czwartek, 28 marca 2013

Rozdział XXVIII- wsztko zaczęło sie do jednego zdjęcia...-



Opis Bitwy w Labiryncie , oczami Ad opiszę później i opublikuje w zakładce. Teraz natomiast idziemy dalej
-----------------------
3 miesiące później.
-Musisz  tam jechać , aby się dokształcić!- zawołał Chejron. Wkurzyłam go.
-Eche , na pewno- warknęłam- zrozum mnie. Ja nie chcę być inteligenta. Nie chce znać wszystkich krajów Afryki albo rzek Europy…
-To dla twojego dobra…
-Teraz ja mówię- przerwałam mu- ja chcę być mądra. Wiedzieć co to jest przyjaźń i miłość. B to przyjaźń mnie tyle razy uratowała a nie wiadomość: x – 1/3 +14. Zrozum.
Po czym wybiegłam z Wielkiego Domu.
***
Szukałam jakiejś książki w biurku i przypadkiem na to trafiłam. Zmarszczyłam brwi , zdziwiona męskim osobnikiem  na zdjęciu. Przez chwilę myślałam że to Phil. Ale to  nie on. To Apollo , pamiętam ten dzień.
Po  chwili z biurka posypało się jeszcze kilka takich  fotek.  A myślałam że wszystkie są już w koszu…
Uśmiechnęłam się do siebie , przypominając sobie tamte chwile.  Było nam razem dobrze. Ale przegiął z tym że nie pojadę na misję. To moja sprawa jak spędzam wolny czas , nie? No ale… gdyby nie ta kłótnia… bylibyśmy jeszcze razem? Ja i Apollo? Hm… tęsknie za nim. Z naszymi spotkaniami , jego dowcipem i w ogóle…
W tedy przestałam myśleć. Działam jak na polu bitwy- instynktownie. No ale jak to mówią ; w wojnie i w miłości , każdy ruch jest dozwolony…
-Halo?- przyłożyłam słuchawkę telefonu do ucha , nasłuchując głosu mojego eksa. Na ekranie był wyświetlony jego numer.
-Halo?- usłyszałam jego głos. Minimalnie się uśmiechnęłam – Kto tam?
-Ja.- odparłam cicho- Adara.
Chwila  ciszy… cóż za emocje jak w kinie akcji , jakimś.
-Cześć- odpowiedział w końcu- jak leci? Co robisz?
-Żyję- on się zaśmiał do słuchawki. –Mam sprawę.
-Zamieniam się w słuch.
-Raczej twoje ucho. – wymamrotałam- spotkamy się dziś o jedenastej?
-Co?- odparł zaskoczony
-Spotkamy się dziś o jedenastej?- powtórzyłam powoli i głośno- W pizzerii „Olimp”?
Kolejny bar , pizzeria czy inne cudactwo dla herosów.
-Okej.
-To fajnie. Pa.
Odłożyłam telefon i uśmiechnęłam się szeroko sama do siebie.
***
-Nie , nie i jeszcze raz NIE!- zawołała Nina. Było za piętnaście jedenasta. Musiałam iść. –Nigdzie nie idziesz moja droga!
-Ta , jasne. Podaj mi kurtkę , ta jeansową. Dzięki.
-Zwariowałaś?!- krzyczała blondzia- Ty nie masz być z Apollem! Ty masz być z Philem!
-A ty z Deppem. Dawaj ta kurtkę!
Nina krzyknęła coś niezrozumiałego z złości i wyszła z mojego domku trzaskając drzwiami.
Nie ogarniam jej , a wy?
***
On tam na mnie czekał. Apollo.
-Już myślałem że nie przyjdziesz- powiedział , wieszając mi kurtkę na wieszaku
-Obiecałam że będę , to jestem. Co zamówiłeś?
-Z pieczarkami , szynkom i podwójnym serem.
-Pycha- powiedziałam siadając przy stole.- Cos jeszcze?
-Tą cole- wskazał mi na szklankę wypełnioną napojem.
-Dzięki.- wzięłam łyka.
-Adara..- on zaczął rozmowę- po co chciałaś się ze mną spotkać?
Odłożyłam szklankę na bok po czym spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnęłam się lekko i uścisnęłam jego dłoń. Natychmiast zrozumiał. Wstał i mnie podniósł , przytulając. Byłam szczęśliwa.
***
Pochodziliśmy wspólnie po mieście i się pośmialiśmy. Było na serio fajnie , nie żałuje że znowu z nim byłam. Od razu wszystko opisaliśmy na Olimpbooku.
O piętnastej  Apollo musiał wrócić na Olimp.  Dzwoniła do niego Artemida , podobno była w kiepskim stanie i musiała z kimś pogadać.
-To o której się spotkamy?- zapytałam , jak mnie przytulał na pożegnanie.
-Osiemnasta?- zaproponował- Przy bramie od obozu?
Pokiwałam głową i ucałowałam go w policzek.
***
Nina się chyba na mnie obraziła. Nie wiem , zresztą nieważne. Cały dzień gadała z Sileną tu o tym , tu o tamtym… one są dziwne.   Ja natomiast gadałam z Clarisse. Ona chodzi z Chrisem , wie jak to jest.
-Ale z was to ładna para- powiedziałam , wcinając ciastko i podając drugie siostrze.
-Z ciebie i Polla też , ale..- zaczęła Clarisse
-Ale co?- ciągnęłam ją za język
-Ale z Philem , byłoby lepiej.
Usiadłam na łóżku z wściekłymi oczami wlepionymi w nią
-Gadałaś z Nina?- syknęłam. One ostatnio zaczęły się dogadywać bo  Chris polubił się z Peterem… po co one się polubiły?! Co ja mam mało problemów?!
-Nie. To fakt- stwierdziła Clar.- I tak nie będziesz długo z Apollem.
-Z Philem byłam jeszcze krócej.
-Przecież ty nigdy z nim nie byłaś.
-Właśnie- wysyczałam- Całe zero sekund. Od zawsze , po zawsze.
Dziwnie to zabrzmiało… nieważne.
-Przesadzasz.
-Clar , choć ty mi nie rób wyrzutów- mruknęłam spoglądając na zegarek- muszę już iść. 
Ta pokiwała głową , nadal leżąc na łóżku.
-Idę- powiedziałam zakładając drugi but- i NIGDY nie będę z Philem. Wbijcie to sobie wreszcie do łba. I ty i Nina.
-Gadaj zdrów!- zawołała Clarisse , jak wychodziłam. Nie zdawałam sobie sprawy że to ostatnie słowa które od niej usłyszę na długi czas.
Jak szłam przez plac zobaczyłam Nine jak gada z Sileną , Annabeth i Kaliną. Jak mnie zobaczyła powiedziała coś do dziewczyn i podeszła do mnie.
Nic nie powiedziała , więc pierwsza rozpoczęłam rozmowę.
-Dalej jesteś obrażona?- spytałam ciężko.
-Nie.- odparła- Kiedyś sama zrozumiesz że mam rację.
-Ale nie teraz.
Wzruszyła ramionami. Przytuliła mnie i powiedziała coś w stylu że życzy powadzenia. Pomachałam Annabeth i reszcie ruszyłam w stronę bramy. Po drodze minęłam też Phila , który ćwiczył walkę wręcz z Peterem i Charlesem. Gdy spojrzenie moje i Phila się spotkały , to ja pierwsza je opuściłam.
Żałuje że nic nie powiedziałam , ani się nie odwróciłam w stronę Obozu.
Długo… a przynajmniej dla mnie… miałam go nie zobaczyć.
Pod bramą stał Apollo. Opierał się o nią i ręce miał na piersiach. Był skupiony , jakby o czyś myślał… a przecież Apollo nie umie myśleć. To akurat odziedziczył po nim Phil.
-Siemka- odezwałam się pierwsza. On na mnie popatrzył , zdezorientowanym wzrokiem i odparł
-Yhm , taa… cześć Ad. Chodź do lasu musimy pogadać.
Nie podał mi ręki ani nic. Sama się domyśliłam że mam iść za nim… więc t zrobiłam.
Apollo zatrzymał się po jakiś dwóch minutach i powiedział.
-Wiem kim jest twoja matka.
Prosto. Bez ogródek , walnął prosto z mostu. Tak samo jak mówił dziś rano , jaką zamówił pizze.  Moja matka była tyle samo warta co pizza?
Zrobiłam wielkie oczy i położyłam dłonie na biodrach z zaskoczenia.
-Kim ona jest?- zapytałam szybko
-Nie mogę ci powiedzieć.
Opuściłam ręce i prychnęłam
-To po jaką cholerę mi to mówisz?
-Bo… - te słowa go bolały…-  bo ja się tym brzydzę.
-Ja ciebie obrzydzam?
-Nie
-Moja matka?
-Nie!
-To kto?!
-Nas związek- odparł
-Zaraz- musiałam to wszystko sobie ułożyć- CO?!
-My nie możemy być razem. T-to jest okropne , obrzydliwe…  brzydzę się takimi związkami…
-Jakimi Phil… na bogów ; Apollo , co ja mówię- zakryłam twarz jedną dłonią.- Co ty gadasz?
-I jeszcze druga kwestia; mój syn , Phil..
-Ludzie błagam!- zawołałam- co wy macie do Phila! Mnie z nim nic nie łącz!
-Adaro…- Apollo przymknął oczy- nie utrudniaj mi tego , proszę. – po czym chrząknął i kontynuował. Ja zaczęłam mówić ; nie , ale mnie ignorował. – Ja Apollo , wyrzekam się naszej miłości , Adaro córko Aresa…
-Apollo , nie!
-Póki mój syn będzie gościł w twoim sercu…
Po czym otworzył oczy i ucałował mnie w czoło. Następnie zniknął.
Nie wierzyłam w to.
Koniec z nami.
Na zawsze. Już nigdy nie będzie Adary i Apolla.
Nigdy…
Zaczęłam powoli wracać do Obozu , podpierając się drzew. Nina miała rację. Clar miała rację. To ja byłam głupia.
Gdy podtrzymywałam się bramy nie spojrzałam na Obóz. A powinnam.
Nagle ktoś chwycił mnie od tyłu i zasłonił usta wielką dłonią.
-Drgniesz- wychapał glos- A cie zabiję.
A wszystko zaczęło się od jednego zdjęcia…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz