Ten rozdział –z innej beczki-
dedykuje , tobie Kraszko. Abyś wreszcie w siebie uwierzyła ;*
--------------
Hej. Nazywam się Katie Cook i mam
szesnaście lat. Jestem córką Apolla , boga poezji muzyki itp. , itp... Jestem
raczej niska , mam małe okulary i jak się pewnie domyślacie- jestem typem
poetki. Kocham pisać wiersze , powiadania , czasem też piosenki. Ostatnio nawet
wzięłam się za rysowanie , i nadal to kontynuuje. Ale nie po to wcięłam się do
tego bloga (chyba jednorazowo…) aby gadać o swoich kompleksach czy (jak sama
uważam) nie udanych pasjach. Wcięłam się tu żeby opisać swoją drogę , do
szczęścia i miłości. Wiele razy podczas tej podróży , mówiłam sobie , że już
mam dość , wylewałam tony łez… To był z jednej strony koszmar z drugiej- jedne
z najlepszych dni mego życia.
W Obozie jestem całoroczna. Kilka
razy wysyłano mnie do internatu , ale nie udolnie. Uczę się dobrze , a jak na
herosa to nawet świetnie- szczególnie z biologii i anglika. Ale ja tam
przeżywałam koszmar. Chłopaki ciągle mi dokuczały , dziewczyny obgadywały…
każda koleżanka okazywała się być fałszywa. Nawet w Obozie było już o niebo
lepiej… tam przynajmniej nikt mnie nie wyzywał 24 godziny na dobę. Więc
wróciłam do domku taty , z przyjemnością. Czekało tam na mnie ciepłe łóżko i
mój laptop- skarbnica moich dzieł. Na szczęście nikomu nie udało się tam włamać
bo bym ze wstydu umarła.W domku były jeszcze moje dwie siostry , Eve i Lily ,
ale mnie nie zauważyły. Otworzyłam laptop. Na Olimpbooku miałam masę
nieodebranych wiadomości od moich internetowych znajomych. Nareszcie! Jak ja
się stęskniłam za Lyssą czy Claire! Już
chciałam z nimi popisać , ale do mojego domku wszedł jeden z moich braci ,
Phil.
-Dziewczyny , chodźcie , jest
kolacja!- zawołał , chwycił za swój telefon i wybiegł z domku. Westchnęłam
ciężko. Trudo , moje pogawędki z dziewczynami musiały poczekać. Po pierwsze
byłam głodna jak cholera , a po drugie , dawno nie widziałam i moich półboskich
znajomych. Taką Adarę , Abi czy Ninę…
W pawilonie zdziwiłam się. W moim
internacie było z tysiąc uczniów , a więc widok dwudziestu pięciu herosów w tak
wielkiej jadalni , nieźle mnie zadziwił. No ale usiadłam na skraju mojego stołu
(który był najgłośniejszy , głównie przez Phila) i spróbowałam ignorować
wrzaski i s]śmiechy. Tylko ja byłam w tak podłym humorze. Bliźniaki Hood ,
grali z Peterem i jeszcze dwójką swoich sióstr w Jokera , Abi gadała z Niną
(obie siedzą same , ale ich stoły są koło siebie) i chyba opowiadały sobie
jakieś żarty , obie śmiały się jak głupie… czyli jak zawsze. Przy stoliku
piątym , Adara śmiała się w najlepsze z Clarisse i chłopakami. Obie dziewczyny
dopingowały braci którzy walczyli na pięści. Skończyło się trzeba rozbitymi
szklankami , które liderki z domu Aresa , zgrabnie schowały pod sąsiedni stół.
Annabeth rozmawiała z bratem o architekturze , a reszta (czyli z trzy , cztery
osoby) grały w Bingo , albo kółko i krzyżyk. Wszyscy happy , bardzo fajnie a ja
sama w rogu Sali. Spojrzałam na Abi. Ona jednak tak śmiała się z Niną że nawet
mnie nie zauważyła. Zresztą jak reszta. Wzięłam skrawek papieru i zaczęłam
pisać wiersz…
Kolejny dzień dobiegł końca,
Księżyc wschodzi , już nie widać słońca.
Po raz kolejny myślę że jutro lepiej będzie ,
Ta myśl towarzysz mi wszędzie…
W poszukiwaniu weny rozejrzałam
się po pawilonie , jeszcze raz. I nagle ktoś otworzył drzwi do jadalni. Weszła
dwójka chłopców. Jednego poznałam bez trudu- Nico di Angelo. Ale ten drugi… go
już nie kojarzyłam. Kompletnie go nie znałam! Ale był straszy od Nica , może
trochę młodszy ode mnie. Wszyscy się odwrócili
jak weszli. Pewnie jakaś obozowa osobistość… tak samo wszyscy się patrzą na
moje koleżanki , jak one wchodzą. Adara , która właśnie miała uniesiony kubek
mleka (boje się wiedzieć w jakim celu , tak go wysoko trzymała) , uśmiechnęła
się do chłopaków i zawołała
-Hej , Nico! Cześć Len!
Len… a więc to tak brzmiało imię
tego… chłopaka… ale śliczne! Miał takie ładne brązowe oczy i takie ciemne
kudełki… sweetaśnie , jakby to powiedziała Nina. Ale oni też mnie nie zauważyli. Oboje
spojrzeli na córkę Aresa.
-Hejka Ad- powiedzieli
równocześnie , po czym się do siebie uśmiechnęli
-Weźcie sobie murzynka , jest
pyszny!- odpowiedziała ze śmiechem Adara
-I weźcie też kakao- zaśmiała się
Abigail
-Brązowe!- pisnęła Nina , cała
czerwona ze śmiechu. Coś mieli za dobry humor
-Brązowy rządzi!- ryknęła Abi
-Na wieki , wieków!- dodała Nina ,
a Clarisse uniosła dłoń , jak to kiedyś robili ludzie , żeby oddać cześć
Cezarowi.
-Zróbmy coś na cześć brązu!-
zaproponował Phil
-Toast!- zawtórowała im Adara ,
wysoko unosząc swój kubek
-Za kogo?- spytał Peter ,
uśmiechając się. Pewnie wygrał kolejna partyjkę , a co za tym idzie , kilka dolców.
-Za mnie!- powiedziała Ad
-Nie!- ryknęły równocześnie
Posejdonowa i Herowa (na bogów , jak to zabrzmiało…)
-No co , ja mam brązowe włosy!
-A ja oczy- powiedział Len równo z
Peterem
-A ja koszule!- zaśmiał się Phil
-Niech żyje brąz!- zawołała
Clarisse a wszyscy zgodzili się okrzykami.
Ja nadal siedziałam cicho z boku.
Zazdrościłam im. Adarze , Abi , Ninie i
innym dziewczyną… Nina i Abi potrafiły się
z każdym zaprzyjaźnić. Takie dwie wariatki , często się śmiały i były
takie ładne. Adara za to miała w sobie straszną charyzmę i jak to powiedziała
Abi : ją się albo kocha , albo nienawidzi. Nie ma nic po środku.
Jak mam wybierać to… jej też
zazdroszczę.
-Ej , chłopaki!- zawołała Clarisse
do synów Hadesa… przynajmniej to wywnioskowałam po fakcie , że oboje siedzieli
przy jego stole- To dziś u nas , okej?
-No!- przytaknął Nico- A co ,
Katie jeszcze nie wróciła?
Słysząc swoje imię uniosłam głowę
, po czym skuliłam się. Ciekawe co o mnie mówią , jak myślą że nie słyszę.
-No właśnie chyba nie- nawet ruda
Abi przestała się śmiać jak idiotka tylko zmarszczyła brwi- nie widziałam jej ,
jeszcze a miała być na osiemnastą. A ty?- spojrzała na Ninę
Ona zaprzeczyła ruchem głowy
-Jaka Katie?- spytał Len , biorąc
frytki na swój talerz
-No , ta córka Apolla- przypomniał
mu Nico- ona lubi te… aime?
-Anime!- poprawił go Len
-Niska , ma okulary i zafarbowała
sobie włosy…
-Piszę świetne wiersze i
opowiadania- wtrąciła Adara wsuwając 3bita- na serio. Tylko powinna uwierzyć w
siebie… zbyt ławo czasem przejmuje się krytyką.
-Ale jest fajna- powiedziała
Annabeth
-A czy ja przeczę?
-Nie- wtrącił się Phil- Nie tylko…
-No właśnie! Toast na cześć brązu!
***
Jak wracał cichutko do domku
Apolla szurając nogami , lampiłam się w kamienie , jakby były ósmym cudem
świata…
-Ej!- zawołałam wpadając na kogoś.
Zadarłam głowę do góry i zobaczyłam chłopaka
o krótkich brązowych włosach i ciemnych oczach. Rick! Syn Ateny i mój
kolega.
-Cześć Katie- powiedział
uśmiechając się lekko- Wróciłaś , a wszyscy główkują nad tym gdzie jesteś…
-Yhm , ekstra- mruknęłam nieco
zażenowana. Byłam sama z chłopakiem na plac , był wieczór a wszyscy bawili się w najlepsze w pawilonie
, aby później przenieść się do domku Aresa , a Hoodowie mieli skołować picie
(czyt. Alkohol). Jeszcze nigdy nie byłam sam na sam z chłopakiem… jeszcze takim
co mnie nie wyzywa…- Kocham być w centrum uwagi.
-Nie przejmuj się , oni są jacy są
, ale wiesz…
Spróbowałam mu spojrzeć oczy ale
odwrócił głowę , poklepał mnie po ramieniu i poszedł dalej.
-Okej ,fajnie- mruknęłam
zrezygnowana i poszłam dalej . Posiedziałam sobie chwilę na Olimpbooku i
popisałam z Lyssą. Po chwili jednak uznałam że nie stęskniłam się za łucznictwem.
Wzięłam swój łuk i wyszłam z ósemki.
***
Wyszłam z kondycji. Nie mogłam
trafić w ten punkt w który chciałam.
Przeklęłam zła i zrezygnowana. Męczyło
mnie zachowanie Ricka. O co mu chodziło… on się mnie boi?
-Nie musisz przeklinać –
usłyszałam cichy męski głos za sobą- starczy że łuk , podniesiesz nieco wyżej.
I dotknął delikatnie mój łokieć po
czym go lekko pchnął w górę. Puściłam wtedy strzałę i trafiłam tam gdzie
chciałam.
-Dzięki – powiedziałam ,
odwracając się. Przede mną stał… Len- Ka… Katie… jestem… to znaczy mam na imię
Katie.
Uśmiechnął się
-A ja Len. Syn Hadesa. A ty? Który
z tych boskich wariatów cię spłodził?
-Apollo.
Uniósł brew.
-Ale jaja – zaśmiał się – Ty wiesz
jak się nazywasz?!
-Katie Cook?- zapytała… Adara
podchodząc do nas. Uśmiechała się.
-No tak!
-To dobrze , bo na to nazwisko ,
jest impreza- zaśmiała się Ad- Stęskniliśmy się za tobą , Katie. Chodź!
I pociągnęła mnie w stronę piątki.
Odchodząc zszokowana (impreza na
moją cześć? Super!!) spojrzałam na Lena. On stał w miejscu , mrugnął do mnie po
czym odszedł w kierunku domku Hadesa…
So słit! :3 O jaaa ale Ty zajedwabiście piesze *.*
OdpowiedzUsuńdzięki! Kawaii
Usuń