Z naszego domku na misję wstawili się : Arthur , James ,
Clarisse i ja. Z domku Apolla : Phil , Lilianne (czyli Lily , ) Michael ,
Katie, Riley i Patric.
-Jeszcze raz : będzie dowodził domek Aresa- powiedział
Chejron- Czyli Clarisse i jej zastępczynią jest Adara. Przewodniczący domku
Apolla , Phil jest na równi z Adarą , zrozumieliście , dzieci?
Pokiwaliśmy głowami.
-Myślę że w dziewiątkę dacie sobie radę. – ciągnął centaur-
Powodzenia dzieci.
Wyszliśmy z Wielkiego domu. Ja chciałam wyjść jako ostatnia.
Nie powiem miałam stresa i to sporego . Ale wszyscy stwierdzili że wróciłam do
normy i mogę spokojnie tam jechać.
Philip też chciał wyjść ostatnio i równocześnie chcieliśmy wyjść z pomieszczenia. Jak zauważyliśmy to ,
spojrzeliśmy na siebie nic nie mówiąc. W końcu Phil się cofnął o krok , lecz ja
ani nie drgnęłam , tylko patrzyłam się na podłogę. Byłam bardzo spięta , bałam
się że zawalę. Tylko tego mi to kurde brakowało. Phil położył dłoń na moim
ramieniu.
-Będzie dobrze…- obiecał.
Spojrzałam na jego dłoń. Nie chciałam żeby mnie dotykał.
Wówczas przechodził mnie prąd po całym ciele , co mi się nie podobało.
Chyba to zauważył bo zdjął , ale coś mnie w tym zdziwiło.
Tak jakby go kopnął prąd. Wykrzywił twarz w bólu po czym się
uśmiechnął.
- Na pewno , Ad.
Pokiwałam głową.
-Wiem. Uda się. Jak
zawsze.
Chwila milczenia , zawstydziła mnie nieco , wiec po
stanowiłam ją przerwać. Równocześnie nie miałam zamiaru nic mówić. No bo po co?
Po prostu wyszłam ,ale odwróciłam się na
moment. On nadal się na mnie patrzył. Ale wówczas wpadłam na Cassidy.
-O , hej , Cass- powiedziałam , widząc ją.
-Yhm… cześć Adara- powiedziała niechętnie.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Nie , ale chcę pogadać z moim chłopakiem.
-Acha… to życzę miłej rozmowy.- wymamrotałam. No ale cóż.
Znacie mnie. No chyba. A więc wiecie że ja mam gumowe ucho i zachcianki.
Postanowiłam posłuchać tej rozmowy.
-… ja mam tego dość!- krzyczała rozhisteryzowana Cassandra-
oglądasz się za każdą…
-Uspokój się- odparł Phil- za żadnymi się nie oglądam ,
jasne? Że popatrzyłem się na jedną nie robi ze mnie jakiegoś dziwkarza ,
okej?
-Właśnie! Za jedną , ale ile razy!
-No ile!? I za którą!?
-Adarą!
No cóż… spodziewałam się że wystąpienie tu mojego nazwiska
jest zaledwie kwestią czasu (skromna ja ).
-Co? – warknął tępo Phil-Oświecę cię jeśli masz opóźnione
rozumowanie: Ad jest moją byłą !
-To czemu się za nią oglądasz?!
-Na bogów… Mnie z nią już nic nie łączy! Nawet niezbyt
często z nią gadam!
-A teraz!?
Była chwila ciszy. Uśmiechnęłam się w duchu , nawet nie wiem
czemu… chyba wraca moja wredna natura. Tak: zła Adara córka Aresa co niszczy
ludziom związki , i której gwałt zniszczył psychikę i nie może się pogodzić ze
stratą eksa . Oto nowe ploty na mój temat. Ekstra , super. Hip hip hurra!
-Posłuchaj mnie.
Twoja zazdrość doprowadza mnie do szału. Nie mam pojęcia o co ci chodzi
ale się łaskawie ogarnij .
-Bo co!?
-Bo z tobą zerwę! Jak zaczęliśmy ze sobą chodzić , byłaś śliczną
, miłą córką Hekate. Ale teraz mam ciebie dość!
Nie słuchałam dalej. Odeszłam aby pożegnać się z Niną.
Oni już wsiadali do
samochodów. Dzieciaki Hefajstosa przerobili je ab zamieniały się w
rydwany. Ale ja zostałam w tyle.
Chciałam się pożegnać z Niną.
-Pa , misiek- powiedziałam przytulając ją.
-Znowu się rozstajemy…- odparła Nina- będę tęsknić…
-Nie będzie mnie , kilka dni- powiedziałam , uśmiechając
się.
-Pa…- mocniej mnie przytuliła. Gdy się puściłyśmy otarła
łzę.
-Ninuś , nie płacz , proszę- poprosiłam , poprawiając jej
kosmyk włosów.
Pokiwała głową.
-Pa- powiedziała zdecydowanie.
-Pa…- wyszeptałam. Obie ucałowałyśmy się w policzek i każda
poszła w swoją stronę.
Moim samochodem kierował Arthur a koło niego siedział James.
Ja , Katie i Clarisse siedzieliśmy na tylnych siedzeniach.
Katie stukała palcami
ostrze swojego miecza. Po pewnej chwili zaczęło mnie to irytować (po chwili –
minuta).
-Katie- powiedziałam czepialsko. –Uspokój się.
Spojrzała na mnie zdezorientowana. Aż okulary jej spadły.
Podniosła je i otarła.
-Tak?- zapytała.
-Przestań- syknęła moja siostra.
-Okej.- I rzeczywiście , przez dwie minuty siedziała
spokojnie , a ja grałam z siostrą w kamień , papier , nożyce. Ale w tedy ona
zaczęła podśpiewywać sobie jakąś debilną melodyjkę , typu : ona tańczy dla
mnie. Nie rozumiem ludzie co wy w tym
widzicie. To jest taka głupi piosenka że aż żal. Nie zmusza do myślenia , a
tekst jest beznadziejny. Taka melodyjka
jest w pluszakach , przy których klikniesz na brzuszek to wydają melodyjkę .
Dokładnie zgadza się z Łozem z Afromentalu , nawet go tu zacytowałam.
-Katie!- powiedziałyśmy obie z Clar.
-Hm?
-To jest irytujące.- powiedziałam.
-Adara- zdziwiła się la Rue-‘ Irytujące?’ skąd ty znasz
takie słowa?!
-Chodziłam z dzieckiem od Apolla.- podsumowałam.-Katie.
Mogłabyś się uspokoić?
Pokiwała głową.
-Ale masz nerwa- powiedziała Clarisse.
-P…pierwsza misja. Taka na poważnie.- wyjąkała Katie.
Westchnęłam.
***
-Na lewo , debilu!- wydarłam się na Patrica. To nie pomogło.
I tak stracił głowę. Najlepsi byli moi bracia. Walili równo. Praktycznie każdy kto im się podwinął , po
chwili ginął. Nad naszymi głowami przefrunął piękny , duży rydwan. My go nie mieliśmy , walczyliśmy tylko
lądowo. Wyciągnęłam strzałę i trafiłam jednego herosa prosto w pierś , po czym
ten zleciał z rydwanu , i zajął się nim Riley z Katie. Na moje plecy skoczyła jakaś wroga heroska.
Chciała mnie udusić , ale chyba nie umiała. Żałosne. Starczy 5 kilogramów , po obu stronach szyi aby kogoś
udusić , a ona swoje palce cisnęła na
moich obojczykach. Zrzuciłam ją z pleców . Jak leżała , to usiadłam na jej
plecach i nogami unie szkodziłam jej
nogi. Następnie Pociągnęłam ją za włosy do siebie , co spodobało jej bolesny
jęk. Ale to była bitwa , a ja byłam wojowniczkom , nie mogłam mieć skrupułów.
Podcięłam jej gardło. Wyleciał z niej strumyk krwi , na wszystkie strony.
Poszło nawet trochę na moją zbroję.
-Moja siostra!- usłyszałam krzyk , za sobą. Kolejna
dziewucha , się na mnie rzuciła , ale nie zdążyła , bo… no cóż. Przecięłam jej
brzuch na pół. Zapewne czujecie teraz
obrzydzenie. Ale to była bitwa. Musiałam zabijać , każdym możliwym sposobem.
Ale jest jeden plus! Umarła szybko (jestem kiepska w pocieszaniu)!
Koło mnie James , akurat wbijał swój miecz w twarz jakiegoś
innego herosa. Nawet nie byłam w stanie ustalić jego płci. Jeśli mówi się o
okrucieństwie dzieci Aresa to James i Artur pierwsi podchodzą na myśl. Oni
są…okropni. Nawet ja taka nie jestem. Oni się w każdym celu wdali w ojca. Krew
jest ich żywiołem. Chejron rzadko wypuszcza ich z obozu. I dobrze. Od razu by
trafili na policję. Są po prostu niebezpieczni. Jak Clarisse. I ja.
Wówczas uświadomiłam sobie że to koniec tej bitwy. Phil zestrzelił wszystkich z rydwanu i po
chwili z Michaelem i Lily stali na nim i krzyczeli że wygraliśmy.
-Piąteczka- powiedziała Clarisse i przybiłyśmy piątkę.
-Yea…- uśmiechnęłam się. Następnie moja siostra spojrzała na
Phila i wydarła się coś żeby wracał i oddawał jej własność , bo chcę się już
przelecieć na swoim rydwanie.
-Chyba sobie żartujesz dziewczynko- odparł Michael- To nasza
zdobycz.
-Co ty pieprzysz? – warknął Artur.
-No Michael , ma
rację- przytaknęła Lily , schodząc z rydwanu.
Zaśmiałam się.
-No chyba nie , malutka.- prychnęłam , ale dość spokojnie.-
To my dowodziliśmy misją.
-Ale my zdobyliśmy
ten rydwan. – zauważyła Lily.
-I kij z tego!- zawołała Clarisse- Gdyby nie Adara
przestrzeliła połowę herosów z rydwanu ,
to nic byście nie zrobili!
-Ale zrobiliśmy , nie?- odparł spokojnie Phil.
-Ja ci zaraz deklu powiem ile zrobiliście!- ryknął James ,
pokazując swój ostry miecz.
-No niby co!?- popatrzcie: taka mała fretka z tego Michaela
a tak pyskata że najchętniej bym go wsadziła do pudełka (bez dziurek)i wysłała
do Transylwanii aby go pogryzł jakiś wampir. Na serio go nie lubię. Nawet z nim nie gadam , brak mi słów co do
jego głupoty.
-Ejejejej!- zawołałam się wcinając między nimi.
-Co siostra? Nie chcesz rozpruć tego gronostaja?!- zawołał
Artur
Spojrzałam na niego po czym stwierdziłam.
-Chcę. Ale załatwimy to w Obozie. Tam ktoś może zahamować
twoje mordercze instynkty.
-Ale...- zaczął James , lecz moja jakże cudowna i kochana
siostrzyczka powiedziała:
-To jest nasza misja. A więc i nasz łup. Po czyjej stoisz
stronie , Adara!?
Zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego pytania. Ja zawsze
walczyłam u boku Aresa. Ale tym mnie zdziwili.
-Po waszej- odparłam po chwili- Jestem córką Aresa i jestem
z tego dumna , ale pomyślmy logicznie…
-Właśnie jesteś córką Aresa nie Ateny , ty nie musisz myśleć
logicznie.- powiedział kąśliwie Michael.
Pokazałam mu swój miecz.
-Ona ma rację- stwierdził bez emocji Phil-Pogadamy w Obozie…
-Zgadzasz się ze mną?- zdziwiłam się.
Nie odpowiedział .
***
-Acha.- podsumowałam całą sytuację.
-Tylko tyle masz do powiedzenia!?- wydarła się na mnie
Clarisse – To MY dowodziliśmy tą misją! Nasza misja to NASZ łup!
-Ale to MY go zdobyliśmy!- zawołała Lily.
Chejron chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam .
-Chcę ten rydwan , ale zaraz będzie bitwa ostateczna , to
jest chyba ważniejsze!
-Nie!
-Adara ma rację- uznała Chejron. Wszyscy spojrzeli na niego
zaskoczeni.
-Serio?
-Są sprawy ważniejsze. Jak na
razie to koniec tej rozmowy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz