Jakiś starszy heros chwycił mnie
za szyje i podniósł do góry dociskając do ściany. Dusił mnie , a ja zamiast go
dźgnąć to puściłam miecz i chciałam
oderwać jego dłonie z mojej szyi. Ten błąd kosztował mnie niemal życie. Gdy
przestałam czuć niezbędne mi powietrze , kopnęłam go w brzuch. Puścił mnie , a
ja natychmiast się podniosłam się i
rozglądnęłam za mieczem. Niestety go nie zauważyłam i cudem udało mi się
odchylić , bo inaczej bym dostała z pięści w nos. Jeszcze kilka razy odchylałam
się to w jedną , to w drugą stronę chcąc
uniknąć kolejnych ciosów. Ale gość był
szybszy ode mnie i raz oberwałam w nos. Poczułam jak zwykła śmiertelna ,
czerwona krew z zaledwie maleńką domieszka złota brudzi moją twarz. Wychowałam
się jako śmiertelniczka więc nie żywię się dymem i mam w miarę normalną krew. A wiec i mi jest ona
niezbędna.
Czując ból , dłońmi zasłoniłam
sobie nos. Nie był złamany , ale bardzo bolał.
Heros to wykorzystał i mnie lekko pchnął na ścianę. Dopiero tam
zauważyłam że wylądowałam koło mojego miecza. Heros nie widząc tego że mam o
wiele bardziej niebezpieczniejszą dłoń niż jego pięści chciał mnie dobić
porządnym uderzeniem w brzuch i skokiem
na mnie , ale w odpowiednim momencie dźgnęłam go mieczem . Padł na mnie martwy,
a miecz przeszył go na wylot. Ten heros leżał na mnie martwy , przygniatając
moje ciało. Tym bardziej że rękojeść miecza wbijała mi się w brzuch.
-Yyyrr- warknęłam gardłowo ,
próbując go z siebie zrzucić. Nie mam
pojęcia jak mi się to udało.
-Na bogów.- otarłam twarz z potu ,
po czym uświadomiłam sobie że jeszcze bardziej się umazałam krwią. Po chwili
usłyszałam huk. Spojrzałam w tamtym kierunku. W kierunku Mostu
Willamsburskiego.
-Phil.- powiedziałam , po czym
puściłam się biegiem w tamtym kierunku.
Biegłam. Po raz pierwszy
zignorowałam kolkę , bo ona zawsze wygrywała. Zawsze stawałam i musiałam
odpocząć. W tedy nie. Ważny był Phil. Huk. Most pada. Phil na nim. Usłyszałam
krzyk. Phil mógł zlecieć.
Przerażenie. Bezradność. Strach.
Nie wiem czy z mojego gardła wydobył
się krzyk. Mentalnie darłam się w niebogłosy.
Nagle jakiś obcy heros mnie zaatakował.
Spojrzałam na niego i wbiłam swój miecz w jego brzuch. Musiałam biegnąć
do mostu. Phil.
-Adara.- Percy chwycił mnie w
pasie , gdy omal nie skoczyłam w przepaść. Jeśli tam leżał Phil?! A przecież mi
obiecał! Obiecał że przeżyje!- Spokojnie!
-Phil…- wymamrotałam. Ni
krzyczałam , ja wręcz szeptałam- Gdzie jest Phil…?
-Spokojnie…
-GDZIE JEST PHIL!?- wydarłam się.
-Adara? Usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się. ON tam stał. Włosy miał
mokre i poprzyklejane do twarzy z potu.
Całe ręce miał w krwi a w nich trzymał łuk i jedną strzałę. Miecz
miał w kołczanie. Spojrzałam na niego z
uśmiechem. Żył. Miał siniaki , krew na rękach , bliznę na szyi ale żył.
Nic nie powiedziałam tylko go
przytuliłam.
-Ty skończony idioto…- wyszeptałam , kładąc mu
dłonie na spoconej twarzy- Ty wiesz jak ja
się bałam?!
-Czemu?- zapytał z lekkim
uśmiechem gdy otarłam palcem jedną z plam błota na jego policzku.
-Czemu!? Kronos tu był , a ja nie mogła przebiec.- odparłam , darując
sobie historię o herosie który chciał mnie udusić- Myślałam ze nie żyjesz…
-Ad.- Philowi mina zrzedła. Dotąd
patrzył się tylko na moje oczy i ładził po włosach. Teraz jego wzrok był
utkwiony na mojej całej twarzy. Zrobił wielkie oczy , widząc zakrwawione usta ,
policzki i nos. – Kto ci to zrobił?
Miał zimny palec więc gdy mnie
dotknął to przeszył mnie dreszcz zimna. Ale ciepło które biło od syna Apolla
było o wiele mocniejsze.
-Trwa wojna. – przypomniałam mu- I
tyle.
On palcem pogłaskał mój policzek.
Następnie urwał kawałek swojej koszulki i wylał na nią wodę którą miał schowaną
w kołczanie koło miecza. Następnie przetarł mi ją miecz.
-Dziękuje.- wyszeptałam. – Ale ty
znacznie bardziej potrzebujesz wody.
W tedy wzięłam mu kawałek koszuli
i już chciałam , sprawić by jego twarz była czystka jak zawsze , ale nie
zdążyłam. Percy nagle zawołał że coś się stało Annabeth. Porwał mnie , Phila i
drugiego syna Apolla , po czym ruszyliśmy w kierunku wskazanego hotelu.
***
-Czemu to robisz?- zapytał Phil .
Byliśmy w bazie herosów , a ja właśnie bandażowałam rękę Phila. Nawet nie uniosłam głowy.
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi.-
odparłam wstając. On mnie chwycił za dłoń i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
-Przestań,- powiedział stanowczo-
Dlaczego tak mi pomagasz?
Prychnęłam mu w oczy.
-Bo mi na tobie zależy.-
odpowiedziałam- Muszę walczyć z Luke’iem , Niny nigdzie nie ma , Peter stał się
wrakiem a jeszcze pomaga Jacksonowi. Nie mogę ciebie stracić.
Nina zaginęła. Nikt jej nie
widział. Ani jej , ani jej zwłok. Żyła. Ale mogła być gdzieś w rowie gwałcona ,
albo być w bazie tytanów i przesłuchiwana. A tam torturowana. Bałam się ,
naprawdę bardzo. A jeśli ją zabili w ich siedzibie? Peter długo ją szukał , ale
nic z tego. Był załamany. Postanowił pomóc Percy’emu , żeby się czymś zająć.
Miałam rację , oni się kochają. A przynajmniej ON ją.
-Obiecałem ci że nic mi się nie
stanie. –przypomniał mi.
-Nic mi nie obiecywałeś.-
zaprzeczyłam. Nic sobie takiego nie przypominałam- A nawet jeśli? Nina mi
przysięgała że nic się nie stanie , że obie przeżyjemy. A teraz , co? Nie ma jej. Na pewno umarła.
-Nie mów tak , nawet.- wstał i
spojrzał na mnie z góry- Nie wywołuj wilka z lasu.
-A co?- spytałam- Ona jest za
drobna i za kochana na wojnę. To chyba oczywiste że umarła.
-Jak możesz tak o niej mówić?-
zapytał zszokowany . Puściłam go i opadłam na krzesło.
-Przepraszam. –powiedziałam- Ale
jestem zła. Na siebie , miałam się trzymać blisko Niny ale się zgubiłyśmy. A
ona świetnie walczy w sztukach walki. Kung fu , judo… ale boję się , że to jej
nie wystarczy. Czemu nie wróciła?
-Ona da sobie radę. – kucnął koło
mnie.- Jest świetna.
-Wiem.- nic innego nie mogłam
powiedzieć.
***
-A ty tu czego?- spojrzałam
wilkiem na Prometeusza. Pokojowa rozmowa? Yhm. To po kij ten cham przywlókł tu
Puszkę Pandory , czy jak oni to nazywają!?
-W celach pokojowych , słonko.-
odparł.- Ja już się będę zbierał , lecz mam jeszcze jedną sprawę.
-Tak?- zapytał Jackson , ale
Prometeusz patrzył się na mnie. Nieco mnie to zdziwiło , bo w towarzystwie Percy’ego
, to ja raczej stoję na uboczu. Ale dumnie wytrzymałam wzrok.
-Kronos chce z tobą porozmawiać ,
słonko.- powiedział do mnie.
-Nie mów do mnie słonko.-
odparłam. Ten się tylko uśmiechnął.
-Wy jesteście aż tak głupi , by
myśleć że ja ją tam puszczę?- spytał wściekły Phil. Ja zmarszczyłam brwi i
spojrzałam w bok. Musiałam pomyśleć (nie śmiać się!).
-Panna Black , ma się wstawić u
pana Kronosa.- odpowiedział spokojnie tytan- Jeśli tylko się zgodzi , jestem
zmuszony ją tam zaprowadzić. Pokojowo
oczywiście.
Phil prychnął a ja podniosłam
wzrok. Wszyscy wyczekiwali odpowiedzi. I zapewne spodziewali się że odmówię.
Hmm… po co Kronos chciał ze mną porozmawiać? A nie z kimś innym?
Pokojowo… czyli że nie powinni mi zrobić krzywdy. Tylko co kombinowali…?
-Okej. To kiedy?- Nie mogłam się
nie zgodzić. Nie wybaczyłabym tego sobie.
-Co!?- zapytali inni. Prometeusz
się uśmiechnął szerzej i nic nie powiedział.
-Głupia jesteś?- syknął Phil.
-E no w czas.- odpowiedziałam z
uśmiechem. Nie wiem co mnie rozbawiło. Może po prostu to że zdarzały mi się straszne
odpały. Ale zawsze byłam w tedy z Niną. Gdy chodziłyśmy po Obozie i darłyśmy
się że Lucyfer i Mafia gonią nas (ja dotąd nie wiem kim jest Mafia , bo Nina się
zaczyna śmiać gdy o tym wspominam , a dodatkowo byłyśmy po oglądnięciu
kabaretów) a w tedy ktoś zawołał : ‘’czy wy jesteście głupie?’’ a my
równocześnie ‘’E no w czas!’’ przypomniała mi się ta sytuacja i uśmiech sam mi
wszedł na twarz.
-Przysięgnij na Styks- Phil
popatrzył na Prometeusza- W swoim imieniu oraz wszystkich tytanów , potworów ,
herosów i wszystkich którzy wspierają Kronosa i waszą bandę. Że jej nie
skrzywdzicie. Że obecna tu Adara Black , córka Aresa i Artemidy nie zostanie w
żaden sposób skrzywdzona na waszych ziemiach. Wróci tu cała i zdrowa bez
żadnych nowych ran zarówno psychicznych ani fizycznych. Że będzie bezpieczna i
tylko porozmawiacie. Bez żadnego jej bólu , jasne?! I wróci do nas kiedy będzie
chciała.
-Przysięga będzie zakończona
dopiero w tedy gdy ja ją zerwę.- powiedziałam- I słowami i czynami.
-Przysięgam na Styks.- powiedział
Prometeusz , zdejmując okulary przeciwsłoneczne- W imieniu moim i wszystkich tytanów , herosów
oraz potworów.
-Uważaj na siebie.- wymamrotał
Peter gdy wychodziłam. Spojrzałam na niego , ale on już w tedy dyskutował o strategii wojennej .
***
-Witaj Kronosie.- powiedziałam do
pana tytanów. Ich obóz wyglądał okropnie. Bieda i chlew. Wszystko w dawnej
siedzibie Meduzy. Luke… a właściwie Kronos siedział na jakimś tronie i patrzył
się na mnie z zainteresowaniami.
-Witaj Córko Bogów. – odparł Kronos.-
Jakże miło mi cię poznać , kochana.
- Ja nie mogę tego samego
powiedzieć.- odpowiedziałam spokojnie. – Co chcesz?
-Rozmowy.
Uniosłam lekko brwi. Rozmowy? O
czym? Ja tu przyszłam , bo miałam własny cel.
-Co zrobiłeś z Luke’iem?-
spytałam.
On się gorzko zaśmiał. Jego śmiech mnie przeraził. Był nieco podobny do…
śmiechu Luke’a. Ale bardziej złowieszczy. Wredny.
-Luke za niedługo całkowicie
przestanie istnieć. Zniknie. To ja będę panował.
-Chyba w snach.- uznałam.- Wiesz
co powiedział dziś mój przyjaciel?- zapytałam ,podchodząc do stolika z trunkami. Bez pytania nalałam
sobie nieco trunku , po czym oparłam się o owy stolik.- Że to jest tak samo jak
z cudem nad Wisłą.
-Czym?- zapytał jakiś heros. Sam
pan czasu patrzył na mnie i słuchał. Nadal był zainteresowany.
-Inaczej : Bitwa Warszawska która
odbyła się w dniach 13- 25 sierpnia 1920
roku w Warszawie , stolicy Polski. Nie wiem czy jesteś poinformowany , w końcu
tyle lat głowę miałeś oddzielną od tułowia.- zwróciłam się do Kronosa. On się
uśmiechnął i ręką wskazał bym kontynuowała-
zostawał stoczona w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Zadecydowała o
zachowaniu niepodległości przez Polskę i przekreśliła plany rozprzestrzenienia
rewolucji na Europę Zachodnią. Zdaniem Edgara D'Abernon była to 18. z
przełomowych bitew w historii świata.
-Interesujące , kochana.- powiedział Kronos- lecz przejdziesz
do sedna sprawy?
-Oczywiście. – odparłam sarkastycznie-
Polacy mieli o wiele mniejsze siły od bolszewików. A wygrali uratowali całą
Europę. I tu tak będzie.
-Cóż za pewność siebie , kochana.
Jednak ta historia się nie powtórzy.
-Ty tak sądzisz. Skoro im się
udało to nam też. I masz rację. JESTEM pewna siebie. Wygramy , a ty robisz z siebie idiote .
Kilku herosów podniosło miecze , chcąc mi pokazać że to nie
przelewki. Jednak byli pod przysięgom.
Ja byłam na razie bezpieczna. Kronos podniósł dłoń ,mówiąc im tym geesem że m
przebacza. Naprawdę. Aż mi lżyło (sarkazm , jakby co).
-Kim był ten przyjaciel?
-Phil Wilcox. Syn Apolla.
Gdy wypowiedziałam to nazwisko ,
wówczas Kronos… przez chwile jego oczy były niebieskie. Obudziły się w nim wspomnienia. Jednak szybko znowu były złote.
-Jednak nie prosiłem cię tu , abyś
mi opowiadała historię Europy. Tylko chodziło o sojusz.
Zakrztusiłam się piciem . Gdzie tu
jest ukryta kamera?
-Dziękuje za gościnność , złego
dnia życzę. –powiedziałam po czym chciałam , wyjść ,ale zatarasowali mi drogę. –
Puśćcie mnie!
-Poczekaj , kochana.- powiedział Kronos.
Odwróciłam się , z dzikim wzrokiem.
-NIE MÓW DO MNIE KOCHANA!- wrzasnęłam.
-Spokojnie , kocha… Córko Bogów.-
poprawił się- porozmawiajmy.
-Nie będę po twojej stronie.
Pogódź się z tym.
-Będziesz świetną bronią.
-Niestety daleko od twojego zasięgu.-
warknęłam.- Jesteś nikim. Walczysz z
własnymi dziećmi , niszczysz to co my wszyscy budowaliśmy tyle lat. Skończysz w
Tartarze. Na samym dnie. Nienawidzę cię.
I ciebie też , chamie!- zwróciłam się do Nenaiego.- Dwa razy cie
pokonałam wiec nawet nie próbuj mnie atakować.
-Dwa razy miałaś szczęście. –wymamrotał
Neonati. Rzeczywiście stał z mieczem wycelowanym w mój kręgosłup.
Prychnęłam. Ponownie spojrzałam w
oczy Kronosowi.
-Nienawidzę cię. Przez was umarli
moi przyjaciele. Gdyby nie ty , nie byłoby misji a oni by żyli. Jane też. Przez
ciebie , umarła Jane , NIGDY ci tego nie wybaczę! A teraz jeszcze Nina!
-Ta blond córeczka Hery?- spytał
Kronos.
-Co jej zrobiliście? Gdzie ona
jest? – zapytałam .
-My? Nic , kochana. Raczej ona
nam.
W moim wzroku pojawiło się zdziwienie.
-Co?
-Nina Abbot jest tu zwana
Wampirzycą.- powiedział Neonati.
-Jeś głupia.- podsumował moje
zachowanie Kronos.- Stajesz po stronie słabych. Jesteś po prostu głupia.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam
zmierzając do wyjścia.
-Dla głupiego , mogę być głupią.-
gdy wychodziłam zawołałam jeszcze- W sercu wiara , w walce męstwo , dumnym krokiem po zwycięstwo*!
***
*W sercu wiara , w walce męstwo
, dumnym krokiem po zwycięstwo – a
więc muszę was poinformować że mieszkam w średniej wielkości wiosce albo małym miasteczku , jak kto woli. Mamy
swoją drużynę piłki nożnej ( TĘCZA I WISŁA GÓRĄ !) i oto jest kawałek naszego…
yyy… hymnu. Może to trafne sformułowanie , sama nie jestem pewna. A więc
pozwoliłam to sobie zacytować hymn Tęczy i zastąpić nim zawołanie herosów . Ja
uważam że pasuje ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz