środa, 27 marca 2013

Rozdział XXVII Jak ja kocham moje koszmary

Obudziłam się w szpitalu. Koło mnie siedziała Nina i mi wszystko opisała. Przyniósł mnie i te dwie dziewczyny… Hermes. Podobno z nią rozmawiał. To Luke. On go podobno błagał żeby mnie bezpiecznie zawiózł do obozu.
Acha.
-Idź spać.- poprosiła mnie Nina. Podałam jej swój pusty kubek z mleka. Byłyśmy już u mnie w domku. Clarisse , przed chwilą poszła na trening. Ale długo była ze mną. Moja siostra , jest kochana! Okej , ostatnie przekreślić.
W śnie przeniosłam się do... kajuty gdzie byla trumna Kronosa. Luke klęczał przed trumną. cały się trząsł.
-I po co ci to było chłopcze?- poznałam zimny ton pana Tytanów- Ta dziewczyna? Marna córka Aresa? Dla niej zwróciłeś po pomoc do boga...? Mojego wnuka a twego przeklętego ojca? Po co...?
-Panie...
-Nie przerywaj mi głupcze! Ta Adara... -Przeszedł mnie drecz gdy wypowiedział moje imię- chciałeś aby to ona mmie dopełniła ale sam nie przyszłeś abym mógł...
-Panie...
-To była zdrada Castellan!
-Ona jest świetną wojowniczką...
-Obiło mi się o uszy. Pokonała Neonatiego. A propo mojego syna... zobacz kogo ma.
Nagle ktoś otworzył drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku i natychmiast jakaś niewidzialna siła popchnęła mnie w tamtym kierunku. Po ułamku sekundy Neonati przykładał mi sztylet do szyi. NA TAK KRÓTKO GO ZABIŁAM ?!Tym razem nie miałam miecza aby go zabić jak popszednio.
-Adara!- zawołał Luke zrywając sie z kolan.
-Klęcz!- warknął Kronos
Luke opadł na kolana , ale raczej z bezradności.Ja miałam kamienną twarz. Czułam krew na policzku i podbite oko. A więc walczyłam z tym... czymś. I przegrałam. Żal.
Neonati się śmiał i wykrzywił mi ręke tak że syknęłam z bólu. Tak fajnie jest krzywdzić ludzi ? Rzeczewiście fajny sposób spędzania wolnego czasu , nie ma co.
-Nie!- zawołał Luke
-Przypominasz mi tamtego drugiego blondyna. Syna Apolla... Phisa?
-Phila-odezwałam się wreszcie
-O!
-To dla niej byłeś gotów mnie zdradzić Castellan? Dla tej małej , nic niewartej dziewczyny od Aresa?
-Jestem warta więcej od każdego kawałeczka twojego ciała!-zawołałam
-Jaka wyszczekana!-zaśmiał się Kronos
-Już się nie mogę doczekać jak cię zabije! Jak zniszcze twoje ciało!
Kronos się zaśmiał.
-Nie jesteś do tego zdolna.
-Założymy się?
Znowu ból...
-Musimy zlikwidować dziewczynę.- syknęło to poćwiartowane coś.
-Ad obudź się!- ryknął Luke.
Chwyciłam się ostatniej deski ratunku i zrobiłam pierwsze co wpadło mi do głowy.
Uszczypnęłam się w ręke po czym obudziłam się z krzykiem.
Luke znowu mnie uratował...
***
To kiepski i krótki rozdział ale to nie moja wina. Abi mnie zmusiła xD


Dop. Abi -> Kto tu kogo do pisania zmusza? Małpa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz