sobota, 9 marca 2013

Z innej beczki


-Naprawdę?- spytałam niedowierzaniem- Abi , udało ci się?
-Nom! Patrz!- Abi zamknęła oczy i kiwnęła palcem. Woda z plastikowego kubka  uniosła się , zmieniła kolor i zaczęła wirować wokół. Stworzyła wielką kulę.
-Super –ucieszyłam się- Gratuluję!
Wiem jak bardzo jej zależało na umiejętności  zmiany , koloru wody.
-Ale chciałabym jeszcze umieć…
Przerwałam jej piskiem. Bo oto inteligentny gej , znany wszystkim jako Len , zaszedł mnie od tyłu i wystraszył.
-Hahahahahahhahahahaha!- zaczął rżeć jak koń.
-Yhm , bardzo śmieszne- mruknęłam
-A żebyś wiedziała- zaśmiał się
-Len , po jaką cholerę , ją straszysz?- zapytała Abi- Po coś tu przylazł.
-Au , uważaj bo wygrasz konkurs ‘’najmilsza heroska Long Island’’. Ale raczej zajmiesz drugie , albo trzecie miejsce po tych od Aresa. Ale i tak masz duuuże szanse. - zironizował
-A idź , powkurzaj kogoś innego , dobra?- spytała ruda- Adare , na przykład.
-Taki mam zamiar. Ale Ad , Nina , Phil i reszta kazali mi po was przyjść. Oni sobie siedzą przy tym takim… no…- a więc Len umie myśleć! Przynajmniej tak to wygląda…- chyba jakaś stara zburzona mównica. Ale to jest okrągłe… no nie wiem , altanka , nie mam pojęcia! A Ad zresztą was woła. Idziecie?
Poszłyśmy.
Jak zwykle wszyscy się śmiali w najlepsze. Mieli też wino. Zdziwiło mnie to.
-Skąd to macie?- zapytałam.
Nina dostała czkawki. Miała zamglone oczy i chyba kręciło się jej w głowie. Wzięła potężnego łyka i odstawiła na bok szklankę.
-Okej , starczy- mruknęła wycierając dłonią usta
-Dzięki , kochanie że sama przestałaś- uśmiechnął się Peter , i ją ucałował w policzek.
Kto tam jeszcze był? Nico , Cassidy (jego dziewczyna , córka Afrodyty) , Ad , Phil , Annabeth i Percy. Wszyscy niezbyt trzeźwi.
-No ale skąd wy macie tyle wina?- zapytałam ponownie
-Piwo lepsze- uznał Percy
-E głupoty gadasz- mruknęła Cassidy
-Pytamy się o coś- przerwała tą dyskusję Abigail
 –Tajemnica zawodowa- uśmiechnął się do mnie Phil i mrugnął okiem- Jak ci zdradzę to będę miał problemy. Chcesz trochę?
Tu wskazał na kilka butelek które stały na trawie
-Jasne!- zawołała Abi- Ja chce białe wino
-Jest pyszne- uznała Annabeth.
-A tobie coś nalać?- zapytał mnie Len- Ja se kopsnę browarka.
Spojrzałam na kieliszek Phila.  On wydawał się najbardziej podpity… ale chyba nie , to Percy śpiewał balladę , Phil ma silniejszą głowę.
***
Ja też piłam.
Śmialiśmy się , gadaliśmy… było super!
Z Lenem siedzieliśmy koło siebie. Śmialiśmy się , on mnie ciągnął lekko za włosy , a Nina zrobiła mu (czyli Lenowi) warkoczyka. Nie powiem , komiczny widok. Na tym się nie skończyło. Przytulałam się z nim itp… nie podobały mi się ironiczne spojrzenia Ad wysyłane w naszym kierunku. Po co ja jej zadałam to głupie pytanie!? Ona i Len… już prędzej Adara wpije sam olej.
Ale nagle nadszedł jakiś osiłek. Syn Aresa , brat Adary – Arthur. Był wściekły. Adara , chyba tego nie zauważyła bo zawołała z daleka czy się do nas nie dosiądzie. Średnio znałam Arthura , nie należał do mojego towarzystwa. On był jednym z tych , którzy podczas Bitwy o sztandar , chce wyeliminować jak najwięcej. Nie warto z nim walczyć , bo często jego ofiary… znikają. Po prostu. Albo są odnajdywane , nieprzytomne w rowie.
-Ty!- wskazał na Lena i go popchnął
-Ej!- zawołała Ad , nagle trzeźwiejąc
-Czego?!- wrzasnął Len , wstając.
-Ku*wa!- wydarł się Arthur
-Prostytutka a nie ku*wa , z szacunkiem do kobiet!
-Spokój!- wrzasnęła Adara podchodząc do brata- Arthur , co ty wyprawiasz?!
-Idziemy , -chwycił ją za nadgarstek i pociągnął do siebie
-Puszczaj ją!- wrzasnął Phil
-Spadaj , to rodzinna sprawa!- odkrzyknął Arthur. Ad mu się wyrywała.- Powiedziałem że idziemy , nie słyszałaś?!
-Kij mnie to obchodzi!- zawołała Adara wreszcie uwalniając dłoń,-  Spadaj , stąd jasne?!
Spojrzał na nią wściekły  po czym znowu popatrzył na Lena. Zagroził mu palcem.
-A z tobą to się jeszcze policzę.
-Oj , bardzo się boję- wymamrotał syn Hadesa. Arthur jednak tego nie usłyszał.
-O co chodzi?- zapytał Percy
-O kij od drewna- warknęła Nina- nie twoja sprawa , Piersiu.
-No ale… -zaczęłam
-Katie , -przerwał mi Nico- nie gadajmy teraz  o tym. Najwyżej później.
I tak zakończyła się nasza zabawa.
***
Następnego dnia , pierwszą lekcją była łacina.  Mieliśmy ją z dzieciakami Ateny.  A wiec i z Rickiem.
Kwadrans przed lekcją ,  siedziałam na podłodze , oparta o ścianę i powtarzałam czasowniki łacińskie. Coś czułam że będzie dziś kartkówka , a jako córka Apolla , moje przeczucia często się sprawdzały.
Zamknęłam książkę i zaczęłam powtarzać z pamięci. 
Mój wzrok padł na Ricka. Gadał on z Martiną , moją siostrą. Ona robiła maślane oczęta.
-Wytłumaczysz mi to? – zapytała słodkim głosikiem.
Żmija.
On kiwnął głową . Zaczął odpowiadać na jej pytania , ale sam od siebie to słowa nie powiedział.
W pewnej chwili Martina podziękowała mu i sobie poszła. Spojrzałam na zegarek. Piętnaście po.  A nikogo nie było prócz mnie i Ricka.
Nie umiałam się odezwać. Ale w końcu się przełamałam.
-Gdzie my mamy lekcje?
Popatrzył się na mnie zdziwiony , po czym uderzył się dłonią w czoło.
-No tak! Przecież Chejron dziś wyjechał na Olimp! Nie ma go!
Zmarszczyłam brwi
-Czyli nie mamy dziś lekcji?- zapytałam
On zrobił wielkie oczy , jakby dopiero co mnie zobaczył i powiedział
-Nie.
I uciekł…
WTF!?

1 komentarz: