sobota, 2 marca 2013

Z iinej beczki- krótka historia Katie cz. 1


Ten rozdział –z innej beczki- dedykuje , tobie Kraszko. Abyś wreszcie w siebie uwierzyła ;*
--------------
Hej. Nazywam się Katie Cook i mam szesnaście lat. Jestem córką Apolla , boga poezji muzyki itp. , itp... Jestem raczej niska , mam małe okulary i jak się pewnie domyślacie- jestem typem poetki. Kocham pisać wiersze , powiadania , czasem też piosenki. Ostatnio nawet wzięłam się za rysowanie , i nadal to kontynuuje. Ale nie po to wcięłam się do tego bloga (chyba jednorazowo…) aby gadać o swoich kompleksach czy (jak sama uważam) nie udanych pasjach. Wcięłam się tu żeby opisać swoją drogę , do szczęścia i miłości. Wiele razy podczas tej podróży , mówiłam sobie , że już mam dość , wylewałam tony łez… To był z jednej strony koszmar z drugiej- jedne z najlepszych dni mego życia.
W Obozie jestem całoroczna. Kilka razy wysyłano mnie do internatu , ale nie udolnie. Uczę się dobrze , a jak na herosa to nawet świetnie- szczególnie z biologii i anglika. Ale ja tam przeżywałam koszmar. Chłopaki ciągle mi dokuczały , dziewczyny obgadywały… każda koleżanka okazywała się być fałszywa. Nawet w Obozie było już o niebo lepiej… tam przynajmniej nikt mnie nie wyzywał 24 godziny na dobę. Więc wróciłam do domku taty , z przyjemnością. Czekało tam na mnie ciepłe łóżko i mój laptop- skarbnica moich dzieł. Na szczęście nikomu nie udało się tam włamać bo bym ze wstydu umarła.W domku były jeszcze moje dwie siostry , Eve i Lily , ale mnie nie zauważyły. Otworzyłam laptop. Na Olimpbooku miałam masę nieodebranych wiadomości od moich internetowych znajomych. Nareszcie! Jak ja się stęskniłam za Lyssą czy Claire!  Już chciałam z nimi popisać , ale do mojego domku wszedł jeden z moich braci , Phil.
-Dziewczyny , chodźcie , jest kolacja!- zawołał , chwycił za swój telefon i wybiegł z domku. Westchnęłam ciężko. Trudo , moje pogawędki z dziewczynami musiały poczekać. Po pierwsze byłam głodna jak cholera , a po drugie , dawno nie widziałam i moich półboskich znajomych. Taką Adarę , Abi czy Ninę…
W pawilonie zdziwiłam się. W moim internacie było z tysiąc uczniów , a więc widok dwudziestu pięciu herosów w tak wielkiej jadalni , nieźle mnie zadziwił. No ale usiadłam na skraju mojego stołu (który był najgłośniejszy , głównie przez Phila) i spróbowałam ignorować wrzaski i s]śmiechy. Tylko ja byłam w tak podłym humorze. Bliźniaki Hood , grali z Peterem i jeszcze dwójką swoich sióstr w Jokera , Abi gadała z Niną (obie siedzą same , ale ich stoły są koło siebie) i chyba opowiadały sobie jakieś żarty , obie śmiały się jak głupie… czyli jak zawsze. Przy stoliku piątym , Adara śmiała się w najlepsze z Clarisse i chłopakami. Obie dziewczyny dopingowały braci którzy walczyli na pięści. Skończyło się trzeba rozbitymi szklankami , które liderki z domu Aresa , zgrabnie schowały pod sąsiedni stół. Annabeth rozmawiała z bratem o architekturze , a reszta (czyli z trzy , cztery osoby) grały w Bingo , albo kółko i krzyżyk. Wszyscy happy , bardzo fajnie a ja sama w rogu Sali. Spojrzałam na Abi. Ona jednak tak śmiała się z Niną że nawet mnie nie zauważyła. Zresztą jak reszta. Wzięłam skrawek papieru i zaczęłam pisać wiersz…
Kolejny dzień dobiegł końca,
Księżyc wschodzi , już nie widać słońca.
Po raz kolejny myślę że jutro lepiej będzie ,
Ta myśl towarzysz mi wszędzie…
W poszukiwaniu weny rozejrzałam się po pawilonie , jeszcze raz. I nagle ktoś otworzył drzwi do jadalni. Weszła dwójka chłopców. Jednego poznałam bez trudu- Nico di Angelo. Ale ten drugi… go już nie kojarzyłam. Kompletnie go nie znałam! Ale był straszy od Nica , może trochę młodszy ode mnie.  Wszyscy się odwrócili jak weszli. Pewnie jakaś obozowa osobistość… tak samo wszyscy się patrzą na moje koleżanki , jak one wchodzą. Adara , która właśnie miała uniesiony kubek mleka (boje się wiedzieć w jakim celu , tak go wysoko trzymała) , uśmiechnęła się do chłopaków i zawołała
-Hej , Nico! Cześć Len!
Len… a więc to tak brzmiało imię tego… chłopaka… ale śliczne! Miał takie ładne brązowe oczy i takie ciemne kudełki… sweetaśnie , jakby to powiedziała Nina.  Ale oni też mnie nie zauważyli. Oboje spojrzeli na córkę Aresa.
-Hejka Ad- powiedzieli równocześnie , po czym się do siebie uśmiechnęli
-Weźcie sobie murzynka , jest pyszny!- odpowiedziała ze śmiechem Adara
-I weźcie też kakao- zaśmiała się Abigail
-Brązowe!- pisnęła Nina , cała czerwona ze śmiechu. Coś mieli za dobry humor
-Brązowy rządzi!- ryknęła Abi
-Na wieki , wieków!- dodała Nina , a Clarisse uniosła dłoń , jak to kiedyś robili ludzie , żeby oddać cześć Cezarowi.
-Zróbmy coś na cześć brązu!- zaproponował Phil
-Toast!- zawtórowała im Adara , wysoko unosząc swój kubek
-Za kogo?- spytał Peter , uśmiechając się. Pewnie wygrał kolejna partyjkę , a co za tym idzie , kilka dolców.
-Za mnie!- powiedziała Ad
-Nie!- ryknęły równocześnie Posejdonowa i Herowa (na bogów , jak to zabrzmiało…)
-No co , ja mam brązowe włosy!
-A ja oczy- powiedział Len równo z Peterem
-A ja koszule!- zaśmiał się Phil
-Niech żyje brąz!- zawołała Clarisse a wszyscy zgodzili się okrzykami.
Ja nadal siedziałam cicho z boku. Zazdrościłam im.  Adarze , Abi , Ninie i innym dziewczyną… Nina i Abi potrafiły się  z każdym zaprzyjaźnić. Takie dwie wariatki , często się śmiały i były takie ładne. Adara za to miała w sobie straszną charyzmę i jak to powiedziała Abi : ją się albo kocha , albo nienawidzi. Nie ma nic po środku.
Jak mam wybierać to… jej też zazdroszczę.
-Ej , chłopaki!- zawołała Clarisse do synów Hadesa… przynajmniej to wywnioskowałam po fakcie , że oboje siedzieli przy jego stole- To dziś u nas , okej?
-No!- przytaknął Nico- A co , Katie jeszcze nie wróciła?
Słysząc swoje imię uniosłam głowę , po czym skuliłam się. Ciekawe co o mnie mówią , jak myślą że nie słyszę.
-No właśnie chyba nie- nawet ruda Abi przestała się śmiać jak idiotka tylko zmarszczyła brwi- nie widziałam jej , jeszcze a miała być na osiemnastą. A ty?- spojrzała na Ninę
Ona zaprzeczyła ruchem głowy
-Jaka Katie?- spytał Len , biorąc frytki na swój talerz
-No , ta córka Apolla- przypomniał mu Nico- ona lubi te… aime?
-Anime!- poprawił go Len
-Niska , ma okulary i zafarbowała sobie włosy…
-Piszę świetne wiersze i opowiadania- wtrąciła Adara wsuwając 3bita- na serio. Tylko powinna uwierzyć w siebie… zbyt ławo czasem przejmuje się krytyką.
-Ale jest fajna- powiedziała Annabeth
-A czy ja przeczę?
-Nie- wtrącił się Phil- Nie tylko…
-No właśnie! Toast na cześć brązu!
***
Jak wracał cichutko do domku Apolla szurając nogami , lampiłam się w kamienie , jakby były ósmym cudem świata…
-Ej!- zawołałam wpadając na kogoś. Zadarłam głowę do góry i zobaczyłam chłopaka  o krótkich brązowych włosach i ciemnych oczach. Rick! Syn Ateny i mój kolega.
-Cześć Katie- powiedział uśmiechając się lekko- Wróciłaś , a wszyscy główkują nad tym gdzie jesteś…
-Yhm , ekstra- mruknęłam nieco zażenowana. Byłam sama z chłopakiem na plac , był wieczór  a wszyscy bawili się w najlepsze w pawilonie , aby później przenieść się do domku Aresa , a Hoodowie mieli skołować picie (czyt. Alkohol). Jeszcze nigdy nie byłam sam na sam z chłopakiem… jeszcze takim co mnie nie wyzywa…- Kocham być w centrum uwagi.
-Nie przejmuj się , oni są jacy są , ale wiesz…
Spróbowałam mu spojrzeć oczy ale odwrócił głowę , poklepał mnie po ramieniu i poszedł dalej.
-Okej ,fajnie- mruknęłam zrezygnowana i poszłam dalej . Posiedziałam sobie chwilę na Olimpbooku i popisałam z Lyssą. Po chwili jednak uznałam że nie stęskniłam się za łucznictwem. Wzięłam swój łuk i wyszłam z ósemki.
***
Wyszłam z kondycji. Nie mogłam trafić w ten punkt w który chciałam.
Przeklęłam zła i zrezygnowana. Męczyło mnie zachowanie Ricka. O co mu chodziło… on się mnie boi?
-Nie musisz przeklinać – usłyszałam cichy męski głos za sobą- starczy że łuk , podniesiesz nieco wyżej.
I dotknął delikatnie mój łokieć po czym go lekko pchnął w górę. Puściłam wtedy strzałę i trafiłam tam gdzie chciałam.
-Dzięki – powiedziałam , odwracając się. Przede mną stał… Len- Ka… Katie… jestem… to znaczy mam na imię Katie.
Uśmiechnął się
-A ja Len. Syn Hadesa. A ty? Który z tych boskich wariatów cię spłodził?
-Apollo.
Uniósł brew.
-Ale jaja – zaśmiał się – Ty wiesz jak się nazywasz?!
-Katie Cook?- zapytała… Adara podchodząc do nas. Uśmiechała się.
-No tak!
-To dobrze , bo na to nazwisko , jest impreza- zaśmiała się Ad- Stęskniliśmy się za tobą , Katie. Chodź!
I pociągnęła mnie w stronę piątki.
Odchodząc zszokowana (impreza na moją cześć? Super!!) spojrzałam na Lena. On stał w miejscu , mrugnął do mnie po czym odszedł w kierunku domku Hadesa…

2 komentarze: