sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział XXXVII - Nalot na Filadelfie-


Z naszego domku na misję wstawili się : Arthur , James , Clarisse i ja. Z domku Apolla : Phil , Lilianne (czyli Lily , ) Michael , Katie, Riley  i Patric.
-Jeszcze raz : będzie dowodził domek Aresa- powiedział Chejron- Czyli Clarisse i jej zastępczynią jest Adara. Przewodniczący domku Apolla , Phil jest na równi z Adarą , zrozumieliście , dzieci?
Pokiwaliśmy głowami.
-Myślę że w dziewiątkę dacie sobie radę. – ciągnął centaur- Powodzenia dzieci.
Wyszliśmy z Wielkiego domu. Ja chciałam wyjść jako ostatnia. Nie powiem miałam stresa i to sporego . Ale wszyscy stwierdzili że wróciłam do normy i mogę spokojnie tam jechać.  Philip też chciał wyjść ostatnio i równocześnie chcieliśmy wyjść  z pomieszczenia. Jak zauważyliśmy to , spojrzeliśmy na siebie nic nie mówiąc. W końcu Phil się cofnął o krok , lecz ja ani nie drgnęłam , tylko patrzyłam się na podłogę. Byłam bardzo spięta , bałam się że zawalę. Tylko tego mi to kurde brakowało. Phil położył dłoń na moim ramieniu.
-Będzie dobrze…- obiecał.
Spojrzałam na jego dłoń. Nie chciałam żeby mnie dotykał. Wówczas przechodził mnie prąd po całym ciele , co mi się nie podobało.
Chyba to zauważył bo zdjął , ale coś mnie w tym zdziwiło. Tak  jakby go kopnął prąd.  Wykrzywił twarz w bólu po czym się uśmiechnął.
- Na pewno , Ad.
Pokiwałam głową.
-Wiem.  Uda się. Jak zawsze.
Chwila milczenia , zawstydziła mnie nieco , wiec po stanowiłam ją przerwać. Równocześnie nie miałam zamiaru nic mówić. No bo po co? Po prostu wyszłam  ,ale odwróciłam się na moment. On nadal się na mnie patrzył. Ale wówczas wpadłam na Cassidy.
-O , hej , Cass- powiedziałam , widząc ją.
-Yhm… cześć Adara- powiedziała niechętnie.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Nie , ale chcę pogadać z moim chłopakiem.
-Acha… to życzę miłej rozmowy.- wymamrotałam. No ale cóż. Znacie mnie. No chyba. A więc wiecie że ja mam gumowe ucho i zachcianki. Postanowiłam posłuchać tej rozmowy.
-… ja mam tego dość!- krzyczała rozhisteryzowana Cassandra- oglądasz się za każdą…
-Uspokój się- odparł Phil- za żadnymi się nie oglądam , jasne? Że popatrzyłem  się na  jedną nie robi ze mnie jakiegoś dziwkarza , okej?
-Właśnie! Za jedną , ale ile razy!
-No ile!? I za którą!?
-Adarą!
No cóż… spodziewałam się że wystąpienie tu mojego nazwiska jest zaledwie kwestią czasu (skromna ja ).
-Co? – warknął tępo Phil-Oświecę cię jeśli masz opóźnione rozumowanie: Ad jest moją byłą !
-To czemu się za nią oglądasz?!
-Na bogów… Mnie z nią już nic nie łączy! Nawet niezbyt często z nią gadam!
-A teraz!?
Była chwila ciszy. Uśmiechnęłam się w duchu , nawet nie wiem czemu… chyba wraca moja wredna natura. Tak: zła Adara córka Aresa co niszczy ludziom związki , i której gwałt zniszczył psychikę i nie może się pogodzić ze stratą eksa . Oto nowe ploty na mój temat. Ekstra , super. Hip hip hurra!
-Posłuchaj mnie.  Twoja zazdrość doprowadza mnie do szału. Nie mam pojęcia o co ci chodzi ale się łaskawie ogarnij .
-Bo co!?
-Bo z tobą zerwę! Jak zaczęliśmy ze sobą chodzić , byłaś śliczną , miłą córką Hekate. Ale teraz mam ciebie dość!
Nie słuchałam dalej. Odeszłam aby pożegnać się z Niną.
 Oni już wsiadali do samochodów. Dzieciaki Hefajstosa przerobili je ab zamieniały się w rydwany.  Ale ja zostałam w tyle. Chciałam się pożegnać z Niną.
-Pa , misiek- powiedziałam przytulając ją.
-Znowu się rozstajemy…- odparła Nina- będę tęsknić…
-Nie będzie mnie , kilka dni- powiedziałam , uśmiechając się.
-Pa…- mocniej mnie przytuliła. Gdy się puściłyśmy otarła łzę.
-Ninuś , nie płacz , proszę- poprosiłam , poprawiając jej kosmyk włosów.
Pokiwała głową.
-Pa- powiedziała zdecydowanie.
-Pa…- wyszeptałam. Obie ucałowałyśmy się w policzek i każda poszła w swoją stronę.
Moim samochodem kierował Arthur a koło niego siedział James. Ja , Katie i Clarisse siedzieliśmy na tylnych siedzeniach.
Katie  stukała palcami ostrze swojego miecza. Po pewnej chwili zaczęło mnie to irytować (po chwili – minuta).
-Katie- powiedziałam czepialsko. –Uspokój się.
Spojrzała na mnie zdezorientowana. Aż okulary jej spadły. Podniosła je i otarła.
-Tak?- zapytała.
-Przestań- syknęła moja siostra.
-Okej.- I rzeczywiście , przez dwie minuty siedziała spokojnie , a ja grałam z siostrą w kamień , papier , nożyce. Ale w tedy ona zaczęła podśpiewywać sobie jakąś debilną melodyjkę , typu : ona tańczy dla mnie.  Nie rozumiem ludzie co wy w tym widzicie. To jest taka głupi piosenka że aż żal. Nie zmusza do myślenia , a tekst jest beznadziejny.  Taka melodyjka jest w pluszakach , przy których klikniesz na brzuszek to wydają melodyjkę . Dokładnie zgadza się z Łozem z Afromentalu , nawet go tu zacytowałam.
-Katie!- powiedziałyśmy obie z Clar.
-Hm?
-To jest irytujące.- powiedziałam.
-Adara- zdziwiła się la Rue-‘ Irytujące?’ skąd ty znasz takie słowa?!
-Chodziłam z dzieckiem od Apolla.- podsumowałam.-Katie. Mogłabyś się uspokoić?
Pokiwała głową.
-Ale masz nerwa- powiedziała Clarisse.
-P…pierwsza misja. Taka na poważnie.- wyjąkała Katie.
Westchnęłam.
***
-Na lewo , debilu!- wydarłam się na Patrica. To nie pomogło. I tak stracił głowę. Najlepsi byli moi bracia. Walili równo.  Praktycznie każdy kto im się podwinął , po chwili ginął. Nad naszymi głowami przefrunął piękny , duży rydwan.  My go nie mieliśmy , walczyliśmy tylko lądowo. Wyciągnęłam strzałę i trafiłam jednego herosa prosto w pierś , po czym ten zleciał z rydwanu , i zajął się nim Riley z Katie.  Na moje plecy skoczyła jakaś wroga heroska. Chciała mnie udusić , ale chyba nie umiała. Żałosne. Starczy  5 kilogramów , po obu stronach szyi aby kogoś udusić , a ona swoje  palce cisnęła na moich obojczykach.  Zrzuciłam  ją z pleców . Jak leżała , to usiadłam na jej plecach  i nogami unie szkodziłam jej nogi. Następnie Pociągnęłam ją za włosy do siebie , co spodobało jej bolesny jęk. Ale to była bitwa , a ja byłam wojowniczkom , nie mogłam mieć skrupułów. Podcięłam jej gardło. Wyleciał z niej strumyk krwi , na wszystkie strony. Poszło nawet trochę na moją zbroję.
-Moja siostra!- usłyszałam krzyk , za sobą. Kolejna dziewucha , się na mnie rzuciła , ale nie zdążyła , bo… no cóż. Przecięłam jej brzuch na  pół. Zapewne czujecie teraz obrzydzenie. Ale to była bitwa. Musiałam zabijać , każdym możliwym sposobem. Ale jest jeden plus! Umarła szybko (jestem kiepska w pocieszaniu)!
Koło mnie James , akurat wbijał swój miecz w twarz jakiegoś innego herosa. Nawet nie byłam w stanie ustalić jego płci. Jeśli mówi się o okrucieństwie dzieci Aresa to James i Artur pierwsi podchodzą na myśl. Oni są…okropni. Nawet ja taka nie jestem. Oni się w każdym celu wdali w ojca. Krew jest ich żywiołem. Chejron rzadko wypuszcza ich z obozu. I dobrze. Od razu by trafili na policję. Są po prostu niebezpieczni. Jak Clarisse. I  ja.
Wówczas uświadomiłam sobie że to koniec tej bitwy.  Phil zestrzelił wszystkich z rydwanu i po chwili z Michaelem i Lily stali na nim i krzyczeli że wygraliśmy.
-Piąteczka- powiedziała Clarisse i przybiłyśmy piątkę.
-Yea…- uśmiechnęłam się. Następnie moja siostra spojrzała na Phila i wydarła się coś żeby wracał i oddawał jej własność , bo chcę się już przelecieć na swoim rydwanie.
-Chyba sobie żartujesz dziewczynko- odparł Michael- To nasza zdobycz.
-Co ty pieprzysz? – warknął Artur.
-No Michael ,  ma rację- przytaknęła Lily , schodząc z rydwanu.
Zaśmiałam się.
-No chyba nie , malutka.- prychnęłam , ale dość spokojnie.- To my dowodziliśmy misją.
-Ale my  zdobyliśmy ten rydwan. – zauważyła Lily.
-I kij z tego!- zawołała Clarisse- Gdyby nie Adara przestrzeliła  połowę herosów z rydwanu , to nic byście nie zrobili!
-Ale zrobiliśmy , nie?- odparł spokojnie Phil.
-Ja ci zaraz deklu powiem ile zrobiliście!- ryknął James , pokazując swój ostry miecz.
-No niby co!?- popatrzcie: taka mała fretka z tego Michaela a tak pyskata że najchętniej bym go wsadziła do pudełka (bez dziurek)i wysłała do Transylwanii aby go pogryzł jakiś wampir. Na serio go nie lubię.  Nawet z nim nie gadam , brak mi słów co do jego głupoty.
-Ejejejej!- zawołałam się wcinając między nimi.
-Co siostra? Nie chcesz rozpruć tego gronostaja?!- zawołał Artur
Spojrzałam na niego po czym stwierdziłam.
-Chcę. Ale załatwimy to w Obozie. Tam ktoś może zahamować twoje mordercze instynkty.
-Ale...- zaczął James , lecz moja jakże cudowna i kochana siostrzyczka powiedziała:
-To jest nasza misja. A więc i nasz łup. Po czyjej stoisz stronie , Adara!?
Zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego pytania. Ja zawsze walczyłam u boku Aresa. Ale tym mnie zdziwili.
-Po waszej- odparłam po chwili- Jestem córką Aresa i jestem z tego dumna , ale pomyślmy logicznie…
-Właśnie jesteś córką Aresa nie Ateny , ty nie musisz myśleć logicznie.- powiedział kąśliwie Michael.
Pokazałam mu swój miecz.
-Ona ma rację- stwierdził bez emocji Phil-Pogadamy w Obozie…
-Zgadzasz się ze mną?- zdziwiłam się.
Nie odpowiedział .
***
-Acha.- podsumowałam całą sytuację.
-Tylko tyle masz do powiedzenia!?- wydarła się na mnie Clarisse – To MY dowodziliśmy tą misją! Nasza misja to NASZ łup!
-Ale to MY go zdobyliśmy!- zawołała Lily.
Chejron chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam .
-Chcę ten rydwan , ale zaraz będzie bitwa ostateczna , to jest chyba ważniejsze!
-Nie!
-Adara ma rację- uznała Chejron. Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
-Serio?
-Są sprawy ważniejsze. Jak na razie to koniec tej rozmowy…



Rozdział XXXVI - burza uczuć-


W tym rozdziale skupie się na uczuciach Adary i Phila (po kolei):3 Raz bd pisać w narracji trzecioosobowej  A teraz: spróbujcie sb wyobrazić Adarę: wysoka brunetka z pięknymi srebrnymi oczami. Oraz Phila: ideał chłopaka: wysoki , umięśniony blondyn z niebieskimi tęczówkami.
 miłego czytania!! Polecam dwie piosenki , ale nie do czytania na równo z ich słuchaniem. Poprostu ay podkreślić trud ich sytuacji. Chyba nie trudno jest sobie wyobrazić ich z nerwowymi ruchami itp ;)
***
 http://www.youtube.com/watch?v=hjUtDjcej2s

Czuła się okropnie.  Nie mogłam mieć mu  za złe że chodzi z Cassandrą. Ale pamięta jak do niej zarywał. ..
-Ja codziennie rzucam dyskiem.
-Nie musisz , sam ci wypada…- nie mogła się powstrzymać od tej uwagi. On to zignorował i kontynuował.
-Doskonale władam nożem.
-Łyżką i widelcem? No chyba nie , ty jesz palcami.
Ale wówczas leżała na łóżku , w zaciśniętej dłoni trzymając chusteczkę. Wszystko ją bolało. Od serca po głowę. Nie chciała płakać.  To nie było w jej naturze. Często coś tak ją bolało że wręcz nie umiała płakać. Nie chciała płakać.
Minęło dużo czasu , to nie był dobry pomysł od tamtej chwili wiele się zmieniło , od zerwania skończyła się ta więź między nimi. Bardzo chciała zapomnieć. Tak jak mu wybaczyć , to że z nią chodzi. Ale co tu było do wybaczania?! On wybrał tamtą drogę. A byli ze sobą szczęśliwi. –przypominała sobie te wszystkie śmieszne miny , jak ich dłonie się dotykały.  A teraz? Wszystko się skończyło. Nie umiała patrzeć jak on całuje się z inną. Zawsze miała ochotę dać mu z liścia. Ale tak nie mogła. Mieli być przyjaciółmi- to też nie wyszło.  Przez pierwsze dwa dni normalnie rozmawiali. Chociaż nawet wówczas ‘normalni’ to było złe słowo. Czwartego  dnia doszło do sprzeczki.
Zmierzała na trening łucznictwa , gdy nagle ktoś ją mocno chwycił za łokieć.
-Ej!- zawołała , próbując się wyrwać wysokiemu osobnikowi. Philowi. –Puść mnie.- wycedziła.
-Musimy porozmawiać.- odparł.
-Puszczaj!- zawołała , a wówczas chłopak , jakby poparzony , wypełnił prośbę córki Aresa.-Czego?
Zmarszczył brwi spoglądając na swoją dłoń po czym otrząsnął się i powiedział.
-Chcę pogadać.
-Nie ma o czym – prychnęła.
-A właśnie że jest. Mieliśmy być przyjaciółmi…
-I jesteśmy. Tyle?
-Nie.-zaprzeczył stanowczo- Adara , słuchaj mnie , okej? Mieliśmy być przyjaciółmi ale kij z tego wyszło. A się kochamy…
-Już ci mówiłam co myślę o naszej miłości. Zrozum.
-Nie umiem!
Po czym mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Odepchnęłam go i spoliczkowałam wściekła. Znowu drgnął , przy moim dotyku.
-Posłuchaj mnie Phil- zaczęłam- jesteś młodym , ślicznym chłopakiem. Ułożysz sobie życie. Masz szesnaście lat , ty nie wiesz co to miłość.
-Ale Adara…
-Zajdź sobie kurde dziewczynę i oboje będziemy happy!  Cassandrze się podobasz ! Puść!
ITP…
Ale gdy trochę czasu później , zobaczyła jego status z córką Hekate i jak wspólnie chodzili po Obozie trzymając się za rączki , to  miałam ochotę komuś przywalić.  Ale nie zrobiłam tego (widzicie jako samokontrola? {Wesoła minka}) , tylko odwróciłam się na pięcie i poszłam do domku. Pprzytuliłam tam Clar , ale bardzo nie chciałam ani ryczeć , ani jej mówić. Znaczy , do piątki wróciłam właśnie w celu wyżalenia się siostrze , ale weszła Amber .
On się tym stoczył na całkowite dno i okazał się chamem. Przynajmniej tak sądziłam na samym poczatku , jak się tylko dowiedziałam o jego miłości z Cass. Trzynastoletnia , dziewczynka , zauroczona w największym przystojniaku.  Ale on był z nią długo. Zaczęłam wierzyc w ich miłość.
Tej nocy podeszła do okna , i patrzyła na pełnie. Bolało ją to wszytsko. Tylko czemu? Nie pwoinno. Zbliżała się wojna. To ją się powinnam martwić a nie jakimś tępym kobieciarzem.  Ale Phil tym wszystko zniszczył. Chociaż to ona zaczęła. Przestała się do niego odzywać i go ignororwała.  Ale była nastolatką! Każdemu się sdarzają takie odpały… Ale nie. Adara , koniec. Miała go dość. Przesadzał.  I to gruba. Wściekła rzuciła kubkiem o całą długość domku. W oczach miała łzy bezsilności i dyszała ciężko. Zaczęła trzepać głową , bo jej rozpuszczone loki , nie pozwalały jej normalnie patrzeć , chociaż było tak ciemno , że i odsłonięcie oczu , mało dało.  To było straszne , uczucie. Taka bezsilność…  spojrzała w bok na lusterko od ojca , i zobaczyła w nim nieregularny kształt. To ją jeszcze bardzej wkurzyło i wrzasnęła. To obudziło jej rodzeństwo. Wszscy zaczeli marudzić , ‘’Ad , po coś nas obudziła’’ i tak dalej.
-Adara…- wyszeptała Clarisse , chywytając siostrę za dłoń. –Co się stało?
-Nic.
***
http://www.youtube.com/watch?v=8Qd5CSBTitM

Był załamany nad swoją głupotą. Nikogo nie było w domku , całe jego rodzeństwo siedziało u Hermesa i grali w karty. Tylko on został. Siedzia,ł na swoim łóżku , czując w sobie bezsilność. Wziął do ręki oprawione zdjęcie z Cassandrą. Zza niego wypadło drugie. Jak się całował z Adarą , a ona , przyterzymywała jego  kapelusz. Wziął głęboki oddech , patrząc na roześmiane oczy swojej byłej , które ledwo co było widać , spod ciemnych okularów. Przypomniał sobie tamten dzień
-Kocham cię- wyszeptał wówczas  z uśmiechem – choć to może stare i kiczowate słowa.
Ona się wówczas roześmiała.
Dla niego to były najcudowniejsze chwile życia. Naprawd ę , wiązał swoją przeszłość z nią.   W tamtych czasach , jego umysł , nie działam jak zawsze , jego psychika była inna. Ale był głupi. To był tylko mit. Córka Aresa sama się przyznała że nie była pewna czy go kocha. A jednak go całowała . Okazała się szmatą.  Jak by mógł to by przeklnął ten momement , jak wszedł na jej orbitę. Zauważył kolejne zdjęcie. Jak Adara na łące kręciła się w kółko , w dłoni trzymając rożek z lodem włoskim. Przypomniał sobie jej śmiech… jeśli on te był fałszywy , to cała córka boga wojny jest jednym wielkim kłamstwem.  Ale jej oczy były takie cudowne. Srebrne , jak księżyc.  One musiał być prawdziwe. Wierzył w to i miał tą nadzieję , chociaż wiedział że nadzieja jest matką głupich. Jej oczy… chciał zapomnieć o całym świecie i ciągle się na nie patrzeć.   Było w nich całe niebo. Gwiazdy. Gdy oboje tańczyli na potańcówkach , podziwiali ich wszyscy.
Ale nagle… czar prysnął. Ona wszystko zniszczyła , nie wiedział czemu. Odebrała mu całe szczęście.
‘’Życie stało się sączącom się trucizną’’.
Jej piękne oczy , już nigdy mu się nie przyśnią. Pamiętał przeszłość: tą cieniutką linię miedzy miłością a nienawiścią. Teraz to wracało. Ale jak kiedyś. Już jej nie dokuczał. Po prostu chciał zapomnieć. Ale nie umiał. Ale miał  piękną nową dziewczynę , niedawno dostał złoty łuk od ojca i bilety na Euro. Peter nie umarł- pierwszy przyjaciel nie zginął po ponad roku znajomości. Zawsze gineli.
Miał wszystko czego zapragnęła dusza. Ale żył żalem i chęciom zemsty. Jak jakiś Monte Christo. To bło chore.
Chyba że… czy to naprawdę była miłość? Może to  było tylko złudzenie? Ale kij z tym. Dziś oboje mogą żyć zaledwie pustym wspomnieniem. On dał jej wolność , na pewnien czas , aby od siebie odpoczeli. Jaki był głupi… ta wolność ich zniszczyła. Zaraz po ich zerwaniu , zagaił o rozmowę. Pokłócili się.
-Adara!- zawołał. Ponownie ją chwycił , mimo bólu , jaki  czuł , gdy prąd przeszył jego ciało. Zdziwił się , bo to było już któryś raz z kolei. –Ja igdy nie chciałem się z tobą rozstawać ,powiedz: dlaczego przestaliśmy ze sobą rozmawiać?
-To nie jest nam dane- syknęła dziewczyna-Ja ci kazałam już siedzieć w salonach szczęścia?
-Nie udawałem NIGDY kogoś kim nie byłem- odparł- nie przyjmowałem żadnych propozycji która by była wrew nam. Wolałem umrzeć niż cię stracić. A ty wszystko zepsułaś. Nie będę czekał całe życie jak Florentino za Ferminą.
-A kto ci każe , co?- zawołała- Ja nie wchodze do tej samej rzeki dwa razy. Skończyło się klęskom. Nie będę powtarzała błędu z Apollem.
Chciała iść , ale ją pociągnął z całej siły do siebie. Byli twarzą w twarz. Oboje wściekli. I jak on móg mysleć że będą kiedy kolwiek jeszcze razem?!
-Jak masz uczucia powinnaś cierpieć tak jak ja. – nie odpowiedziała , tylko zacinęła żeby i nadal patrzyła mu w oczy-Za te noce gdy brakowało mi oddechu.- dziewczyna prychnęła , uśmiechając się zadziona jego bezczelnością. - Obyś dryfowała i nie znalazła brzegu. Ukojenia, szczęścia, przystani, nigdy Dziś jestem inny, nie wracaj, jestem zimny
-Ułoże sobie życie. Zrozum. Nas już nic nie łączy…
To rozmowa nadal mu się śniła po nocach. To był koszmar.  Wstał i rzucił zdjęciem z Cassandrą na łóżko. To z Adarą wziąl i podszedł do okna. Otworzył je i poczuł jak zimny wiatr mierzwi jego blond włosy. W dłoni zmiarzdżył zdjęcie z swoją byłą i wziął zamach. Rzucił zdjęcie tak daleko jak tylko umarł i poczuł jak pojedyncza łza płynie po jeg policzku. Ale nie mógł już na nie patrzeć. Zaczął sobie targać włosy. Wszystko było przeciwko niemu. Z rogu parapetu dojrzał zakurzone zdjęcie. Znowu z Córką Aresa. Ale tam się przytulali. Zacisnął powieki. Jedno z ich pierwszych wspólnyc zdjęć.
To wszystko było okropne. Los się nimi bawił. Nie potrzebnie oboje weszli w sprzeczke z Afrodytą…

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział XXXV - to i owo -


Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Z jednej strony bardzo chciałam przestać kochać Phila. To nie była prawdziwa miłość. Phil szybko odnalazł się w ramionach córki Hekate. Cassandry.
-On jej nie kocha- uznała Nina , patrząc na chodzącą parę.
-Czemu tak myślisz?- zapytałam wysypując sobie piasek z tramków. Wiecie.. zima była a  temperatura 25 stopni celcjusza. Dziwne bo ostatnie zimy były okropnie zimne.  Bogowie się denerwują… raz jest śnieżyca , raz ulewa a raz upał.
-Męskie ego-wzruszyła ramionami.-On. Jej. Nie . Kocha.
-Nie zgadzam się-odparłam-są piękną parą. Cassidy jest śliczna. Oni do siebie pasują.
-Już raz ci udowodniłam że ja się nigdy nie myle.
-Tak. Na teście z angielskiego…
***
Zabrałam zamach , który mógłby nawet pozbawić głowy , dziewczyny w czerwonym kasku. Ona , się uchyliła i mnie odepchnęła do tyłu. Cofnęłam się o około trzy kroki , i tym razem to ona się zamachnęła , a ja odchyliłam głowę i zrobiłam piruet z wyprostowaną ręką  i mieczem na wysokości głowy. Ona wówczas , szybkim ruchem poraziła mnie prądem ze swojej włóczni. Zgięłam się w pół czując jak potworny ból przenika moje ciało.  Ona wykorzystała moment mojej słabości , powalając mnie na ziemie. Zrobiłam wielkie oczy , widząc jak próbuje wbić we mnie swój … można by to nazwać dłuuugim sztyletem.  Przeturlałam się szybko , na bok aby we mnie nie trafiła , po czym , swoim mieczem zraniłam ją w rękę , co umożliwiło jej wstanie i wyrównanie walki. Jednak już nic się nie dało zrobić. Po chwili straciłam miecz , a moja przeciwniczka przykładała mi swój do mojej tchawicy. Drugą ręka natomiast mnie dusiła , a mój miecz był gdzieś hen daleko stąd.
-Poddaje się.
Wówczas mnie puściła. Z jednej strony mogłam spróbować , odebrać jej miecz , ale już nie miałam siły.
-Dawniej byłaś lepsza-  stwierdziła Clarisse , zdejmując hełm z głowy.
-Miałam  zbyt długą przerwę – odpowiedziałam , patrząc jak moja siostra oblewa się wodą- Clarisse , proszę potrenujmy jeszcze…
-Zwariowałaś? Ćwiczymy trzy godziny bez przerwy. Musimy odpocząć. OBIE.
Patrzyłam na nią z prośbą w oczach. , odchylając lekko głowę na bok. Wojna się zbliżała a ja musiałam wrócić do formy.  Z łucznictwem nic się nie zmieniłam. Nadal byłam po prostu świetna. Ale z walką wręcz było inaczej. Nie byłam jakaś beznadziejna , ale dawniej byłam o wiele lepsza. Ale Clarisse wyglądała na zmęczoną , a za godzinę miała mieć jeszcze trening z  Abi i Cassandrą.
-Niech ci będzie- westchnęłam i usiadłam koło niej.
-Ale masz rację. Jak najwięcej treningu. Mogą nas wysłać na tą Filadelfie. ..
-Oby-przerwałam jej- Bo jak nie , to całkiem zejdę z formy. A na kolejnym treningu u ojca to mi nie zależy.
Clarisse wylała na siebie kolejna butelkę.
-A weź mi kurde nie przypominaj.- poprosiła.-Nigdy więcej. Koszmar nad koszmary. Godzinę biegałyśmy ciągle , szermierka bez przerwy przez kilka godzin… KOSZMAR.
-Miałaś nie przypominać- odparłam- nikt nigdy tak a mnie nie wrzeszczał.
-I nie groził-wymamrotała Clarisse-Już go nie umiem pokochać…
Przytuliłam ją.
-Ja mam tylko ciebie Adara. Tam jeszcze Ninę , ale to nie jest to samo co siostra…
-Hej.-podeszła do nas Amber. Taa.. TA Amber z internatu przez którą zrobiłam z siebie debilkę przed Zeusem  i Posejdonem. Ona jest.. brrr.., córką Aresa. Niedawno wróciła z treningu u ojca. Tępa , plastikowa lala i tyle. Nie cierpię jej- Może byście tak przestały się rozczulać nad swoim nieudanym życiem i zajęły się mną?
Spojrzałam na nią , jak na sarnę którą wczoraj upolowałam. Wstałam i wyjęłam miecz
-Powtórz co powiedziałaś , głupia…
-Witaj Adaro , Clarisse- podszedł do nas  Peter. Zdziwiło  mnie to że trzymał łuk. No cóż.. Peter jest na serio dobry w walce wręcz i rzucaniu nożami ale łuk? Hahahahaha , no chyba nie.-I Amber. Adara mam sprawę…
Imię tej żmii wymówił niechętnie. Uśmiechnęłam się lekko słysząc to. Wiecznie milczący i neutralny Peter-nie lubił Amber. Lubię to.
-Mów.
-Chcę potrenować – pokazał głowa na łuk- pomożesz , miśku?
-Jasne- odparłam wstając. –Tylko skoczę do piątki po mój łuk.
-Szykuj się na katusze , nauczania przez moja siostrę- mruknęła Clar
-Zgłoszę się do opieki społecznej- odparł Peter
-Cicho , bo będziesz biegał!- zawołałam
-No już się zaczyna…
-A idź!- opieprzyłam siostrę i popchnęłam Petera w stronę szczelnicy  Sama poszłam do mojego domku po łuk. Gdy już z niego wychodziłam i chciałam wracać do Petera idąc skrótem , natknęłam się na… no właśnie.
Cassandra opierała się o ścianę domku a Phil stał naprzeciwko jej i … ją całował. Nie powiem- zabolało.
Idealnie pamiętam tą chwilę. Jaką miałam pozycję? Wyprostowana , dłoń trzymana na rogu domku na wysokości głowy . Mina? Usta otwarte… wyraz twarzy? Usta lekko otwarte. Oczy szerokie. A w nich ból.
Szybko schowałam się za rogiem i oparłam plecami o ścianę. Powoli , ocierając się plecami o ścianę usiadłam na trawie.
On ja całował… a ja robiłam dobrą minę do złej gry , oto jaka jest prawda…
Po policzku popłynęła mi łza , której bardzo chciałam uniknąć. To bolało.
Niestety…
***

-Wyżej cięciwa- powiedziałam pustym wzrokiem. - Mocniej dopnij strzałę. Puść.
Trafił około 6/7 centymetrów od głównego punktu
-Adara , co się dzieje?-zapytał Peter , opuszczając rękę z łukie
-Hmmm? Nic sie nie dzieje.
-Adara- powtórzył moje imię. Usiadłam na trawie i wpatrywałam się w moje trampki
-Boli , trochę.
Usiadł koło mnie.
-Jestem pierwszej osobą której o tym mówisz?
Pokiwałam głową.
-Do Niny nie pójdę. Ona i temat Phila... nie. Wiem że chcę dobrze... ale nie umiem o tym rozmawiać.
-Nie będę alegał-odparł.
-Wiem- wyszeptałam- swoją drogą to dziwne. Z jednej strony mi nie zależy a z drugiej zabiłabym tą córeczke Hekate.
Przytulił mnie.
''Pocieszając , przyjaciel nie mówi nic , 
bo słowami i tak nic nie zdziałasz. Dziel z nim swój smutek w ciszy. 
Swoją obecnością wyrażasz wiecej niż tysiąc słów''

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział XXXIV- wyjaśniamy sobie kilka spraw-


Siedziałyśmy z Niną w jej domku. Jak się domyślacie , u niej jest znacznie większy spokój niż u mnie. Chłopaki ciągle się o coś kłócą , a od kiedy Clarisse chodzi z Chrisem , to już kompletnie jest chaos. Kiedyś obie ciągle musiałyśmy być przy domku , no bo w końcu , jesteśmy jedynymi , kochanymi i niezwykle uporządkowanymi córkami Aresa.  No ale się nieco pozmieniało. Ja od tygodnia chodzę z Philem , ona od paru miesięcy z Chrisem.  Tam jest taki bajzel że nie ma gdzie stopy postawić. Wyjątkiem jest oczywiście łóżko moje i Clarisse. Oni wiedzą że jeśli rzucą tam chociażby papierek to wylądują w szpitalu. Zresztą… u Niny też był syf , ale i tak wolałam tam siedzieć.
W radiu szła jakas piosenka , a my odrabiałyśmy lekcje które dał nam Chejron. Uznał że skoro nie chcemy iść do internatu , to nic na siłę , ale ‘’musicie być też inteligentni Adaro’’. Ułamki… BRRR!
Patrzyłam akurat na ścianę , na której taśmą klejącą było poprzyklejane wiele zdjęć.  Były też te jak miałyśmy niecałe osiem lat , czyli mniej więcej po naszym pierwszym spotkaniu. Były też jej zdjęcia na pegazie oraz , z Peterem. Zmarszczyłam brwi , przypatrując się temu zdjęciu. Mieli w tedy dwanaście lat… a pamiętam że syn Hermesa , po półrocznym byciu obozowiczem , musiał wrócić do domu… Nina tyle czasu na niego czekała…
-Żal mi cię!-  zawołałam , nagle siadając , na podłodze. Bo jak dotąd to na niej leżałam. Ninka spojrzała na mnie zaskoczona i aż spadła z łóżka , bo ona ma tendencje do dziwnego siadania… Wiecie , od pasa w dół była na łóżku , a od górę , na podłodze.  W ogóle , ona jest okropną bałaganiarą i nic nigdy nie jest u niej na swoim miejscu.
-Co ja zrobiłam?- zapytała , rozmasowując sobie tyłek
-No...- wskazałam na jej zdjęcie z Peterem , jeszcze jako parę dzieciaków.
-Ja i Peter- odpowiedziała zdezorientowana
-No sorry , ale jak można było czekać tyle czasu , na jednego chłopaka z twoją urodą!- zawołałam.
Ona chwile się na mnie patrzyła , jakby próbowała zrozumieć moje słowa. Po czym głośno się zaśmiała
-No… no wiesz- , usiadła po turecku , na podłodze i jedną ręką podrapała się po karku- jak się kogoś kocha , to się po prostu na niego czeka. A czas , nie ma znaczenia… odległość też…
-Tyle chłopaków do ciebie zarywało- mówiłam , patrząc się na nią- A ty nic… ja nawet zapomniałam o nim!
-Kocham go i tyle- wzruszyła ramionami- To że z Jacobem się nie udało , przecież nie skreśla moich szans na całe życie.
-Swoją drogą- zamyśliłam się – ciekawe co się stało z Jacobem.
-Pewnie nie żyje- ucięła Nina , podchodząc do stoliku i nalewając sobie coli. PO czym usiadła na stoliku  i zaczęła pić- swoją drogą to dziwne , prawda? W wieku dwunastu lat , ja musiałam czekać na Jacoba , po czym zniknął , a po dwóch miesiącach pojawił się Peter , a ty zaczęłaś chodzić z bogiem…
-Za wcześnie poznałyśmy Afrodytę- uznałam , po czym ponownie spojrzałam na kartkę z ułamkami- Kij z tym…
Zgniotłam kartkę i rzuciłam gdzieś w kąt. Postanowiłyśmy obejrzeć stare zdjęcia z kufra Niny.
-Pójdę do łazienki .- poinformowała mnie przyjaciółka , równocześnie podając mi paczkę serowych chrupek.
-Okej- powiedziałam na znak że zrozumiałam , i sama przeglądałam zdjęcia. Większość była śliczna. Nagle natknęłam  się na cos co mnie lekko zdziwiło. To zdjęcie było… yyy.. no inne.   Poznałam na nim rudobrązowe włosy Jacoba , ale oczu nie miał zielonych , jak naprawdę. Tylko niebieskie… jak Phil.
W tej samej chwili  , do dwójki wróciła Nina. Nawet na nią nie spojrzałam. Ona natomiast , usiadła naprzeciwko mnie , po turecku.
-Co jest?- zapytała , zaniepokojona
-Nic…- odpowiedziałam po chwili , ale pokazałam jej zdjęcie- Co to jest?
Wzięła do ręki zdjęcie i zrobiła wielkie oczy
-Skąd ty to masz?!- zawołała z przerażeniem , i szybko zmieniła temat- Adara to nie tak jak myślisz…
-Skąd ty wiesz , co ja myślę?- zapytałam – Pytam się po prostu , co to jest?!
Nina , odrzuciła zdjęcie i przymknęła powieki. Za nią było okno , a padał śnieg. Ona była ubrana na biało , a jej włosy układały się w piękne fale. Wyglądała jak anioł. Wówczas cos sobie uświadomiłam… ja przy niej jestem , po prostu brzydkim kaczątkiem…
-Był taki okres...- zaczęła melancholijnym głosem- jak jeszcze byłam z Jacobem… że.. że strasznie spodobał mi się Phil- ostatnie zdanie powiedziała tak szybko że ledwie ją zrozumiałam
-Że co  , proszę?- na chwilę mnie zatkało. Ninie się  podobał Phil?  Tym to mnie zaskoczyła , nie powiem- Ale jak to…
-No normalnie- powiedziała drżącym głosem- On był taki słodki.. te blond włosy , piękne rysy… ale przede wszystkim oczy. Piękne , błyszczące , niebieskie oczy- mówiła to tak szczerze… głowę miała pochyloną , a na jej ustach malował się delikatny uśmiech , jakby miło wspominała te czasy- to je tak pokochałam…
Wstałam i usiadłam koło mnie , uśmiechając się. Nie powiem… ta wiadomość była dziwna , ale jej uczucia były szczerze. A tylko to się liczy.  Uścisnęłam jej dłoń.
-Ale , dlaczego mi nic nie powiedziałaś?- spytałam się cicho. Tylko tego nie umiałam zrozumieć.  Przecież byłyśmy przyjaciółkami… Nina westchnęła ciężko
-Bo wiedziałam , że moja przyjaciółka go kocha o wiele mocniej - odparła , spoglądając mi w oczy , a ja natomiast moje szeroko otworzyłam.
-Nina- powiedziałam , bardzo wyraźnie aby wreszcie to zapamiętała i zrozumiała- Ja Phila nigdy nie kochałam.
- Nieprawda.- odparła , pustym głosem- ty go kochałaś , nawet nie wiedziałaś jak bardzo.
-To są moje uczucia- powiedziałam- chyba wiem , co do kogo czuje.
Blondzia prychnęła ,
-Czyli nigdy nie kochałaś Phila?- spytała
-Nie- powiedziałam pewnym siebie głosem. Ale czułam że to jakiś podstęp. Nina może i jest blondynką , ale na pewno nie głupia.
-Ale teraz z nim jesteś.- przypomniała mi. Miałam rację, że ona coś kombinuje! Spojrzałam w bok.
-Wiesz co…- zaczęłam- ja , nie jestem pewna czy go kocham.
Nina , zrobiła wielkie oczy
-O nie , nie , nie!- zawołała- Nawet o tym nie myśl! Jak z nim zerwiesz to cię zabiję , rozumiesz?
-Ale , z tego nic nie będzie- wyżaliłam jej się.- Zobaczysz… ja , się nie czuje gotowa na ten związek. Nie  jestem zbyt dojrzała…
Nina pochyliła lekko głowę do przodu z zaskoczenia
-Ty kurde nie jesteś dojrzała?
-No raczej. A kto wczoraj chodził o dwudziestej trzeciej po  obozie i o Lucyferze , nie wiadomo co krzyczał?
-No a kto go do tego namówił?!
Prychnęłam
-Adara!-zawołała czepliwie Nina
-Tak mam w legitymacji- syknęłam
-Ty nie możesz…-wyszeptała bezradnie- on cię kocha.
-Wiem- odparłam- ale ja nie jestem na tyle dojrzała … naprawdę.  – zwinęłam się w kłębek , siadając na jej łóżku- jest jeszcze gorzej niż z Lukiem.
Ona usiadła koło mnie.
-Ja żałuje że go pocałowałam- powiedziałam z żalem w głosie- nie powinnam. Ja go kocham najmocniej na świecie , ale jako brata. Nie chłopaka. Z resztą zachowałam się chamsko zostawiając go.
Nina zaczęła mnie głaskać po ramieniu. A ja się lekko trzęsłam.
-On też cię kiedyś zostawił…- zaczęło.  Wiecie… pod względem sytuacji z synem Hermes a , to stanowczo najlepiej się dogaduje z Annabeth. Nina mówi tak samo jak Percy. Że Luke nie zasługuje na szacunek itp. , itp.. ona się poczuła zdradzona przez Luke’a i go znienawidziła. Ja nie umiałam.
-Nieprawda!- zawołałam- Luke , nigdy mnie nie zostawił!
-Ciebie zostawił i mnie też. To nie jest dobry heros , Adara. O nas zranił. Jest potworem.
-On nie jest potworem!- zaprotestowałam- Jakbyś ty mnie widziała , jak go zobaczyłam z tymi… złotymi oczami… Koszmar…
Nina mnie przytuliła.
Tak wygląda nauka Adary Beznazwiskowej oraz Niny Abbot!
***
Siedziała na plaży. Wpatrywałam się w zachód słońca ,  którego piękno mnie urzekało od zawsze. Wiatr wiał mi we włosy.
-Adara- usłyszałam za sobą. Okazało się że to Phil koło mnie. Nie przytuliliśmy się , jak zwykle.  Nic. Chwile była cisza.
-Przepraszam.-odezwałam się pierwsza. Ja to spieprzyłam.
-Spieprzyłaś.-potaknął.
-Właśnie… - nie patrzyliśmy na siebie- ale mam coś na swoja obronę…
-Słucham.
Wzięłam oddech.
-Ja myślałam że coś z tego wyjdzie- zaczęłam-ale się nie udało. Phil , ja cię przepraszam ,ale… z tego nic nie będzie… ja nie jestem przygotowana na taki związek. To i tak by się nie udało- spojrzałam na Phila.-Przepraszam cię.
Pokiwał głową. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął
-Przyjaciele?
-Forever.


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział XXXIII - Niszczę Piżama Party-

Wróciliśmy razem , trzymając się za ręce. Nie było nas kilka godzin , to było oczywiste , jak słońce które wówczas już kryło się za widnokręgiem. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Jedynym poważniejszym tematem był Nico , ale ja wolałam zbyt dużo o tym nie mówić.
Weszliśmy do Obozu , śmiejąc się. Nagle ktoś się  na mnie rzucił. Prosto na szyję. Phil wyciągnął miecz , ale usłyszeliśmy znajomy męski głos , z około pięciu metrów od nas.
-Ej , nie na moją dziewczynę , Phil!
Nie zdążyłam nawet domyśleć się kto to bo blond osóbka zaczęła się wydzierać.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Ciebie nie ma , Phila nie ma , ty wiesz co my tu przeszliśmy!?- darła się Nina , czerwona ze złości. Wymachiwała przy tym rękoma i chwilami miałam wrażenie że sobie rwie włosy-  Myśleliśmy ze… jeszcze jak Clarisse to… GRR! 
Nagle się uspokoiła. Zrobiła wielkie oczy patrząc na złączone dłonie , moje i Phila. Ale jej ruchy nadal były gwałtowne. Spojrzała na mnie , na Phila , a potem znowu na nasze złączone dłonie. Patrząc na nie za drugim razem , uśmiechnęła się szeroko
-Nareszcie! Ile czasu można było czekać! Ty , on , ty ona , ale fajnie! Musze im o tym powiedzieć! Przyjęcie…! Tak właśnie , ale fajnie! Nareszcie! Jejku , jejku , jejku- (jak można tak szybko gadać?!)- musze powiedzieć… tak… własne , gdzie ja..- zakręciła się wokół własnej osi i wskazała gdzieś palcem- Tam!
Po czym zaczęła biec jak wariatka w wskazanym kierunku.  Zaczęłam się śmieć wraz  z Philem i (jak się na pewno domyślacie  ) Peterem.
On do nas podszedł uśmiechając się
-No cóż… gratulację!- powiedział , patrząc się na nas z uznaniem-i wyrazy współczucia.
-Niby czemu?- zapytał się Phil
-Jak Nina , ma taki szał jak w tej chwili , to jak mam nie współczuć?
Zaśmiałam się i położyłam głowę na ramieniu Phila.
-A ja się tam cieszę. – stwierdziłam. Całując Phila w policzek.
-Ale radzę wam się spotkać z Clarisse. Ona , Annabeth  i Silena włosy sobie zdzierały z głowy , więc lepiej je uspokójcie. I zacznijcie od Clarisse , bo wrzeszczy na ludzi.
-Wcale się nie przyzwyczaiłam- odparłam. Peter uniósł lekko koniuszek ust i sobie poszedł.
-Chodź do twojej siostry , bo cały Obóz rozwali- mruknął Phil i pociągnął mnie za sobą w stronę .
***
-Adara!- jak byłam z Philem przy piątce , usłyszałam dwa głosy. Clarisse i Annabth. Moja siostra , pierwsza przybyła do mnie  na dzień dobry , dała mi plaszczaka. Nie powiem zabolało. Aż w bok poszłam.  Spojrzałam na nią zaskoczona. Wiedziałam że Clar jest nerwowa , ale nie wiedziałam że aż tak. Ona się najpierw patrzyła na mnie wielkimi oczyma , oddychając ciężko. Ręka jej drgała , jakby miała ochotę mnie znowu uderzyć.
-Co się dzieje?- zapytałam
-Co się dzieje? Co sie dzieje!- zaczęła  krzyczeć- Ty wiesz co ja tu przeszłam?! Myślałam że to znowu jakiś zbok! Nigdy więcej , Ad , nigdy więcej! A ty nie lepszy!- warknęła na Phila- Pozwalasz jej sie włoczyc , nic nam nie mówiąc!- wzieła oddech po czym znowu otworzyła usta , ale przy nas pojawiła sie Annabeth , rónież nie wyglądała na zadowoloną
-Gdzie wy... O.
-Co ''o''?- spytała Clarisse , a Annabeth całą rozpromieniona wskazała głową na złocząne dłonie moje i Phila
Obie sie uśmiechnęły , spojrzały na siebie , a potem ponownie na nas
-To o to chodziło Ninie , jak się darła że za godzinę u nas- powiedziała Clarisse.
-Gratuluje! Nareszcie!- Annabethmnie przytuliła- To ja przyjdę z Percy'm. Okej?
Uśmiechnęłam się
-Jest Percy? Miał przyjechać dopiero na święta!
-Zawiesili go , na tydzień. - odparła Clar , uśmiechajac sie z zadowoleniem. Ciekawe czy usmiechała sie z powodu mojego związku z Philem , czy zawieszenia Jacksona. No cóż ja się domyślam (szeeroki uśmiech )
-To my będziemy za godzinę- jeszcze raz przytuliłyśmy sie z Ann , po czym ona pobiegła w bok. Clar patrzyła się jeszcze na nas.
-To nie jest żart.
Oboje zaprzeczyliśmy ruchem głowy , a moja siostra przygryzła dolną wargę w uśmiechu
-To do zobaczenia.
Ją też przytuliłam.
Gdy sobie poszła , Phil powiedział
-To Nina imreze robi? Przecież my ślubu nie bierzemy!
-Mi to mówisz?
-No to jest twoja przyjaciółka , nie?- zapytał sarkastycznie. Już mu miałam odpowiedzieć (ale nie stylu rozmowy ''zakochani'') , ale mi przerwał- Kocham cię.
Pocałowałam go wpoliczek
-Ja ciebie też.
***
Na imprezie byli : Clarisse z Chrisem , Annabeth z Percy'm oraz Nina z Peterem. A więc takie parring party. Przeglądalismy zdjęcia , na moim lapku.
-To jest ładne...- wskazałam na zdjęcie Niny i Petera
-To ja?- zdziwił sie Peter
Nina , spojrzała na nieg wielkimi oczyma
-Co ty sugerujesz?- zapytała- Za kogo ty mnie masz , co?
-Nie , kochanie , ale...- Peter , chyba nie mógł znaleźć słów
-No , mógłbyś trochę  podpakować- zaśmiał się Phil. Ja wolałam nic nie mówic , ale uśmiechałam sie pod nosem. Peter to zauważył
-Adara!- zawołał- Photo shop , tak?
-Hyhyhyhyhyhy- zasmiałam się szcerząc zęby. On spojrzał na mnie surowo , tak że opusciłam głowę , - O , rysunek Niny!
-Dla Clarisse- blondzia przytuliłą moją siostrę
-Piękne-powiedział Chris , obejmując swoją dziewczynę
-Po coś ty to rysowała?- jękła Clar
-Bo nie chcesz żebym wam zrobiła zdjęcie , mruknęłam
-Zemszczę sie- syknęła Clar.
-Na siostrze , Clarisse?- zapytałam robiąc słodką minkę
-Menda.
-Też cie kocham.
-No , okej dalej- powiedział Percy
-Menda- powtórzyła Clarisse
-Co ty , gadasz , ładne jest- odparł Phil
-Zamknij się.
-Phil , ma rację - powiedziała Annabeth- Pięknie ci oczy wyszły...
- Z orbit?- zdziwił sie Percy
Wybuchneliśmy śmiechem. Moja siostra , zaczęłą grozić Jacksonowi palcem , ale byłąm pewna że sama się powstrzymuje od śmiechu.
-Chodź, - Chris ją posadził na swoich kolanach.
-Natępne- warknęła Clar.
-Okej...

-No , Ad to jest ładne zdjęcie!- powiedział Phil
- O ja pitole , ale stare...- powiedziałam bliżej parzypatrując się na zdjęcie
-Co to za stronka , w rogu?- zapytał Chris
Wwzruszyłam ramionami i kliknęłam myszką




-Huhuhu- zaśmiała sie Nina- twoja mina Ad, mnie powala.
-A mówiłam że mojego aparatu się NIE TYKA?!- zawołałam
-Kiedy to było ?- zapytał Percy
-Tydzień temu.- odparła Annabeth-   Nasz spacerek.
-Moje pierwsze wyjście po gwałcie- przypomniałam sobie.
Chwila ciszy...
-Sszybko do siebie doszłaś- powiedział Peter , patzrąc sie na mnie z uznaniem
-I sie z tego cieszę.
Phil ucałował mnei w policzek.
-Tu wyszłaś zabojczo- wyraziła swój zdanie Clarisse. Ja pokiwałam głową
-Adara!- wrzasnęła Clarisse.
-No co?
-Co to znowu jest!?- jęknęła moja siostra
-Twoje zdjecie. - wytłumaczyłam jej , a ona mnie dla zabawy popchnęła


-E , te są z misji!- zawołał Percy
-No co ty nie powiesz?- spytałam sarkastycznie- Clar , pamiętasz?
Zamrugała kilka razy
-Niby co , mam pamiętać?
Chrząknęłąm i udałam jej głos
-Gdzie jest ta cholerna toaleta?!
-Idziemy dalej...- moja siostra wyrwała mi myszkę
-Nie!- wyłączyłam laptop.
-Ej!A dalsza część?- zapytała Nina
-Odwrócić sie. Wszyscy , oprócz  Ann i Percy'ego! A najlepiej wyjście , potem was zawołam.
Jęczeli ale wyszli.
-Co jest na tym zdjęciu?- Annabeth , zszedła z łóżka i usiadła koło mnie.
-No właśnie!- dodał Percy
Uniosłam lekko brwi i pokazałam
Annabeth zakryłą sobie usta , a Percy zrobił wielkie oczy
-Skąd ty to masz?
-Zrobiłam- wzruszyłam ramionami
-Usuń to!- zawołała Annabeth
-Mowy nie !- oburzyłam sie
-Założymy się?- Jackson chciał mi wyrwrać lapka , ale  go odepchnęłam (Percy'ego , nie laptop) i wyciągnęłam miecz. On też wyciągnął Orkana.
-Ej!- Annabeth stanęła między nami - Uspokójcie się! Ad , - zwróciła sie do mnie-  Czemu nie chcesz , usunąć tego cholerstwa?
Prychnęłam
-Abyscie mogli za pare lat , przyjść do mnie i poprosić o to zdjęcie , aby powiesić sobie w ramce , w salonie. 
***
Oglądneliśmy jeszcze kilka zdjęć. Miedzy innymi Thalii i kilku innych osób.  
-Ekstra u wyszłaś , siostra...- zaśmiałam się. 
-Jaka mina!- śmiał się Phil. Inni byli niezdolni do mówienia.
-Okej  , ogar- powiedziała nagle Annabeth , siadając. Ale najpierw trzeba było zamknąć usta Ninie. Dlaczego? Bo ona ma taki dziwny śmiech.... nienaturalny. Jakieś takie <huhuhuhu> , ale ono zawsze mnie powala.Phil był najbardziej ogarnięty. Oczywiście oprócz Clar , którapatrzyłą sie na nas z założonymi rękoma. Nawet Peter , śmiał sie jak nigdy.  
Oczywiście pan Phil  , wykorzystał moją bezbronność , wobec śmiechu Niny , i najpierw położył laptop koło mnie , a potem zaczął mnie całować. Ale nie był juz taki delikatny , jak kilka godzin temu. Sprawił że się położyłam sie na podłodze , on w tedy chwycił jedną dłonią moje oba nadgarstki i pokierował je tak , że oba złączone , były nad moją głową. Z jego ust wydobywał sie minimalny zapach alkocholu.  Ale tak mały że mi w ogóle nie przeszkadzał. Odwzaemniałam pocałunek , a śmiechy ucichły.
Po paru sekundach  , lekko się ode mnie oddalił , i wyszeptał
-Kiedy powtórka.
-Kiedy bedziesz chciał...
Uśmiechneliśmy się od siebie , chciałam wstać ,a le mi nie pozwolił. Wówczas , go odepchnęłam i zauważyłam jak  Nina , sie siłuje z myszką.
-Co ty odstawiasz?- zawołałam wściekła.
-Nina!- krzyknął Phil , a moja przyjaciółka wyglądała jakby miała sie zaraz rozpłakać.
-Nie ogarniam tego cholerstwa!- krzyknęła
Wyrwałąm jej lapka i syknęłam
-Mojego... laptopa... się... nie... tyka... - po czym spowrotem go otworzyłam. Już wiedziałam czemu chcieli mi znieszczyć laptop. Oto jakie zdjęcie było następne:
-Luke- stwierdziłam. Zdziwiłam sie swoim spokojnym tonem. Odkąd mój przyjaciel , stał się tym... potworem... każda wzmianka o nim zbyt mnie bolała. Po tym , jak go zobaczyłam z tymi złotymi oczmi , zaczęłam płakać. A naprawdę dawno tego nie robiłam...- Spokoo...
Usiadłam po turecku na podłodzę ,  pustym wzrokiem patrząc sie na to stare zdjęcie.  Wy nie macie pojęcia jak ja za nim tęsknie...
-Zaraz sie zaczyna cisza nocna.- odezwał sie Peter- Chodź , Annabeth odprowadzę  cię...
-Ja to zrobię- wtrącił sie Percy i wyszedł z  Annabeth.
-Ty też może lepiej idź- wyszeptała Clarisse do Chrisa
Ja sie zaczęłam trząść. Przypomniała mi się rozmowa z Nico. Strąciło mnie to z równowagi.
-Czemu mi nic nie powiedzieliście?- zapytałam tak nagle , że aż sama się zdziwiłam
-Niby czego?- Nina udawała głupią , wywnioskowałam to po tym jak szybko odpowiedziała na moje pytanie. 
-Taa..- wymamrotałam- Co to za awantura z Luke'iem  , w czasie mojego gwałtu?
Spojrzeli ku sobie. 
-W czasie gwałtu?- zdziwiła sie Clar-  Wszyscy uważali że się zgubiłaś , w mieście , czy coś takiego. Tylko my sie domyślaliśmy...
Prychnęłam , uśmiechając się sarkastycznie
-Ta , na pewno.
-Ale...- odezwała się Nina-on rzeczywiście tu był , ale... zaraz po twoim powrocie. 
Spojrzałąm na nią zdziwiona
-Hę?- po czym wstałąm i zaczęłam pyskować- A co to za różnica?! Ba , to jeszcze lepiej! On tu był a wy mi nic nie mówiłyście?! Jakim prawem...
-Chciałabyś z nim gadać- wtrącił się Phil- A ty Nina , miałaś siedzieć cicho!
Ona wyglądała jakby się miałą rozpłakać
-Mi sie w głowie kręci...- po czym opadła a łóżko i przykryła sobie twarz poduszką. Ja byłam wściekła
-Czeu mi nic nie powiedzieliście!?- krzyknęłam
-Bo...- zaczął Phil , ale Peter mu przerwał
-Wiemy jak delikatny jest dla ciebie temat Luke'a.- mówił , spokojnie Peter. Za sam ton miałam ochotę go walnąć-on się chwilo zmienił. Kronos przez pare minut , zniknął z niego. Ale zaraz wrócił , rozumiesz? Nie mogliśmy go wpuścić...
-Niby czemu!? Jak mogliście mi NIC niepowiedzieć!? JAK!?
-Jak wrócił do siebie , stał sie agresywny. Kronos , by cie zabił.
Zakryłam sobie twarz dłońmi.
-Nie..- wstałam , podeszłam do drzwi i je otworzyłam- Było miło , do widzenia , życze miłej nocy.
Chciałam żeby już wyszli.
I tak zrobili. Phil na dowiedzenia chciał mnie cmoknąć ale go odepchnęłam i zamknęłam drzwi
***
W kilku urywkach , np ''
Jackson chciał mi wyrwrać lapka , ale  go odepchnęłam (Percy'ego , nie laptop) i wyciągnęłam miecz. On też wyciągnął Orkana.
-Ej!- Annabeth stanęła między nami - Uspokójcie się! Ad , - zwróciła sie do mnie-  Czemu nie chcesz , usunąć tego cholerstwa?
Prychnęłam
-Abyscie mogli za pare lat , przyjść do mnie i poprosić o to zdjęcie , aby powiesić sobie w ramce , w salonie'' poczułam że dawna Adara , z którą się tak zrzyłam , wreszcie wraca po depresji. :) Ogólnie jestem zadowolona ^^

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział XXXII - popełniamy wspólne samobójstwo-

Biegłam w stronę mojej rzeki.
W lesie gdzie płynie rzeka twa ,
Tam odejdę ja.
Tten idiotka chciał skoczyc z klifu! Przy mojej rzece był klif , ona wpada do niego jako wodospad! Co za debil! Ale on nie mógł umrzeć. Ja nie byłąm warta jego śmierci. Najpierw Luke , nie mogę stracić Phila!
Przedzierałam się przez drzewa. Minęłam rzekę. Zostało z dziesięć metrów , gęstych drzew.
-PHIL!- wrzasnęłam , widząc jak rzuca swój zegarek w bok. Nawet na mnie nei spojrzał. Oczy miał utkwione w wodzie.
-Po co tu przyszłaś?- spytał czepialsko
-Nie rób tego!- zawołałam w odpowiedzi- Phil! Nie badź głupi!
-Niby dlaczego?- zapytał - Moje życie nie ma sensu. Czytałaś wiersz.
-Phil! Ja nie jestem tego warta!
-Masz niskie mniemanie o sobie. I się mylisz. Jesteś warta.
-To ty sie mylisz i jesteś głupi jak but! Ja nie jestem warta twojej śmierci!
Wzruszył ramionami
-Ja i tak nie chcę żyć. Do zobaczenia w Hadesie , Adaro. - spojrzał na mnie na chwile
On naprawdę chciał sie zabić.  Nie żartował. Szykował sie już do skoku gdy ponownie sie odezwałam , twardym głosem. Wkurzył mnie i przeraził.
-Tak? Jesteś taki mądry?  To proszę bardzo.- Podeszłam do niego i rzuciłam koszyk w przepaść. Następnie zdjęłam branzoletkę i rzuciłam za siebie na oślep.
-Co ty robisz?- zapytał zaskoczony Phil
-Chyba widzisz. To co ty.
-Ale...
-Nie mam zamiaru żyć bez ciebie.- odparłam , niewierząc własne słowa- I tak bym się zabiła.
Spojrzałam na niego , a on na mnie. W jego oczach była troska i miłość. Nawet miałam ochotę się cofnąć , i nie skoczyć , ale i tak bym to zrobiła , widząc jego śmierć.
-Kocham cię - wyszeptał Phil , a ja po raz pierwszy wzięłam to na serio. On to powiedział głośno i wyraźnie. Ja pokiwałam głową.- Ale i tak to nie ma sensu. Wracaj do Obozu.
-W tedy podetnę sobie żyły , jak Nina.- odparłam- Ood dawna myślałam o samobójstwie , ale miałam ciebie. A bez ciebię nie mam zamaiu żyć.
-I tak to zrobię - powiedział po chwili Phil , przez moment zarkajac na wodospad- Zbyt wiele problemów. Nie dam sobie rady. -Po czym ponownie na mnie spojrzał- Razem?
Przeszły mnie ciarki.  To był koniec. Zaraz umrę. Ale razem z Philem. A przecież śmierć z osobą którą się kocha wydaję się dobra śmiercią.
-Razem- potaknęłam.
-Trzy...- zaczął. Pzrzymknęłam oczy.
-Dwa...- dopowiedziałam. Chwyciłam jego dłoń. On moją zacisnął.
-Jeden.
Oboje skoczlismy z klifu.
***
Hmm... bardzo ciekawi mnie to co teraz myślicie. Że nie żyje? I że spaceruje sobie z Philem po Hadesie? Jak tak to pudło.  Przeżyłam. Nie mam pojęcia jakim cudem , ale miałam zaledwie siniak. I nic więcej. Nie ogarniam ! A co najlepsze... Phil też przeżył.
Jak zobaczyłąm to rzuciłam mu sie na  szyję. On żył. Oboje żylismy. Ale rozczaruje was- nie pocałowalismy się.
Możecie się pytać : O co tu kurde chodzi?
A co ja wam odpowiem... Zgadzam się. To jest dziwne. Ale wówczas sobie przypomniałam o Sile Afrodyty.  Jeśli to ta menda , tak mna manipuluję to... GRRR!
Ale to było takie nie relalne...
***
-Nie wierzę że to zrobiłaś...- wyszeptał , dotykając moją dłoń. Oboje siedzielismy przy jakimś dużym drzewem.

Nie za bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć. Ostatnio coraz częściej nie wiem co mam powiedzieć. To jest irytujące…
-Myślałeś że dam ci zginąć?- spytałam cicho , poprawiając sukienkę. Nie było zimno , chociaż był listopad. Moje nogi były wyciągnięte , a Phil miał jedną rękę wyprostowaną i opartą przez ugięte kolano. Wiatr wiał nam w twarz , ale to było wówczas przyjemne.
-Nie , ale czemu to zrobiłaś?
-Bo ja nie jestem tego warta .- wzruszyłam ramionami
-Jesteś – zapewnił mnie , przysuwając się lekko koło mnie. Jak dotąd mój wzrok był utkwiony w trawie , ale wówczas obdarzyłam go uśmiechem-  Jesteś taka.. inna.
Spojrzał na mnie i pogłaskał po policzku.
Lekko drgnęłam gdy mnie dotknął. Zdziwiłam się.  Czułam się jak zagubione dziecko. Nachylił się nade mną. Tym razem poczułam się jeszcze gorzej. Lekko odsunęłam  głowę. Nie chciałam żeby mnie całował.
Ale było tak miło. Spojrzałam na niego zupełnie inaczej. Zawsze widziałam jego same wady. Ale teraz sobie uświadomiłam jakie ma piękne oczy.  Jak włosy mu się słodko układały… Nagle zapragnęłam aby mnie przytulił. Ale nie miałam zamiaru mu to powiedzieć w twarz. Więc spojrzałam w bok , objęłam kolana dłońmi i, powiedziałam , że mi zimno.
-Chodź- Phil mnie objął ramieniem i przyciągnął do siebie. Oparłam głowę o jego ramię i przymknęłam oczy. Na bogów , jak mi było dobrze…
-Jak ja mogłem cię kiedyś nienawidzić?- zaśmiał się , przerywając kilkuminutową ciszę. Poczułam jak znowu się nachyla. Ale nie otworzyłam oczu. Naprawdę nie miałam ochoty go całować.
-No , cóż , dawałeś sobie radę- odparłam z uśmiechem otwierając oczy. Na szczęście już nasze twarze były oddalone od siebie w bezpiecznej odległości -Ale tu jest pięknie. Tak naturalnie…
Miałam racje. Naprawdę. Ale Phil prychnął.
-Uważasz że tu jest pięknie? To pojedź sobie na wieś do Polski.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Wiecie , ja znam polski  (wymogi techniczne) , ale nigdy nie myślałam o tym kraju jako o miejscu tak bajecznym jak to , w którym się wówczas znajdowałam.
-Polska?
-Kraj w środkowej europie.- zaczął mi wyjaśniać , ale mu przerwałam
-Wiem  gdzie jest Polska. Ale skąd ty wiesz jak wygląda polska wieś?
On westchnął
-No cóż… powiedzmy że moi przodkowie nie walczyli u boku Franklina itp.
Spojrzałam na niego zdziwiona , podnosząc głowę z jego ramienia.                            
-Jesteś Polakiem?
Pokiwał głową. I powiedział coś po polsku. Nie do końca zrozumiałam.
-Mówże po angielsku- lekko się zdenerwowałam. On się ponownie zaśmiał
-A niechaj wżdy postronni znają , iż Polacy nie gęsi iż swój język mają . Mikołaj Rej. 
-Niechaj co , znają? I jacy potronni?
-Wżdy!- powiedział.- I nie jacyś potronni , tylko postronni. 
Zmarszczyłam brwi , a głowę oparłam tym razem o drzewo.
-To ja jestem raczej amerykanką. Przetłumacz mi to co mi powiedziałeś.
-Nie- odparł krótko
-Czemu?
-Gdyż , niechaj wżdy postronni znają…
-iż mieszkańcy ameryki , nie gęsi i angielski znają- przerwałam mu.
-Polski jest piękny- uznał- Chciałbym tam kiedyś wrócić.
Westchnął. Średnio mi zależało na kolejnej ciszy , podczas której by mógł znowu chcieć mnie pocałować.
-Skoro jesteś z polski , to dlaczego masz na imię ‘’Phil’’? Przecież to nie jest polskie imię…
-Dla rodziny nazywam się Filip Wilk. Moja matka chciała zrobić karierę za  granicą , dlatego zmieniła nazwisko. Ale ja przed wstąpieniem do Obozu w Stanach byłem pół roku. Przez siedem i pół roku mieszkałem pod Krakowem. Mam tam dziadka , kuzyna i wujka. – mówił jak najęty. A mi się go tak miło słuchało , że nawet mu nie przerwałam- Ale jak będzie Euro2012 to tam jadę. Już się nie mogę doczekać.
-Wyjeżdżasz tam na Euro?- zapytałam – Ale ci fajnie!
-Wezmę cię- ucałował mnie we włosy- o ile dożyjemy.
-Carpie Diem , cieszmy się chwilą- odparłam. Popatrzyłam mu w oczy- Boję się. Phil , strasznie się, boję…
Przytuliłam go mocniej.
-Nie pozwolę cię skrzywdzić –wyszeptał Phil do mojego ucha- Już nigdy więcej nikt cię nie dotknie , rozumiesz?
Pokiwałam głową.
-A jeśli przegramy?- wyszeptałam. Mimo jego obietnic , nie byłam pewna naszej wygranej. To nie była Bitwa o Sztandar , o d której zależało to czy umyję się pierwsza , czy ostatnia. Tu chodziło o dobro kontra zło. O naszą wolność kontra gry w Koloseum ‘’który pierwszy heros wykorkuje’’. Najbardziej się boję tego ze mogli by zrobić Takie Głodowe Igrzyska.
Odkąd pamiętam byłam szkolona na herosa. Musiałam być dobrej myśli.
Phil otworzył usta żeby odpowiedzieć , ale nie zdążył. Nagle runął deszcze i piorun trafił niemal w Obóz.
-Zeus znowu się kłóci z Herą o Ninę- domyślił się Phil- ostatnio coraz częściej są takie akcję…
-Ja pitole ale leje!- przerwałam mu , zrywając się na równe nogi. Phil się zaśmiał i też wstał- Z czego się śmiejesz?!
-Siadaj tu…- wskazał na grubą gałęź drzewa. Jak zauważył mój zdezorientowany wzrok , uśmiechnął jeszcze szerzej i zawołał- Hopla!
Chwycił mnie pod pachy i posadził na gałęzi. Patrzyłam mu prosto w oczy. A on mi. Zaskoczył mnie tym gestem.
Phil oparła się o gałąź na której siedziałam i wyszeptał
-Jakie ty masz piękne oczy…
Zamrugałam kilka razy. On się jeszcze szerzej uśmiechnął , po czym minimalnie spoważniał.
-Jesteś piękna- mruknął , nachylając się nade mną. Cel był jednoznaczny- I tym razem nie udawaj takiej cnotki.
Delikatnie mnie ucałował. Odwzajemniłam , równie delikatnie. Kolejny raz mnie zdziwił. Żyłkę po całowaniu , miał lekko po Apollu , ale nie do końca. Phil był… po prostu delikatny. Nawet nie wiem czy to można było nazwać całowaniem się. Gdzie się podział ten Phil , który tak szalenia , mnie wykorzystał na misji , podczas gry w butelkę? Albo u Neonaiego. Bo po tej akcji z Bellą , poczułam się wykorzystana. No co? Córka Aresa też ma uczucia…
-Nie mam zamiaru- wymamrotałam.                                                                                                                               
-Ależ oczywiście- odparł z sarkazmem. Odsunął lekko swoją głowę od mojej aby spojrzeć mi w oczy. Ujął mnie za włosy , i chyba czekał na moją reakcję. Ani nie drgnęłam. Ja nie byłam cnotką. Byłam po prostu dzieckiem które zostało zgwałcone miesiąc temu.
-Nie jestem cnotką- wyraziłam na głos swoje myśli. On uśmiechnął się pod nosem. Coś zmienny był. Raz się uśmiechnął a raz grobowa powaga.
-No dobrze. To mogę ?- spytał się , a ja byłabym głupia gdybym nie wiedziała o co mu chodzi.  Nie wyobrażajcie sobie bogowie wiedzą co… Pokiwałam głową i go pocałowałam.
-Adaro…- odezwał się Phil , między pocałunkami- czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.
Po czułam jak się cieszył. Ja również , ale miałam dziwne uczucie…
-Cieszę się że przeżyliśmy.
Nie jestem zadowolona z ostatniego akapitu , ale oprócz tego to myśle że się spodoba