wtorek, 19 marca 2013

Z innej beczki


Nie mogłam zasnąć. Rick od zawsze był dziwny , ale żeby aż tak? Co , kurde kolejny gej?! Czemu ja się nie mogę zakochać w jakimś normalnym gościu?! Kochającym , miłym , troskliwym który nie będzie miał mi za złe że lubię Japonie i Chiny. Który nie będzie się czepiał o wiersze i anime. Normalnego , fajnego chłopaka szukam…
Nina ma szczęście. Peter ją kocha , nie da jej krzywdzić ale też nie podcina jej skrzydeł. Nie ma jej za złe tego że śpiewa i w ogóle… super chłopak , ale zajęty. Jedynym błędem Niny i Petera był to że  robili już TO. Niby to zgodne z prawem , no ale… dla mnie to za wcześnie. A Nico zaś zajęty.
Phil i Patric to moi bracia , też odpadają. Rick … no comment a Len… on… hmm… lubi anime (co za tym idzie Japonię) i pisze wiersze… ale nie zagadam do niego. Nie. Nie mam odwagi.
Wstałam cicho z łóżka. Prawie wszyscy całoroczni z mojego domku , smacznie spali. Oprócz Phila , boje się pomyśleć co on robi i z kim.
Ubrałam na siebie płaszcz i buty.
Wyszłam się przewietrzyć. Tylko głupio że prosto do lasu.
Ostatnio Chejron nam mówił żebyśmy uważali. Ponoć potwory się buntują. Dużo ich na granicach Obozu. 
A ja łaziłam sobie bez celu myśląc nad tym wszystkim. W dłoni miałam tylko sztylet , nie chciało mi się wracać po łuk.
Ale ja byłam w tedy głupia… no ale łatwo jest być mądrym po fakcie.
Nagle coś mnie zaatakowało. Miało długi ogon i tułów brzydkiej , grubej baby. Echidna,
Zaczęłam się bronić. To nie było łatwe. Wzywałam pomocy , ale wszyscy spali.  Nikt mnie nie słyszał.
Echidna się śmiała i cos wykrzykiwała. W pewnej chwili zaryzykowałam i rzuciłam sztyletem prosto w jej serce. Trafiłam. 
Uśmiech zamarł na jej twarzy. Ale nadal stała. Żyła? A może już nie…
Mimo ciemności zobaczyłam strzałę która uderzyła prosto w oko Echidny. Następnie jeszcze dwie , jedna w drugie oko a następna w tchawicę.
Echidna lekko się zachwiała po czym upadła na trawę. Spojrzałam za siebie. Stali tam Phil i Adara.  Oboje z uniesionymi łukami.
-Zwariowałaś?! – zawołała Adara , podchodząc do mnie- Co ci do łba strzeliło!?
-Ej , Ad , uspokój się – powiedział Phil
-Uspokoić?!- wrzasnęła Adara- Ty się słyszysz debilu!?
-Adara , spokojnie-  Phil podszedł do Echidny i wyciągnął z jej oczu dwie strzały- I zmarnowane.
-Chyba twoje- syknęła Adara , popychając mnie ramieniem gdy poszła za Philem i wyjęła strzałę z tchawicy Echidny- Nie wiem co jaką cholerę , strzelałeś z tych strzał.  Przecież one są warte , połowę słonecznych krów Apolla.- kopnęła lekko głowę Echidny- Nie żyje?
Phil się schylił i wyciągnął mój sztylet.
-Za ciemno  żeby stwierdzić , ale trzeba jej uciąć łeb.
-No to , na co czekasz?- warknęła Adara- Bo oklasków ci bić nie będę ,Rambo.
-Ale to ktoś ją bardziej zabił.
-Doprawdy? Nie miałam pojęcia że można kogoś , bardziej albo mniej zabić.
-Wiesz o co mi chodzi , my ją tylko dobiliśmy!
-Och , tak- zironizowała Adara- Ale jakbyś bardziej pilnował siostrzyczki , to by się nic nie stało!
-Jak zwykle robisz awanturę , o nic!
-Wciągnęła by tą bestie do Obozu!
-Nie jest głupia , już prędzej by ktoś z twoich braci taki numer wywinął!
-Nie mieszaj w to moich braci ani Clarisse! Tak się składa , że moje rodzeństwo , w tej chwili śpi , a James i ta córka Hermesa , Eliza przygotowują się do bycia strażnikiem , aby zastąpić Ninę i Petera więc…
-To nie wy macie teraz dyżur?- wymsknęło mi się… po co ja to powiedziałam?!
-Nie. – odpowiedział Phil. To jedno słowo mówi wszystko. – Katie , odetnij jej głowę.
Podał mi mój sztylet. Adara stała z boku z założonymi rękoma i patrzyła się na wszystkich spod łba.
Zrobiłam to.
-Zanieś to do Wielkiego domu- powiedziała Adara do Phila- a ja odprowadzę twoją siostrzyczkę.
Nie podobał mi się jej ton.
*8*
Po jaką cholerę , tam poszłaś , co?- zapytała wściekła , gdy byłyśmy same
-Chciałam coś sobie przemyśleć…
-Lena?- spojrzała na mnie- Wiesz co? Dziwie ci się. Chłopak jest do wzięcia. Nie ma dziewczyny ani do żadnej nie zarywa , ale ty stoisz jak słup soli i się nawet nie postarasz!  Rusz tyłek i pogadaj z nim , bo cichymi zalotami raczej nic nie zdziałasz.
-To gej!- zawołałam
-I co z tego!? Gej , nie gej , jedno i to samo! 
-Nie rozumiesz…
-Masz rację- odparła , całą czerwona z wściekłości- To nie ja byłam aż tak nienormalna żeby się w geju zakochać! A tak w ogóle , to co ci to zmienia czy on woli baby czy facetów? Jak nie wiedziałaś , o jego poglądach seksualnych to też nic nie robiłaś.
-To co mam zrobić?
-A bo ja wiem, pójść , pogadać…
-Łatwo ci tak mówić!
-I tu się mylisz Katie- syknęła- mi NIE jest łatwo mówić o miłości. Nie udało mi się z Apollem i Lukiem. CIERPIAŁAM przy jednym i drugim bo obu kochałam.  Katie , ty po prostu musisz znaleźć w sobie odwagę. Świat o odważnych zależy , zapamiętaj.
-Nie jestem córką Aresa- jęknęłam – ani Ateny. Nie jestem odważna.
-A co rodzic ma do rzeczy?- zapytała- Czyim jesteś dzieckiem , wpływa na twoją reputację ale nie odwagę! Ja jestem córką boga nieprawości i wojny! Do mnie połowa Obozu nie ma szacunku , obojętne czy bym cały świat ocaliła czy bym była po stronie Kronosa!  Mnie połowa obozu szmaci i wytykają  mi każdy błąd , bo sama się kiedyś pogubiłam! Ale ty Katie , jesteś mądrą , fajną i ładna dziewczyną…
-Nie jestem ładna- wymamrotałam- mnie też szmacą.
Adara chwilę nic nie mówiła ,  po czym powiedziała
-Każda kobieta jest piękna , od niej zależy czy o tym wie- po tych słowach Ad podeszła do mnie i mnie przytuliła- Odnajdź w sobie odwagę. Bo WIEM że ją w sobie masz.
------
Przewiduje jeszcze dwie  części o Katie. Kraszko , mam nadzieję że tym rozdziałem COŚ ci uświadomiłam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz