sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział XXXVI - burza uczuć-


W tym rozdziale skupie się na uczuciach Adary i Phila (po kolei):3 Raz bd pisać w narracji trzecioosobowej  A teraz: spróbujcie sb wyobrazić Adarę: wysoka brunetka z pięknymi srebrnymi oczami. Oraz Phila: ideał chłopaka: wysoki , umięśniony blondyn z niebieskimi tęczówkami.
 miłego czytania!! Polecam dwie piosenki , ale nie do czytania na równo z ich słuchaniem. Poprostu ay podkreślić trud ich sytuacji. Chyba nie trudno jest sobie wyobrazić ich z nerwowymi ruchami itp ;)
***
 http://www.youtube.com/watch?v=hjUtDjcej2s

Czuła się okropnie.  Nie mogłam mieć mu  za złe że chodzi z Cassandrą. Ale pamięta jak do niej zarywał. ..
-Ja codziennie rzucam dyskiem.
-Nie musisz , sam ci wypada…- nie mogła się powstrzymać od tej uwagi. On to zignorował i kontynuował.
-Doskonale władam nożem.
-Łyżką i widelcem? No chyba nie , ty jesz palcami.
Ale wówczas leżała na łóżku , w zaciśniętej dłoni trzymając chusteczkę. Wszystko ją bolało. Od serca po głowę. Nie chciała płakać.  To nie było w jej naturze. Często coś tak ją bolało że wręcz nie umiała płakać. Nie chciała płakać.
Minęło dużo czasu , to nie był dobry pomysł od tamtej chwili wiele się zmieniło , od zerwania skończyła się ta więź między nimi. Bardzo chciała zapomnieć. Tak jak mu wybaczyć , to że z nią chodzi. Ale co tu było do wybaczania?! On wybrał tamtą drogę. A byli ze sobą szczęśliwi. –przypominała sobie te wszystkie śmieszne miny , jak ich dłonie się dotykały.  A teraz? Wszystko się skończyło. Nie umiała patrzeć jak on całuje się z inną. Zawsze miała ochotę dać mu z liścia. Ale tak nie mogła. Mieli być przyjaciółmi- to też nie wyszło.  Przez pierwsze dwa dni normalnie rozmawiali. Chociaż nawet wówczas ‘normalni’ to było złe słowo. Czwartego  dnia doszło do sprzeczki.
Zmierzała na trening łucznictwa , gdy nagle ktoś ją mocno chwycił za łokieć.
-Ej!- zawołała , próbując się wyrwać wysokiemu osobnikowi. Philowi. –Puść mnie.- wycedziła.
-Musimy porozmawiać.- odparł.
-Puszczaj!- zawołała , a wówczas chłopak , jakby poparzony , wypełnił prośbę córki Aresa.-Czego?
Zmarszczył brwi spoglądając na swoją dłoń po czym otrząsnął się i powiedział.
-Chcę pogadać.
-Nie ma o czym – prychnęła.
-A właśnie że jest. Mieliśmy być przyjaciółmi…
-I jesteśmy. Tyle?
-Nie.-zaprzeczył stanowczo- Adara , słuchaj mnie , okej? Mieliśmy być przyjaciółmi ale kij z tego wyszło. A się kochamy…
-Już ci mówiłam co myślę o naszej miłości. Zrozum.
-Nie umiem!
Po czym mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Odepchnęłam go i spoliczkowałam wściekła. Znowu drgnął , przy moim dotyku.
-Posłuchaj mnie Phil- zaczęłam- jesteś młodym , ślicznym chłopakiem. Ułożysz sobie życie. Masz szesnaście lat , ty nie wiesz co to miłość.
-Ale Adara…
-Zajdź sobie kurde dziewczynę i oboje będziemy happy!  Cassandrze się podobasz ! Puść!
ITP…
Ale gdy trochę czasu później , zobaczyła jego status z córką Hekate i jak wspólnie chodzili po Obozie trzymając się za rączki , to  miałam ochotę komuś przywalić.  Ale nie zrobiłam tego (widzicie jako samokontrola? {Wesoła minka}) , tylko odwróciłam się na pięcie i poszłam do domku. Pprzytuliłam tam Clar , ale bardzo nie chciałam ani ryczeć , ani jej mówić. Znaczy , do piątki wróciłam właśnie w celu wyżalenia się siostrze , ale weszła Amber .
On się tym stoczył na całkowite dno i okazał się chamem. Przynajmniej tak sądziłam na samym poczatku , jak się tylko dowiedziałam o jego miłości z Cass. Trzynastoletnia , dziewczynka , zauroczona w największym przystojniaku.  Ale on był z nią długo. Zaczęłam wierzyc w ich miłość.
Tej nocy podeszła do okna , i patrzyła na pełnie. Bolało ją to wszytsko. Tylko czemu? Nie pwoinno. Zbliżała się wojna. To ją się powinnam martwić a nie jakimś tępym kobieciarzem.  Ale Phil tym wszystko zniszczył. Chociaż to ona zaczęła. Przestała się do niego odzywać i go ignororwała.  Ale była nastolatką! Każdemu się sdarzają takie odpały… Ale nie. Adara , koniec. Miała go dość. Przesadzał.  I to gruba. Wściekła rzuciła kubkiem o całą długość domku. W oczach miała łzy bezsilności i dyszała ciężko. Zaczęła trzepać głową , bo jej rozpuszczone loki , nie pozwalały jej normalnie patrzeć , chociaż było tak ciemno , że i odsłonięcie oczu , mało dało.  To było straszne , uczucie. Taka bezsilność…  spojrzała w bok na lusterko od ojca , i zobaczyła w nim nieregularny kształt. To ją jeszcze bardzej wkurzyło i wrzasnęła. To obudziło jej rodzeństwo. Wszscy zaczeli marudzić , ‘’Ad , po coś nas obudziła’’ i tak dalej.
-Adara…- wyszeptała Clarisse , chywytając siostrę za dłoń. –Co się stało?
-Nic.
***
http://www.youtube.com/watch?v=8Qd5CSBTitM

Był załamany nad swoją głupotą. Nikogo nie było w domku , całe jego rodzeństwo siedziało u Hermesa i grali w karty. Tylko on został. Siedzia,ł na swoim łóżku , czując w sobie bezsilność. Wziął do ręki oprawione zdjęcie z Cassandrą. Zza niego wypadło drugie. Jak się całował z Adarą , a ona , przyterzymywała jego  kapelusz. Wziął głęboki oddech , patrząc na roześmiane oczy swojej byłej , które ledwo co było widać , spod ciemnych okularów. Przypomniał sobie tamten dzień
-Kocham cię- wyszeptał wówczas  z uśmiechem – choć to może stare i kiczowate słowa.
Ona się wówczas roześmiała.
Dla niego to były najcudowniejsze chwile życia. Naprawd ę , wiązał swoją przeszłość z nią.   W tamtych czasach , jego umysł , nie działam jak zawsze , jego psychika była inna. Ale był głupi. To był tylko mit. Córka Aresa sama się przyznała że nie była pewna czy go kocha. A jednak go całowała . Okazała się szmatą.  Jak by mógł to by przeklnął ten momement , jak wszedł na jej orbitę. Zauważył kolejne zdjęcie. Jak Adara na łące kręciła się w kółko , w dłoni trzymając rożek z lodem włoskim. Przypomniał sobie jej śmiech… jeśli on te był fałszywy , to cała córka boga wojny jest jednym wielkim kłamstwem.  Ale jej oczy były takie cudowne. Srebrne , jak księżyc.  One musiał być prawdziwe. Wierzył w to i miał tą nadzieję , chociaż wiedział że nadzieja jest matką głupich. Jej oczy… chciał zapomnieć o całym świecie i ciągle się na nie patrzeć.   Było w nich całe niebo. Gwiazdy. Gdy oboje tańczyli na potańcówkach , podziwiali ich wszyscy.
Ale nagle… czar prysnął. Ona wszystko zniszczyła , nie wiedział czemu. Odebrała mu całe szczęście.
‘’Życie stało się sączącom się trucizną’’.
Jej piękne oczy , już nigdy mu się nie przyśnią. Pamiętał przeszłość: tą cieniutką linię miedzy miłością a nienawiścią. Teraz to wracało. Ale jak kiedyś. Już jej nie dokuczał. Po prostu chciał zapomnieć. Ale nie umiał. Ale miał  piękną nową dziewczynę , niedawno dostał złoty łuk od ojca i bilety na Euro. Peter nie umarł- pierwszy przyjaciel nie zginął po ponad roku znajomości. Zawsze gineli.
Miał wszystko czego zapragnęła dusza. Ale żył żalem i chęciom zemsty. Jak jakiś Monte Christo. To bło chore.
Chyba że… czy to naprawdę była miłość? Może to  było tylko złudzenie? Ale kij z tym. Dziś oboje mogą żyć zaledwie pustym wspomnieniem. On dał jej wolność , na pewnien czas , aby od siebie odpoczeli. Jaki był głupi… ta wolność ich zniszczyła. Zaraz po ich zerwaniu , zagaił o rozmowę. Pokłócili się.
-Adara!- zawołał. Ponownie ją chwycił , mimo bólu , jaki  czuł , gdy prąd przeszył jego ciało. Zdziwił się , bo to było już któryś raz z kolei. –Ja igdy nie chciałem się z tobą rozstawać ,powiedz: dlaczego przestaliśmy ze sobą rozmawiać?
-To nie jest nam dane- syknęła dziewczyna-Ja ci kazałam już siedzieć w salonach szczęścia?
-Nie udawałem NIGDY kogoś kim nie byłem- odparł- nie przyjmowałem żadnych propozycji która by była wrew nam. Wolałem umrzeć niż cię stracić. A ty wszystko zepsułaś. Nie będę czekał całe życie jak Florentino za Ferminą.
-A kto ci każe , co?- zawołała- Ja nie wchodze do tej samej rzeki dwa razy. Skończyło się klęskom. Nie będę powtarzała błędu z Apollem.
Chciała iść , ale ją pociągnął z całej siły do siebie. Byli twarzą w twarz. Oboje wściekli. I jak on móg mysleć że będą kiedy kolwiek jeszcze razem?!
-Jak masz uczucia powinnaś cierpieć tak jak ja. – nie odpowiedziała , tylko zacinęła żeby i nadal patrzyła mu w oczy-Za te noce gdy brakowało mi oddechu.- dziewczyna prychnęła , uśmiechając się zadziona jego bezczelnością. - Obyś dryfowała i nie znalazła brzegu. Ukojenia, szczęścia, przystani, nigdy Dziś jestem inny, nie wracaj, jestem zimny
-Ułoże sobie życie. Zrozum. Nas już nic nie łączy…
To rozmowa nadal mu się śniła po nocach. To był koszmar.  Wstał i rzucił zdjęciem z Cassandrą na łóżko. To z Adarą wziąl i podszedł do okna. Otworzył je i poczuł jak zimny wiatr mierzwi jego blond włosy. W dłoni zmiarzdżył zdjęcie z swoją byłą i wziął zamach. Rzucił zdjęcie tak daleko jak tylko umarł i poczuł jak pojedyncza łza płynie po jeg policzku. Ale nie mógł już na nie patrzeć. Zaczął sobie targać włosy. Wszystko było przeciwko niemu. Z rogu parapetu dojrzał zakurzone zdjęcie. Znowu z Córką Aresa. Ale tam się przytulali. Zacisnął powieki. Jedno z ich pierwszych wspólnyc zdjęć.
To wszystko było okropne. Los się nimi bawił. Nie potrzebnie oboje weszli w sprzeczke z Afrodytą…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz