I całym sercem nie
chciałam. Po co dodawać sobie kolejną dawkę bólu? Trwała wojna , ja miałam dość
wszelkiego cierpienia a mi go wówczas dokładano. Zmuszono kolejny raz na
patrzenie na śmierć siostry.
-Kocham cię , Luke.- wypowiedziała
ostatnie słowa- A wam dziękuje za najlepsze dni życia.
Po czym , dźgnęła się w brzuch
swoim mieczem.
-NIE!-wrzasnęłam na równi z
Luke’iem. Patrzyłam z szeroko otwartą buziom na zwłoki siostry , w czasie gdy
Luke zanosił się szlochem. Zakryłam twarz w dłoniach i padłam na kolana. Ona
umarła. W pewnej chwili Luke mnie chwycił i mocno przytulił.
-Adara- wyszeptał- przysięgnij że
nigdy mnie nie zostawisz. Błagam cię…
-Przysięgam.- wyszeptałam.
-Luke.- powiedziałam ,
teraźniejsza ja. Nie jedenastolatka wstrząśnięta ruchem siostry. Podeszłam d
nagrania i … może to wam się wyda dziecinne ale spróbowałam go dotknąć. Jego
spoconej , zapłakanej twarzy , z której
wylewało się nieco krwi. –Luke… nie płacz.
Nie chciałam by to robił.
-PRZESTAŃCIE! Błagam!
Nagle ktoś mnie zaczął szarpać za
ramię. Darłam się , chcąc wyrwać sama siebie z uścisku.
-Adara!- usłyszałam głos Petera.
Otworzyłam oczy i zdziwiłam się jasnością. Już nie byłam w tym przeklętym tunelu.
Tylko na swoim posterunku.- Ad , obudź się , cholero!
-Tylko nie ‘cholero’-
zaprotestowałam , siadając. –Co się tak lampicie? Do ataku!
Zirytowały mnie dzieciaki Apolla
które patrzyły się na mnie jak na tani okaz w zoo.
-Krzyczałaś i mówiłaś co o Luke’u.-
powiedział Peter.- Adara , co się stało?
-Nie ważne.- wymamrotała.- To
koniec koszmaru , obudziłam się w drugim.
-Dobrze. Najwyżej powiesz mi później.
Wstałam i spojrzałam na pole
bitwy.
-Idę walczyć.- powiedziałam , kierując się do walczących. Peter kiwnął
głową i spojrzał na Katie.
-Przejmujesz dowództwo , Katie
Cook.
Dziewczyna się najwyraźniej
zdziwiła po czym lekko uśmiechnęła. Peter dał jej szanse zaistnieć. Był
najmądrzejszym facetem na ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz