sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział XXXVII - Nalot na Filadelfie-


Z naszego domku na misję wstawili się : Arthur , James , Clarisse i ja. Z domku Apolla : Phil , Lilianne (czyli Lily , ) Michael , Katie, Riley  i Patric.
-Jeszcze raz : będzie dowodził domek Aresa- powiedział Chejron- Czyli Clarisse i jej zastępczynią jest Adara. Przewodniczący domku Apolla , Phil jest na równi z Adarą , zrozumieliście , dzieci?
Pokiwaliśmy głowami.
-Myślę że w dziewiątkę dacie sobie radę. – ciągnął centaur- Powodzenia dzieci.
Wyszliśmy z Wielkiego domu. Ja chciałam wyjść jako ostatnia. Nie powiem miałam stresa i to sporego . Ale wszyscy stwierdzili że wróciłam do normy i mogę spokojnie tam jechać.  Philip też chciał wyjść ostatnio i równocześnie chcieliśmy wyjść  z pomieszczenia. Jak zauważyliśmy to , spojrzeliśmy na siebie nic nie mówiąc. W końcu Phil się cofnął o krok , lecz ja ani nie drgnęłam , tylko patrzyłam się na podłogę. Byłam bardzo spięta , bałam się że zawalę. Tylko tego mi to kurde brakowało. Phil położył dłoń na moim ramieniu.
-Będzie dobrze…- obiecał.
Spojrzałam na jego dłoń. Nie chciałam żeby mnie dotykał. Wówczas przechodził mnie prąd po całym ciele , co mi się nie podobało.
Chyba to zauważył bo zdjął , ale coś mnie w tym zdziwiło. Tak  jakby go kopnął prąd.  Wykrzywił twarz w bólu po czym się uśmiechnął.
- Na pewno , Ad.
Pokiwałam głową.
-Wiem.  Uda się. Jak zawsze.
Chwila milczenia , zawstydziła mnie nieco , wiec po stanowiłam ją przerwać. Równocześnie nie miałam zamiaru nic mówić. No bo po co? Po prostu wyszłam  ,ale odwróciłam się na moment. On nadal się na mnie patrzył. Ale wówczas wpadłam na Cassidy.
-O , hej , Cass- powiedziałam , widząc ją.
-Yhm… cześć Adara- powiedziała niechętnie.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Nie , ale chcę pogadać z moim chłopakiem.
-Acha… to życzę miłej rozmowy.- wymamrotałam. No ale cóż. Znacie mnie. No chyba. A więc wiecie że ja mam gumowe ucho i zachcianki. Postanowiłam posłuchać tej rozmowy.
-… ja mam tego dość!- krzyczała rozhisteryzowana Cassandra- oglądasz się za każdą…
-Uspokój się- odparł Phil- za żadnymi się nie oglądam , jasne? Że popatrzyłem  się na  jedną nie robi ze mnie jakiegoś dziwkarza , okej?
-Właśnie! Za jedną , ale ile razy!
-No ile!? I za którą!?
-Adarą!
No cóż… spodziewałam się że wystąpienie tu mojego nazwiska jest zaledwie kwestią czasu (skromna ja ).
-Co? – warknął tępo Phil-Oświecę cię jeśli masz opóźnione rozumowanie: Ad jest moją byłą !
-To czemu się za nią oglądasz?!
-Na bogów… Mnie z nią już nic nie łączy! Nawet niezbyt często z nią gadam!
-A teraz!?
Była chwila ciszy. Uśmiechnęłam się w duchu , nawet nie wiem czemu… chyba wraca moja wredna natura. Tak: zła Adara córka Aresa co niszczy ludziom związki , i której gwałt zniszczył psychikę i nie może się pogodzić ze stratą eksa . Oto nowe ploty na mój temat. Ekstra , super. Hip hip hurra!
-Posłuchaj mnie.  Twoja zazdrość doprowadza mnie do szału. Nie mam pojęcia o co ci chodzi ale się łaskawie ogarnij .
-Bo co!?
-Bo z tobą zerwę! Jak zaczęliśmy ze sobą chodzić , byłaś śliczną , miłą córką Hekate. Ale teraz mam ciebie dość!
Nie słuchałam dalej. Odeszłam aby pożegnać się z Niną.
 Oni już wsiadali do samochodów. Dzieciaki Hefajstosa przerobili je ab zamieniały się w rydwany.  Ale ja zostałam w tyle. Chciałam się pożegnać z Niną.
-Pa , misiek- powiedziałam przytulając ją.
-Znowu się rozstajemy…- odparła Nina- będę tęsknić…
-Nie będzie mnie , kilka dni- powiedziałam , uśmiechając się.
-Pa…- mocniej mnie przytuliła. Gdy się puściłyśmy otarła łzę.
-Ninuś , nie płacz , proszę- poprosiłam , poprawiając jej kosmyk włosów.
Pokiwała głową.
-Pa- powiedziała zdecydowanie.
-Pa…- wyszeptałam. Obie ucałowałyśmy się w policzek i każda poszła w swoją stronę.
Moim samochodem kierował Arthur a koło niego siedział James. Ja , Katie i Clarisse siedzieliśmy na tylnych siedzeniach.
Katie  stukała palcami ostrze swojego miecza. Po pewnej chwili zaczęło mnie to irytować (po chwili – minuta).
-Katie- powiedziałam czepialsko. –Uspokój się.
Spojrzała na mnie zdezorientowana. Aż okulary jej spadły. Podniosła je i otarła.
-Tak?- zapytała.
-Przestań- syknęła moja siostra.
-Okej.- I rzeczywiście , przez dwie minuty siedziała spokojnie , a ja grałam z siostrą w kamień , papier , nożyce. Ale w tedy ona zaczęła podśpiewywać sobie jakąś debilną melodyjkę , typu : ona tańczy dla mnie.  Nie rozumiem ludzie co wy w tym widzicie. To jest taka głupi piosenka że aż żal. Nie zmusza do myślenia , a tekst jest beznadziejny.  Taka melodyjka jest w pluszakach , przy których klikniesz na brzuszek to wydają melodyjkę . Dokładnie zgadza się z Łozem z Afromentalu , nawet go tu zacytowałam.
-Katie!- powiedziałyśmy obie z Clar.
-Hm?
-To jest irytujące.- powiedziałam.
-Adara- zdziwiła się la Rue-‘ Irytujące?’ skąd ty znasz takie słowa?!
-Chodziłam z dzieckiem od Apolla.- podsumowałam.-Katie. Mogłabyś się uspokoić?
Pokiwała głową.
-Ale masz nerwa- powiedziała Clarisse.
-P…pierwsza misja. Taka na poważnie.- wyjąkała Katie.
Westchnęłam.
***
-Na lewo , debilu!- wydarłam się na Patrica. To nie pomogło. I tak stracił głowę. Najlepsi byli moi bracia. Walili równo.  Praktycznie każdy kto im się podwinął , po chwili ginął. Nad naszymi głowami przefrunął piękny , duży rydwan.  My go nie mieliśmy , walczyliśmy tylko lądowo. Wyciągnęłam strzałę i trafiłam jednego herosa prosto w pierś , po czym ten zleciał z rydwanu , i zajął się nim Riley z Katie.  Na moje plecy skoczyła jakaś wroga heroska. Chciała mnie udusić , ale chyba nie umiała. Żałosne. Starczy  5 kilogramów , po obu stronach szyi aby kogoś udusić , a ona swoje  palce cisnęła na moich obojczykach.  Zrzuciłam  ją z pleców . Jak leżała , to usiadłam na jej plecach  i nogami unie szkodziłam jej nogi. Następnie Pociągnęłam ją za włosy do siebie , co spodobało jej bolesny jęk. Ale to była bitwa , a ja byłam wojowniczkom , nie mogłam mieć skrupułów. Podcięłam jej gardło. Wyleciał z niej strumyk krwi , na wszystkie strony. Poszło nawet trochę na moją zbroję.
-Moja siostra!- usłyszałam krzyk , za sobą. Kolejna dziewucha , się na mnie rzuciła , ale nie zdążyła , bo… no cóż. Przecięłam jej brzuch na  pół. Zapewne czujecie teraz obrzydzenie. Ale to była bitwa. Musiałam zabijać , każdym możliwym sposobem. Ale jest jeden plus! Umarła szybko (jestem kiepska w pocieszaniu)!
Koło mnie James , akurat wbijał swój miecz w twarz jakiegoś innego herosa. Nawet nie byłam w stanie ustalić jego płci. Jeśli mówi się o okrucieństwie dzieci Aresa to James i Artur pierwsi podchodzą na myśl. Oni są…okropni. Nawet ja taka nie jestem. Oni się w każdym celu wdali w ojca. Krew jest ich żywiołem. Chejron rzadko wypuszcza ich z obozu. I dobrze. Od razu by trafili na policję. Są po prostu niebezpieczni. Jak Clarisse. I  ja.
Wówczas uświadomiłam sobie że to koniec tej bitwy.  Phil zestrzelił wszystkich z rydwanu i po chwili z Michaelem i Lily stali na nim i krzyczeli że wygraliśmy.
-Piąteczka- powiedziała Clarisse i przybiłyśmy piątkę.
-Yea…- uśmiechnęłam się. Następnie moja siostra spojrzała na Phila i wydarła się coś żeby wracał i oddawał jej własność , bo chcę się już przelecieć na swoim rydwanie.
-Chyba sobie żartujesz dziewczynko- odparł Michael- To nasza zdobycz.
-Co ty pieprzysz? – warknął Artur.
-No Michael ,  ma rację- przytaknęła Lily , schodząc z rydwanu.
Zaśmiałam się.
-No chyba nie , malutka.- prychnęłam , ale dość spokojnie.- To my dowodziliśmy misją.
-Ale my  zdobyliśmy ten rydwan. – zauważyła Lily.
-I kij z tego!- zawołała Clarisse- Gdyby nie Adara przestrzeliła  połowę herosów z rydwanu , to nic byście nie zrobili!
-Ale zrobiliśmy , nie?- odparł spokojnie Phil.
-Ja ci zaraz deklu powiem ile zrobiliście!- ryknął James , pokazując swój ostry miecz.
-No niby co!?- popatrzcie: taka mała fretka z tego Michaela a tak pyskata że najchętniej bym go wsadziła do pudełka (bez dziurek)i wysłała do Transylwanii aby go pogryzł jakiś wampir. Na serio go nie lubię.  Nawet z nim nie gadam , brak mi słów co do jego głupoty.
-Ejejejej!- zawołałam się wcinając między nimi.
-Co siostra? Nie chcesz rozpruć tego gronostaja?!- zawołał Artur
Spojrzałam na niego po czym stwierdziłam.
-Chcę. Ale załatwimy to w Obozie. Tam ktoś może zahamować twoje mordercze instynkty.
-Ale...- zaczął James , lecz moja jakże cudowna i kochana siostrzyczka powiedziała:
-To jest nasza misja. A więc i nasz łup. Po czyjej stoisz stronie , Adara!?
Zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego pytania. Ja zawsze walczyłam u boku Aresa. Ale tym mnie zdziwili.
-Po waszej- odparłam po chwili- Jestem córką Aresa i jestem z tego dumna , ale pomyślmy logicznie…
-Właśnie jesteś córką Aresa nie Ateny , ty nie musisz myśleć logicznie.- powiedział kąśliwie Michael.
Pokazałam mu swój miecz.
-Ona ma rację- stwierdził bez emocji Phil-Pogadamy w Obozie…
-Zgadzasz się ze mną?- zdziwiłam się.
Nie odpowiedział .
***
-Acha.- podsumowałam całą sytuację.
-Tylko tyle masz do powiedzenia!?- wydarła się na mnie Clarisse – To MY dowodziliśmy tą misją! Nasza misja to NASZ łup!
-Ale to MY go zdobyliśmy!- zawołała Lily.
Chejron chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam .
-Chcę ten rydwan , ale zaraz będzie bitwa ostateczna , to jest chyba ważniejsze!
-Nie!
-Adara ma rację- uznała Chejron. Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
-Serio?
-Są sprawy ważniejsze. Jak na razie to koniec tej rozmowy…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz