poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział XXIV - to wszytko jest nie fair!-


-Ale to nie fair!- zawoła Nina do Chejrona. Byliśmy w  WD
-Dokładnie!- przytaknęłam zła- To my , przez trzy godziny , dobrze słyszysz. TRZY GODZINY , ciągniemy to coś – wskazałam głową na Amber-  walczymy z herosami , ja stałam z Philem na dachu , ryzykowaliśmy życie , tylko po to żebyś nam za karę kazał pracować w jakimś barze!?
Okazało się że uciekliśmy z internatu , zostaliśmy wyrzuceni , policja nas ściga za porwanie Amber i jesteśmy podejrzewani o cztery zabójstwa. Tego satyra i trzech herosów , którzy nas ścigali. Za morderstwa tych herosów , ja , Phil i Nina a Peter za jazdę samochodem bez prawa jazdy… super.
-To jakaś paranoja , albo oni by nas zabili albo my ich!- nawet Peter się wkurzył i to tak na serio.  A do tego stopnia wkurzyć Petera to nawet ja nie umiem.
-Musicie ponieść konsekwencje swoich działań- odparł spokojnie Chejron
-Jakich działań!?- wrzasną Phil- Co mieliśmy tam zostać!?
-Uciekliście ze szkoły i jesteście ścigani na całym wybrzeżu.
-E no , wczas- mruknęłam. Już nie raz byłam ścigana.
-To nie jest zwykły bar u Ziutka- przerwał nam Chejron- Tam się stołują bogowie. A dziś nawet , ma tam się pojawić Zeus i Posejdon.  Nie maci nic do gadania , Argus was tam zawiezie. A ty , dziecko- spojrzał na Amber. Ta żmija , nie odzywała się i była w jakimś transie. Spojrzała na Chejrona zaspanym wzrokiem
-Tak?
-Ciebie , zaprowadzę do domku Hermesa.
***
-Ej , Adara- powiedział Phil. On był barmanem. Ja kelnerką , a Nina i tym i tym po trochę. Najodpowiedzialniejszy z nas (Peter) dostał najlepszą robotę. On był menadżerem. Taaa… Ja sobie siedziałam za barem i jadłam ciastko , a on mi przerywa lekturę- idź ich obsłuż.
Przy jednym ze stolików usiadło dwóch mężczyzn. Kojarzyłam ich… tylko skąd?
-Kurde- mruknęłam. Nie cierpiałam tej roboty. Zaczynałam nawet rozumieć Dionizosa. Najchętniej przyczyniłabym się do samozapłonu wszystkich moich klientów. Wzięłam notes i dwa menu.
Podeszłam do nich i rzuciłam jadłospisy na stolik.
-Zamawiać , bo czasu nie mam.
Spojrzeli na mnie zaskoczeni.
-To trzeba otworzyć i wybrać danie – wyjaśniłam z ironią- No szybciej!
Jeden z nich , z zielonymi oczami wziął do ręki jadłospis  i zapytał uprzejmie
-Co pani poleca?
-Polecam listy na poczcie- powiedziałam z uśmiechem
Uśmiech spełzł mu z twarzy.
-Przepraszam… -zaczął ten drugi , ale mu przerwałam
-Przeprosiny przyjęte.
On kontynuował:
-Pni wie , kim my jesteśmy , albo chociażby , kim JA jestem?
-Bolek i Lolek?
-My tu rozmawiamy o losach świata , a pani…
-Panie , -wkurzyłam się- ja się z panem nie będę kłóciła jak matka z łobuzem. Jak chcecie zamawiajcie , jak nie , to won mi z knajpy bo tylko miejsce blokujecie!
Ten to będzie Bolek. Spojrzał z niesmakiem na kartę dań po czym powiedział
-Poproszę mleko.
-Krowa jest dwie ulice dalej.
Chyba się załamał. W tedy zielonooki Lolek zabrał głos
-Jest ryba?
-Yhm. Filet.
-A z  jakiej  ryby?
Spojrzałam na niego tępo.
-Wodnej.- warknęłam
-No wiem , że nie lądowej- zaczął- no ale są różne ryby. Jest karp , śledź… a ta jak się nazywa?
-Na bogów- westchnęłam- Nie przedstawiła się , uwierzy pan?
Lolek , poszedł w ślady Bolka i też się załamał.
-To ja ten filet poproszę – wymamrotał
-A ja kiełbasie.
-Kiełbasa dla grubasa. Świetnie.
Wyciągnęłam dłoń. Popatrzył na mnie zdziwiony
-Co?
-Gówno.- warknęłam- Napiwek poproszę.
Dla świętego spokoju dał mi sto dolców.
***
Jak już zjedli , poszłam posprzątać po nich. Zobaczyłam podpisane dwa czeki
Zeus i Posejdon.
Opadłam na krzesło. DO KOGO JA PYSKOWAŁAM?!
-Zwariowałaś?!- wydarł się na mnie Phil- Mało masz problemów , żeby do Zeusa pyskować!?
-Oj , nie przesadzaj – Nina , machnęła ręką- Było minęło. Kto chce koktajl?
-Phil ma rację- powiedział Peter- Przegięłaś. Syn Posejdona ma cię zgwałcić a ty , takie mu teksty puszczasz?
-Przecież nie wiedziałam że to oni!
-A co , po wyglądzie nie poznałaś debilko?!- zawołał Phil. Wstałam z fotela
-Ej , nie takim tonem!- krzyknęłam- Cały czas się rządzisz! Wielki Phil , pan i władca coś mówi a wszyscy mają się go słuchać!
-Jestem od ciebie straszy i za ciebie odpowiedzialny! Jak Peter za Ninę tak ja za ciebie!
-Jedyne dwie osoby które są za mnie odpowiedzialne to mój tata i Apollo!
-Och tak , zapomniałem – zakpił- wybacz. Mamusiu.
Ostatnie słowo powiedział z straszną ironią.
Zabolało mnie. Myślicie że chodzenie z bogiem jest takie super? To się mylicie. Dzieci Apolla nie dawały mi spokoju. Jak tylko szłam mówili na mnie sarkastycznie ‘’mamusiu!’’. To było okropne i bardzo bolało. Ale nie dałam się i ich ignorowałam. Ale tylko na twarzy i w gębie.  Tylko Katie i Lee , z dzieci Apolla jeszcze tak mnie nie nazwały.
Przez chwilę panowała cisza. Następnie uderzyłam Phila z całej siły w policzek.
-Wow- powiedział … Apollo wchodząc do pomieszczenia- Wolałbym kochanie , żebyś nie biła moich dzieci.
-Właśnie , to przemoc w rodzinie , mamusiu- Phil kuł żelazo póki gorące.
-Nie no , Phil – odezwał się Apollo- Bez przesady , dobra?
-Po co tu przyjechałeś?- spytała Nina.
-No , Chejron chce z wami sobie pogawędkę uciąć.- uśmiechnął się- do samochodu.
Jechaliśmy czwórką… jak kiedyś z Oliverem. To było niecały miesiąc temu , a mi się wydaje jakby wieki temu…
***
Chejron chciał nas wysłać na misję. Uznał że jesteśmy najodpowiedniejsi. Ja się ucieszyłam. Jak najdalej od tego baru… ale w tedy mój chłopak , powiedział że nie ma mowy , abym gdziekolwiek pojechała. Dobrze widzicie. On mi NIEPOZWOLIŁ.
-Ty masz mnie za słabą?!- zawołałam, jak byliśmy w lesie
-Jak chcesz się wyżyć to pograj sobie na gitarze!- odparował.- Nigdzie nie jedziesz , i koniec kropka! Nie póki jesteś moją dziewczyną!
-To może zerwiemy , co ty na to!? Chcesz tego?
-A TY tego chcesz?!
Założyłam ręce na piersi i spojrzałam w bok. Nie odpowiedziałam.
-Świetnie- powiedział Apollo- A wiec z nami koniec.
-Posłuchaj…
-Nie chce tego słuchać.
I znikł dosłownie.
Byłam wściekła. Drugi raz zerwałam z nim przez kłótnie. Byłam blisko mojego dębu , więc do niego poszłam. Zobaczyłam świeże jabłko. Chciałam go mieć.
Weszłam na jeden kamień aby sięgnąć.
Przeliczyłam się.
 Poślizgnęłam się i upadłam.
Straciłam przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz