sobota, 6 kwietnia 2013

XXX Wielka ucieczka cz.2




-No i co córko Aresa?- zapytał szyderczo Polifem podchodząc do mnie
Nie odpowiedziałam. Ból był okropny. Czułam jak umieram. Umrę z rąk wielkiego cyklopa który przed tym mnie zgwałcił. Otoczyła mnie cisza. Kompletna. Czyżbym oguchła? On poruszał ustami ale ja nie słyszałam jego słów. Przestałam czuć- tego że leże , każdy oddech był ciężki. Spojrzałam w bok. Widziałam... rzekę. MOJĄ rzeke i MOJEGO dęba. Byłam pół kilometra od Obozu... on mnie nie wziął na Morze Potworów... byłam gwałcona 500 metrów od przyjaciół. TYLKO 500 metrów... nie. Nie umrę. On nadal podchodził.
Pomocy... pomyślałam. Zaraz... czy mi się wydawało czy słyszę głosy ? Nie tylko odzyskuje słuch i rozumiem co mówi Polifem ale też słyszę Nine. I Clarisse. Petera ,Annabeth , Percy 'ego , Silene a nawet Luke '... i... Phila. Jego głos jest najgłośniejszy ale wszyscy mówią podobne rzeczy
-Adara bądź silna.
-Dasz radę , postaraj się. ..
-Walcz póki masz siłe!
Mieli rację.
Nie poddam się. Nie! Rozumiecie? Nie umrę . Mam tyle ofiar na sumieniu że jedna w te czy wewte...
Otworzyłam spowrotem oczy i zobaczyłam jak coś mówi. Ale nie padszył się na mnie. Bezczelnie pewny siebie... Brzydzę się nim.
Zaczęłam się czołgać na plecach. Chciałam uciec... nie. Ja MUSIAŁAM uciec. Szybko. A on był na tyle arogancki że nawet na mnie nie spojrzał. Gdzie kinkretnie zmierzałam? Yyy... niewiem. Ale chyba do mojej rzeki. Woda. Woda , kminicie? Tam była woda... Gdy wreszcie byłam z 15 metrów od niego , wydarłam się najgłośniej jak tylko mogłam
-CLARISSE! POMUSZ MI!
Czemu Clar? Było koło piętnastej. A ona w tedy ma dyżur
-CLARISSE! RATUNKU!
Dalej krzyczałam. A Polifem sie zorientował. Juz biegł w moim kierunku. A ja nadal krzyczałam. Tylko Clar mogła mi pomóc.
Polifem biegł do mnie.Szybko. A ja musiałam krzyczeć. Gdy cyklop był przy mnie, Podniósł mnie i zaczął mną trząść . Krzyczał coś przy tym... a mi sie coś przypomniało. To co mówił Jackson tuż przed misją w marcu... że jakiś cyklop go dopadł i coś seplenił.. Polifem też seplenił. A więc ten oblech był tu już od dawna Dlatego kilku satyrów wróciło.
Dokładnie w tym momencie jak uświadomiłam sobie że nadal trzymam w dłoniach miecz , ale co z tego? On mnie trzymał za ramiona i wrócił do swojej wilkiej postaci. Nie miałam szans. Wydawało mi się że on mniażdży moje ramiona. Zaczęłam wrzeszczeć i go wyzywać. Mam umrzeć? Dobrze. Ale nie dam się już nigdy więcej poniżać!
Gdy myślałam już że jest po mnie , usłyszałam ... ją.
-ZOSTAW JĄ!- wydarła się moja siostra , rzucając dzidą. Trafiła go w dłoń.
On krzyknął z bólu i mnie puścił . Upadłam na trawę. Zaraz po tym moja siostra rzuciła się do boju.
Była niesamowita. Walczyła z nim , poprostu... yy... {BLOG PODLEGA CENZURZE}
Przez ten czas zajęła się mną Annabeth.
Czas przestał płynąć.
Polifem ryknął odrzucając od siebie Clar. Chwycił mnie za nogę i wciagnął do wody.
Znowu się zaczeło.
Gwałt.
Ból.
Miałam dość.
Jakbym mogła to bym sobie podcięła żyły , tak jak Nina.
Chciałam umrzeć.
Nagle ... nie wiem co wam napisać. Poprostu krzyknęłam
-Ojcze ratuj!
Podziałało. Od razu , rozumiecie? Ares pojawił się z nikąt .Wyciągnął mnie z wody.
Nie wiem co się dalej działo.
Nic niepamiętam. Chyba... straciłam przytomność.
***
Obudziłam się w szpitalu. Wiecie co? WSZYSCY przy mnie byli. Od Niny po Abii czy Cass. A przede wszytkim Phil.
No może nie każdy , bo niektórzy... wiecie. Ale ja się opuścił to zaczynałąm wrzeszczeć.
Ale największy atak , dostałam gdy odwiedzili mnie synowie Posejdona.
Percy wszedł , do domku Aresa. Moi bracia spojrzeli na niego wrogo , ale ja jakoś specjalnie nie zareagowałam. Spojrzałam na niego tylko z lekkim strachem ,a le nic o prócz tego. To był Percy. Heros. Nie cyklop. Mój przyjaciel. ... wiecie... nawet się uśmiechnęłam. Ale w tedy za nim wszedł Tyson.
Moja reakcja była natychmiastowa. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Panika. Strach.
Przestawałam być sobą. Cała sie trzęsłam.
-Wyjdź stąd- warknął Phil , podchodząc do niego- Już! Wynocha!
-Nie mów tak do niego!- zawołał Percy
Phil juz otwierał usta ale Nina krzykneła
-Uspokójcie , sie! Adara się boi debile!
-Nie jesteś dzieckiem- wymamarotałam. Cała sie trzęsłam.
-Nie słyszysz?!- zawołał Phil
-Ej!- wtrącił się Peter- Chłopaki wyjdźcie , pogadamy na zewnątrz.
I chyba pogadali
***
Dużo gadałam z Cassandrą i Abi , polubiłam je.
***

------------------
Taaa -.- kiepsko , wiem


1 komentarz:

  1. Wcale nie kiepsko!! Powiedziałaby, że...ale wyczytałam, że blog podlega cenzurze :3
    Więc napiszę, że świetny rozdział. I ogólnie blog.
    Oj, chyba muszę się cofnąć do pierwszych rozdziałów. Ups! Trochę tego będzie! :)

    Oczywiście obserwuję.

    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://maagicspencer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń